sobota, 14 marca 2015

Kalejdoskop


Ciąg dalszy wczorajszych przemyśleń na temat strategicznego remisu w ostatniej rundzie turnieju byłby jak najbardziej na miejscu. Uważam, że warto takie tematy dogłębnie dyskutować. Jako uzupełnienie mogę polecić wywiad przeprowadzony przez E. Surova z aktualnym Mistrzem Europy E. Najerem na serwerze: http://www.chess-news.ru/node/18339. Znaczna część tej rozmowy poświęcona jest pośrednio jak i bezpośrednio temu tematowi. Jest to zapis ponad godzinnej rozmowy, wywiad jest w języku rosyjskim.

 Pewnego razu, gdy napisałem dłuższy tekst, albo przeprowadziłem dłuższy wywiad (nie pamiętam już dokładnie co to było) parę osób napisało do mnie, że materiał jest przydługi. Interesujące - ileż takich rozmów, wywiadów, ciekawych artykułów wychodzi w Polsce miesięcznie i kto to kupuje? Pisząc książki, artykuły, przeprowadzając ciekawe wywiady nakręca się dobry "klimat" wokół dyscypliny, a w naszym blisko 40 milionowym kraju wygląda to jak wygląda. Według centralnego rejestru szachistów w naszym kraju zarejestrowanych jest blisko 60 tys. szachistów. A teraz: jakie są nakłady gazet szachowych i ile ich zalega na półkach sklepowych? Ilu jest piszących książki, artykuły, a ilu jest kupujących? Gdyby tak większość utytułowanych szachistów w Polsce zdobyła się choć raz na pół roku na napisanie artykułu mogłoby być o wiele lepiej, ciekawiej. Warto zwrócić uwagę, że nawyk pisania mają raczej szachiści starszej generacji. Jerzy Konikowski bezwzględnie przewodzi tej stawce - jest bardzo pracowity, wydał mnóstwo artykułów, książek, w języku niemieckim i polskim. To świetna robota dla szachów, ale co może jeden człowiek? Andrzej Filipowicz to kolejny człowiek starszej już daty, który pisze dużo, wydaje pismo, mistrz Waldemar Świć od jakiegoś czasu bloguje. A gdzie reszta armii? Część szachistów młodszej generacji coś tam próbuje, ale gdyby tak spojrzeć na wschód i dokonać zdrowego porównania? W Rosji w ciągu kilku dni wychodzi więcej, niż u nas w ciągu miesiąca.

 Szkoda, że wszyscy mówią o tym jak dla nich ważne są szachy, ale gdy trzeba wydać kilka złotych na książkę, gazetę, nie są do tego skorzy. Pomyślałem sobie też o liczbie zarejestrowanych członków - około 60 tys. Jestem zwolennikiem, żeby w naszej dyscyplinie wprowadzić opłatę roczną od każdego członka (Teraz właśnie widzę, jak skacze wam ciśnienie ;)). Jak o pieniążkach, to skacze. A niech skacze, ja i tak swoje napiszę. Po pierwsze nie jestem z tych, co to by chcieli za darmo i jeszcze wszystko najlepszej jakości. Tak teraz nie ma, tak się nie da. Kiedyś zestawiałem opłaty w Polskim Związku Wędkarskim, do którego należałem wiele lat, z tym co muszę uiszczać PZSZach i w sumie zastanawiam się, czy ja w ogóle gdzieś przynależę. Proszę spojrzeć ile na początku roku musi zapłacić wędkarz w moim kole, by w ogóle mógł zarzucić wędkę:

l.p.
Rodzaj składki
wartość

1.
Okręgowa składka członkowska (roczna) uprawniająca do wędkowania na wodach ogólnodostępnych okręgu PZW  w Katowicach

a)
Podstawowa
112,00
b)
Ulgowa (20%):
-     odznaczeni „Odznaką Okręgową”
89,60
c)
Ulgowa (50%):
-          młodzież  szkolna, studenci  16 - 24 lat,
-      odznaczeni srebrną i złotą odznaką PZW,
-      kobiety po ukończeniu 60 roku życia,
-      mężczyźni po ukończeniu 65 roku życia
56,00
d)
Ulgowa uczestnika 75% (uprawnia do wędkowania na wodach ogólnodostępnych całego kraju)
-      członek uczestnik do lat 16
28,00

Opłata roczna dla niezrzeszonych
340,00
2.
Składki okresowe

a)
Dla członków PZW                      - 1 dzień
20,00

- 3 dni
40,00

- 7 dni
60,00

- 14 dni
75,00
b)
Opłaty dla niezrzeszonych          - 1 dzień                                     
40,00

