poniedziałek, 26 października 2015

Przed listopadowymi Drużynowymi Mistrzostwami Europy!


Do Drużynowych Mistrzostw Europy, których organizację powierzono Islandii, pozostało siedemnaście dni. Zleci. Mam teraz otwartą stronę mistrzostw i analizuję sobie, po troszeczku, składy reprezentacji. Cóż można powiedzieć: Polacy według rankingu są w pierwszej dziesiątce (9 miejsce), a nad nimi same szachowe potęgi! Pierwsza czwórka to reprezentacje, których suma rankingów wynosi ponad 2700 elo, piąte miejsce zajmują Francuzi z 2699 elo, dalej idą Ormianie, Węgrzy i Holendrzy...

 Może na sam początek, jakie miejsce muszą zająć Polacy, abym uznał ich start za bardzo dobry? Według mnie reprezentacja powinna włączyć się do walki o pierwszą piątkę, marzę też o meczu o medal. Jeśli zajmą miejsce w pierwszej piątce będę zadowolony. Celowo wymieniłem rankingowych gigantów, z którymi Polacy muszą skutecznie rywalizować, by uświadomić czytelnikowi, jak trudne to zadanie. Sprawa wydaje się niewykonalna, ale gdybyśmy na moment popuścili wodze fantazji i przeprowadzili wizualizację przykładowego meczu Polska - Azerbejdżan, możemy sobie przedstawić sytuację, w której nasi koszą dół, ktoś tam od nas przegrywa w środku, ale przełamuje się deska pierwsza. Fantastyka naukowa? Nie sądzę. To jest do pomyślenia i chyba nikt nie napisze, że autor ześwirował, że totalnie odjechał. Gramy z Rosją - to sobie teraz wyobrażamy. Oj, ciężki temat, no... nie wyobrażamy sobie tego ;). Tutaj moja fantazja nieco szwankuje, ale z tej niemocy wyrywa mnie, spojrzenie w przeszłość, gdy przypominam sobie, jak to Rosjanie męczyli się ostatnimi laty z dużo słabszymi zespołami. Wszyscy mówili, jaki to z Rosjan dream team, a medale uciekały im sprzed nosa. W drużynie coś nie grało, zabrakło motywacji i jeszcze parę innych czynników. Drużynówka rządzi się swoimi prawami i często wynik zespołowy nie jest tylko wypadkową formy poszczególnych kadrowiczów. Gdy w zespole coś nie gra, kadra gra słabiej, gdy w zespole jest chemia, kadra potrafi pokonać wiele przeciwności i wygrywać z lepszymi. Nam wygrywanie z dużo lepszymi reprezentacjami przychodziło zawsze z wielkim trudem - zawsze wysypywała się jakaś szachownica i przegrywaliśmy minimalnie, jednak ginęliśmy po ambitnej walce.

 Miejsce Polaków od 6-10 nie byłoby złe - taki wynik potwierdziłby nasz poziom ale nic poza tym -myślę, że nie po to jedziemy do Reykjaviku. Nie wiem w co celuje kadra, sądzę jednak, że nie interesuje ich zachowanie status quo. Znów się odwołam do piłki nożnej, by pokazać co oznacza minimalizm. Gdy rozpoczynaliśmy grę na ME w Polsce, większość powtarzała w modlitewnym tonie "żeby tylko Polacy wyszli z grupy!". Najciekawsze jest to, że o takich planach mówił też otwarcie trener Franciszek Smuda. Często w prywatnych rozmowach dyskutowałem ten temat z różnymi ludźmi i oni również przed "Euro" wyjście z grupy, rozpatrywali w kategoriach sukcesu. Ja argumentowałem, że Euro to jest turniej i zespół wraz z trenerem, powinien chcieć turniej wygrać. Pytałem też, która z drużyn marzy o tym, by zawody zakończyć w ich połowie? To kwestia motywacji, moje wywody trafiały jednak na zaciekły opór. Ktoś powie, że trzeba być realistą i nie zakładać sobie celów, których osiągnięcie jest poza naszym zasięgiem. Oczywiście, można to zrobić, ale w takim realistycznym stawianiu sobie wyzwań jest taka oto pułapka, że zasadniczo ląduje się nieco niżej, niż w wersji zakładanej. Nie ma w tym nic dziwnego - to druga zasada termodynamiki, gdy istnieje możliwość, że coś się nie uda, to się nie uda. Wszystkie wielkie osiągnięcia gigantów sportu stają okoniem do tej zasady fizycznej, która rządzi rozpadem. Aby w sporcie wygrywać trzeba w siebie wierzyć i nie dopuszczać do siebie nawet przez moment myśli, że może coś się nie udać. Polacy, mówię o piłkarzach, odbierali bardzo dużo złych sygnałów o sobie z zewnątrz i, o zgrozo, ze strony trenera, dlatego ich podświadomość była niejako "zaprogramowana" na porażkę, to działało na zasadzie osmozy. We współczesnym sporcie psychologia ma ogromne znacznie, kolosalne, kto umie sobą rządzić, potrafi się programować "na sukces", wygrywa.

