środa, 2 września 2015

Superturniej Sinquefield Cup 2015 r. wygrywa Lewon Aronian!!


Wczorajsza runda była ledwie dopełnieniem tego spektaklu, gdyż decydujące wydarzenia rozegrały się dzień wcześniej, kiedy to tylko sobie znanym sposobem Magnus nie wygrał wygranej partii u Nakamury. I znów Mistrz Świata pomylił się dość prostej taktyce, choć w tej godzinie gry naprawdę wszystko się mogło zdarzyć. Nawet najlepszy szachista na Ziemi nie jest androidem, tylko człowiekiem z krwi i kości. To, że są w nim duże emocje było widać na pomeczowej konferencji, na której siedział zdruzgotany, mający poważne kłopoty z prowadzeniem rozmowy.

W ostatniej rundzie Aronian, by wygrać, musiał nie przegrać i zrobił to w gładki sposób. Najbardziej zagorzałym kibicem Aroniana jest jego mama, dlatego decyzję, czy grać na wygraną, czy zremisować, sympatyczny Ormianin podjął z uwagi na nią - chodzi o ogromną różnicę czasu pomiędzy U.S.A, a Armenią - zwycięzca turnieju chciał po prostu, by jego rodzice mogli spokojnie położyć się do łóżka ;).

I tak z samego dołu, na samą górę - w turnieju Sinquefield Cup zobaczyliśmy zupełnie odmienionego Aroniana. Ormianin grał pięknie, w prawie każdym pojedynku ostro walczył o inicjatywę, wygraną. Na uwagę zasługują jego "talowskie" partie, z których tchnęło świeżością. Za tydzień triumfator Sinquefield Cup, jedzie na Puchar Świata do Baku. Aronian, oczywiście świadom faktu, że pomiędzy Azerbejdżanem i Armenią trwa wojna powiedział, że szachistom trudno jest pomóc stronom w rozwiązaniu konfliktu, jednak jadąc do Baku postara się włączyć w nurt tych ludzi sztuki, muzyków, artystów, którzy przyjeżdżają do Azerbejdżanu, przynosząc pokój. Powiedział, że postara się zademonstrować szacunek dla Azerów oraz zagrać swoje najlepsze szachy.

Pięknie. Czyż nie taka jest rola szachów, by łączyć to co podzielone, sprawiać, by świat, stawał się za ich sprawą choć odrobinę lepszym?

Magnus, choć zajął drugie miejsce i w kilku partiach grał po carlsenowsku, to był daleki od szczęścia. On pewnie chciałby dominować, ale przeciwnicy nie zamierzali niczego dawać za darmo. Carlsen znów przegrał dwie partie, z Topałowem i Griszczukiem, w związku z czym, jego kolekcja przegranych w tym roku groźnie się się powiększa. Kto wie, może Wiking będzie potrafił mobilizować się w pełni tylko na mecze o szachową koronę, a w pozostałych turniejach, nie będzie widać tej różnicy pomiędzy nim, a "resztą świata"? Tego nie wiem. Wiem tyle, że każdy marzy o tym, by go zdetronizować i pewnie kiedyś ten czas nadejdzie. To wtedy poznamy prawdziwą siłę charakteru Magnusa, czy będzie potrafił się odbudować i zawalczyć jeszcze raz o tytuł. Ale do tego daleka droga. Magnus ma wiele dni przed sobą, ma możliwość wszystko dokładnie przemyśleć, odbudować to, co gdzieś po drodze utracił.

A my przenosimy się do Chanty-Mansyjska, gdzie nasza gwiazda pierwszej wielkości, Janek Duda, zawalczy o tytuł MŚ do lat dwudziestu. Janek jest w tym turnieju rankingową "jedynką" i ciąży na nim presja lidera. Skład turnieju, taki sobie, kilka znanych nazwisk, żadne to wielkie zawody. Do wygrania równowartość, mniej więcej, dwunastu tysięcy złotych, czyli też czterech liter nie urywa. Turnieje rangi MŚ do lat dwudziestu od jakiegoś czasu powoli, ale konsekwentnie się dezawuują.

 To i tak będą trudne zawody, bo choć Janek jest faworytem, to na dobrą sprawę wygrać te zawody może każdy z zawodników czołówki listy startowej. Początek rundy o godzinie 15 czasu lokalnego, więc na to mi wychodzi, że w Polsce partie ruszą w samo południe.

Na MŚ kobiet zagra Mariola Woźniak, za którą również będę mocno trzymał kciuki. Polskiemu duetowi w Chanty-Mansyjsku życzę samych wygranych!!


3 komentarze:

  1. Turniej w Saint Luis to jednak porażka Carlsena - o ile wcześniej można było pisać że Jest Magnus i długo nic, to teraz nie mozna powiedziec ze Carlsen to dominator - są partie ktore w starym stylu dusi ofiary, ale partia z Nakamurą pokazała ze "wypuscil" rywala, co mu sie w przeszlosci rzadko przydarzalo i wcale nie dziwie sie ze czul sie zdruzgotany ta nowa niespotykana dla niego sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aronian to nieprawdopodobny szachista, dlatego smucił mnie jego kryzys. Stylem gry przypomina Morozevicha z wcześniejszych lat. Myślę, że może powalczyć jeszcze o tytuł mistrza świata. Może i Moro się odrodzi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Carlsen był przecież trzeci, a nie drugi :)

    OdpowiedzUsuń