- 3 dni
80,00

- 7 dni
120,00

 - 14 dni
150,00
3.
Opłata egzaminacyjna


a)
Podstawowa
30,00
b)
Młodzież ucząca się do lat 24 ( decyduje rocznik)
20,00
c)
Dla młodzieży do lat 16-tu   (członek uczestnik)
zwolniony

Słabo się skopiowało, ale doczytacie się. Tyle płaci wędkarz na początku roku, żeby nad wodą nie dostał od straży śródlądowej mandatu za kłusownictwo. Poza tym, gdy wędkarz chce pojechać na Mazury z rodziną na wędkarskie wakacje, tam też musi zapukać do drzwi rybaczówki i położyć pieniążek na stół. Można by długo, albo nawet w nieskończoność, jak drogie jest wędkarstwo.

 Zastanawiam się w jakim my świecie żyjemy - ciągle słyszę, że ta opłata niepotrzebna, tamta też nie itd.. Tylu ma wypełnione usta frazesami o tym, jak szachy są ważne, ale gdyby doszło do tego, żeby musieli zapłacić 50 zł. rocznej opłaty, na przykład, doszłoby do jakiejś koszmarnej, pełnej złości awantury. Ja chętnie znalazłbym w portfelu taki pieniądz. Gdyby każdy się na takie coś zdecydował, a członków jest 60 tys. do kasy związku wpłynęłoby około 3 mln. zł. Byłoby co podzielić? Byłoby na młode talenty, kluby, inicjatywy? Stałbym jako pierwszy w kolejce, by rozliczyć związek z każdej wydanej złotówki... 


15 komentarzy:

  1. Witam, generalnie Polacy czytają coraz mniej książek, Internet zrobił swoje. Czy ten trend (czytanie ksiazek szachowych i nie tylko) mozna zmienic? Obawiam się że nie i bardzo nad tym ubolewam. Społeczeństwem ktore nie czyta ksiazek łatwiej rzadzic (manipulowac). Kiedys pod ktoryms Twoim wpisem napisalem w komentarzu o ksiazka tłumaczonych przez Bogdana Zerka z serii Szkoła arcymistrzów. Z czterech ksiazek przetłumaczył tylko jedną, reszty nie tłumaczy bo nie ma kto kupować. A są to ksiązki nie byle jakie bo autorami sa Jusupow i Dworecki, chyba dwaj najlepsi trenerzy szachowi na swiecie. Co do podatku 50 zł na PZSz, to obawiam sie ze jakas czesc "przepadla by bez wiesci". Mozna napisac, sa przeciez kontrole i co z tego? Patrzmy co sie dzieje chociazby w polskim zwiazku pilki siatkowej, bodajze prezes i vice-prezes aresztowani. Wydaje mi się że lepiej pojsc w kierunku, w ktorym poszła niedawno Hiszpania, a mianowicie wprowadzić szachy do szkół jak zejęcia lekcyjne. Myślę ze dzieki temu wiecej mielibysmy talentów pokroju Radka Wojtaszka czy Janka Dudy.
    Pozdrawiam, III kategoria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też jest jakaś droga, to co zrobili w Hiszpanii. Jestem ciekaw co by się stało gdyby szachiści na początku roku musieli uiścić 119 zł za grę tylko w swoim województwie, bo tak to wygląda w PZW (tabelka wyżej to jest opłata okręgowa, jak mieszkasz w Warszawie a chcesz wpaść do mnie na ryby płacisz dodatkowo).

      Usuń
  2. Smutne jest to, że szachy nie są popularyzowane w mas-mediach, ani nawet na podwórku lokalnym. Jeśli chodzi o telewizję, to słuchający wiadomości sportowych - usłyszy o kolejnej wygranej bądz przegranej Janowicza, Radwańskiej,nawet w turnieju nie Wielko Szlemowym, ale nikt nie usłyszy o mistrzostwach świata czy to w szachach, czy to w brydźu, czy w innych "ciekawych" dyscyplinach sportowych. Trzeba się pogodzić, że szachy to sport niszowy (albo jak Ktoś woli to sport dla "elity"). Jeśli chodzi o podwórko - to gdzie są kluby sportowe, w których można pograć w szachy?? - gdzie są turnieje organizowane dla mas?? - mieszkam na Śląsku - i nawet taki turniej,który odbędzie się teraz w Katowicach nie zmieni mojego zdania - że nie ma pędu na szachy - że w szachy można pograć ze znajomymi albo na internecie. Jeśli powstanie "klimat" choć trochę podobny jak w Rosji na "szachy" - to nawet jako niezrzeszony gracz, jestem w stanie wydawać 50 zł rocznej opłaty . Mysle , że dopóki nie narodzi nam się Polski Magnus - to nie będzie klimatu i tak już bedzie jak jest. ( i koło się zamyka)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbyś mógł Krzysztofie rozwinąć i sprecyzować temat dotyczący czytania, pisywania i kupowania oraz sprzedawania materiałów szachowych (artykułów, książek, czasopism). To moim zdaniem bardzo skomplikowany i głęboki temat, a przy okazji ma WIELE wątków. Przykładowo - czy chodzi o to, aby szachiści więcej sami pisywali czy czytywali? A może kupowali bądź sprzedawali treści szachowe? Jeśli tak (bądź nie) to w jakim celu?

    Poza tym warto wspomnieć, że blogów i stron o tematyce szachowej w języku polskim jest znacznie więcej niż 1 czy 2 ;) :). Niemniej dobrze jest się zastanowić KTO ma pisywać, KTO ma czytywać i JAKI ma być tego cel. A może jest tak, że większość szachistów nie chce pisywać, nie umie pisywać a nawet nie ma ochoty tego robić? Według mnie temat bardzo skomplikowany i wielowątkowy, więc dobrze byłoby jakoś go podzielić i stopniowo "przemycać" na blogu. Cokolwiek zrobisz, dziękuję z góry za prowokowanie do zastanowienia się oraz zachęcanie do dyskusji ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że wolnej chwili o tym napiszę, że rozwinę temat!

      Usuń
  4. Porównanie szachów do połowu wędkarskiego, hm jest nieco błędne, opłaty pzw dotyczą przecież w znacznej mierze /przynajmniej z założenia/ odtwarzania populacji ryb które wędkarz odłowi, zarybiania zbiorników już wyjałowionych, badań nad kondycją jezior, więc jest policzalne, rozumiem że nikt nie zarybi w mojej okolicy jeziora jeśli sam o to nie zadbam!! A opłaty ewentualne na szachy, ok,, ale dlaczego mam ponieść tą opłatę ? Jako sponsor młodzieży ? ok ale rozumiem ze mam jakiś nadzór nad ich wydatkowaniem? Coś w zamian dostanę, np możliwość grania w otwartych turniejach w moim mieście, ok, ale czy panu Krzysztofie, o to chodziło?
    tzbych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o to, że u nas, w szachach system opłat jest bardzo mętny, zagmatwany, robione jest to między innymi dlatego, że szachiści za nic otwarcie nie zapłacą. Nie ustawią się w kolejce w styczniu i nie uiszczą opłaty powiedzmy takiej, jaką płaci wędkarz, by mógł połowić sobie w swoim województwie, w wysokości blisko 120 zł. Środowisko szachowe jest w większości roszczeniowe - chciałoby tego, tego, tamtego, ale najlepiej całkowicie za darmo. Tak się nie da w tych czasach. Dałem to porównanie nie po to aby dyskutować na co idą pieniądze w PZW i u nas w PZSZAch ale, żeby pokazać ile wędkarze płacą. Wyobraża sobie pan, że u nas ktoś zaproponowałby coś takiego? Boże ty mój! Nie chciałbym tego widzieć, słyszeć i czuć.

      Usuń
    2. Gorzkie są Twe wywody ale masowo rzecz ujmując nie sposób się nie zgodzić . Znałem wielu prawdziwych pasjonatów, którzy chętnie kupowali literaturę, dyskutowali i spierali się w swoim gronie. jednak znałem także znacznie więcej takich, którzy złotówki do niczego nie dołożyli a wymagania mieli kosmiczne. Rzecz jasna należało by to opisać bardziej szczegółowo ale mile widziane byłyby także uwagi Czytelników, szczególnie tego bloga bo biorą udział we wszystkich ważniejszych wydarzeniach.

      Usuń
    3. Napisałem o tym w jakimś stopniu "roboczo" nie chciałbym być łapany od samego początku za słowo, chodzi mi o to, żeby wyjść od tego co się nam nie podoba - przeanalizować to i pomyśleć jak można ulepszyć te nasze szachy. Temat rozwinę pewnie niedługo to i będzie czas, żeby dokładnie o tym wszystkim pogadać.

      Usuń
  5. 120 zł na rok i prawo łowienia we wszystkich turniejach w województwie bez dodatkowych opłat. Może bym się skusił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale ja to też miałem na myśli - płacisz jasną pewną kwotę ale w tym masz to, że organizatorzy nie pobiorą od ciebie jakichś opłat dodatkowych oprócz organizacyjnych. Mnie nie chodzi o to, że płacimy 120 zł i zostaje to co było. Mnie chodzi o jasność. Nie mam tego konkretnie przemyślanego ale na pewno nie podoba mi się to co jest. Jakieś ukryte opłaty w znacznej mierze wynikają z tego, że szachiści nie chcą płacić czegokolwiek na szachy i wszystko idzie na takiej zmyle. Ale tak nie powinno być, lubię szachy, jestem szachistą powinienem świadomie zgodzić się na opłatę, z której potem będzie na dzieci, na talenty, inicjatywy. Tylu wyciera sobie gębę frazesami jakie to szachy są ważne ale z pominięciem jakiegokolwiek zaangażowania z jego strony. To dlatego tak jest jak jest - siła tego sportu wynika z siły poszczególnych ogniw. Jeśli ja, ty, i tamten nie dajemy z siebie nic to jaki będzie wynik tego sportu jako całości?

      Usuń
  6. Podam przykład z własnego podwórka. Zaproponowałem kiedyś w klubie opłatę 5 zł miesięcznie od każdego. Ta opłata miała być rodzajem składki na rozwój klubu. Moja propozycja została przyjęta ale problem w tym że do dnia dzisiejszego nikt nie wpłacił ani złotówki. Ja jestem za wprowadzeniem takiej rocznej opłaty w wysokości np od 25 zł dla juniora i 50 zł za seniora.Ale jest jeszcze problem kontroli nad tymi pieniędzmi.
    Yoda

    OdpowiedzUsuń
  7. Yoda nie ma problemu - szachiści wpłacają, dostają rachunki, potem PZSZach ma obowiązek wywiesić listę tych, którzy wpłacili. Jak się nie znajdziesz na liście a wpłaciłeś to od razu robisz jazdę, poza tym pojawia się lista od razu wiesz ile w tym roku wpłynęło od szachistów, nie? No i na koniec roku związek musi dokładnie wykazać, faktury itd. na co nasze pieniądze poszły. Nie ma rzeczy niemożliwych, trzeba tylko chcieć coś zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nieco inną wizję Krzysztofie. Nie zaczynać od "szachiści wpłacają", tylko "w zamian za wpłatę szachiści OTRZYMAJĄ". Przykładowo - wpłata w wielkości 50PLN rocznie od amatora, zaś 100 od profesjonalnego zawodnika. W zamian za to otrzymujemy: prenumeratę elektroniczną (papierową) oraz dostęp do materiałów (szkoleniowych) niedostępnych dla osób, które nie wpłaciły na tzw. rozwój szachów.

      Co stanowi największe wyzwanie i zarazem zagrożenie? Według mnie nasza mentalność (generalizuję celowo, aby pokazać schemat):
      1. Zbieramy "na szachy" (tzn. na rozwój szachów)
      2. Zebrane pieniądze nie są oficjalnie dokumentowane (vide lista kto wpłacił)
      3. Cel wydawanych pieniędzy nie jest określony bądź przejrzysty.
      4. Wydawane pieniądze są nieefektywnie (delikatnie sugeruję, że 'lekko mijają się z celem').
      5. Jakiekolwiek próby KONTROLI przepływu pieniędzy są niemożliwe.
      6. Związek umywa ręce od tego, aby być w pełni przejrzystym pod względem "szachowej zbiórki".

      Pozostaje jeszcze pytanie czy wpłacać mają wszyscy, czy tylko ci co grywają w turniejach, czy też trenerzy, sędziowie czy każdy kto ma na to ochotę? To też byłoby warto dookreślić - oczywiście w kolejnych odsłonach tego problemu.

      PS. Jeśli po ukończeniu kursu instruktora rekomendowanego przez PZSZACH przez rok czasu nie możesz się doprosić o dyplom/zaświadczenie ukończenia kursu i związek "umywa ręce" od problemu, to jakim prawem mam wpłacać pieniądze na wsparcie szachów skoro jestem traktowany instrumentalnie? (wpłać, a potem mamy cię daleko w d*).

      Usuń
    2. Dlatego taka indolencja powoduje że to jest fantastyka co ja piszę, choć myślę, że normalnych warunkach do czegoś takiego to powinno zmierzać i oczywiście, to nie tak, że ja płace i nic z tego nie mam - po wpłacie mam jasno określone profity i to wymagałoby dookreślenia. Ale to jest takie bajdurzenie - to się nie uda nie wyjdzie po prostu. Zarówno związek jak i szachiści to bardzo zapieczone, hermetyczne środowisko i wolą pozostać w tym czym są, z małymi kosmetycznymi zmianami a żadne rewolucje nikomu nie są potrzebne. Szkoda.

      Usuń