 Mamy fajny zespół, świetną pierwszą deskę - Radka Wojtaszka, druga to silny analityk Grzesiek Gajewski. Mamy młodego dzikusa Janka Dudę, który kocha rozlew krwi, dalej idzie nieobliczalny Mateusz Bartel, a dopełnia skład Robert Kempiński, nikt się tutaj sroce spod ogona nie urwał. A dlaczego by teraz nie powalczyć o najwyższe cele? Wiem, wiem, takimi tekstami daję pożywkę dla malkontentów, zaraz mi wytkniecie, że znów zaliczam odlot przez ważnymi zawodami itp. Nie. Pisze spokojnie, analizuję sobie teraz to, czego w sporcie nie należy robić, gdy chce się wygrywać, a jaką wartość ma nasza kadra, też wiem. Próbuję to wszystko jakoś zestawić, by wreszcie "zagrało". Zresztą, piszcie sobie co chcecie.  Ostatecznie wspólnie będziemy ten turniej oglądać, wszystkiego się dowiemy już wkrótce, zobaczymy kogo będzie na wierzchu :).

Analizuję też Polki. Nasze damy są w tym turnieju rankingowo, na bardzo wysokim, czwartym miejscu. Ale patrzę też na całą tabelę i wiem, jak mogą wyglądać mecze z teamami o rankingach niższych. Nawet mecze z zespołami spoza pierwszej dwudziestki mogą być mordercze. Polki są faworytkami do medalu - lepszego składu nie mamy i długo nie będziemy mieć. Byłoby pięknie, gdyby Polki były ciągle w górze i co dnia dawały nam wiele emocji meczami z takimi zespołami jak Gruzja, Rosja itd. Moje oczekiwania są bardzo wysokie, a jakże! Złoto, srebro, brąz - cud, miód i do niczego się nie przyczepię. Miejsce 4-5 niedosyt. Miejsca dalsze to występ nieudany, zły. Czekam na świetny start Polek! A jakie są wasze przedturniejowe prognozy?

6 komentarzy:

  1. Wyjątkowo jakoś ostatnio wyniki kobiet nie napawają mnie entuzjazmem, więc typuje miejsce 7, a mężczyźni moim zdaniem sa na fali więc miejsce 3 co byłoby ogromnym sukcesem, troche szkoda ze Świercz /sorki za poprzednią pomyłke w nazwisku/ nie jest na czwartej bo ostatnio grał dobrze, ale to nic nie zmienia mam nadziej,, też na drugiej zgodnie z rankingiem ustawiłbym jednak JKD, ale to też nie jest najważniejsze..... 3mam kciuki
    tzbych

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysztofie zwaracam jeszcze uwagę na fakt, że z drużyną męską jadą jeszcze kapitan Bartosz Soćko i Kamil Mitoń. Bartosz od lat był naszym etatowym reprezentantem i ma znakomite doświadczenie w rozgrywkach drużynowych. Od jego postawy i decyzji wiele będzie zależało. Jeśli uda się mu obudzić i podtrzymać "ducha drużyny" w trakcie zawodów to możemy liczyć na sukces. Oczywiście warunkiem koniecznym jest dobra forma szachowa każdego z reprezentantów z osobna. Liczę na to, że w końcu trafią się nam takie zawody, w których kapitan będzie miał "kłopot bogactwa wyboru", tzn. każdy zawodnik będzie się nadawał i palił do gry. Moim zdaniem potrzebna jest tutaj mocna praca drużynowa przed każdym meczem, żeby każdy z grających szedł na partię z jakimś pomysłem na grę (żeby nie szedł z pustymi rękami) z konkretnym przeciwnikiem. Zastanawiam się jeszcze nad taką opcją, żeby z drużyną pojechali także ci gracze, którzy aktualnie są po za pierwszym składem, ale są blisko pierwszej piątki. Kogo mam tutaj na myśli? Świercza i Draguna. Takie otrzaskanie się ze specyfiką tej rangi zawodów mogłoby zaprocentować w przyszłości, ale także pomóc na bieżąco w przygotowaniach do partii grającym. Oczywiście gdybam sobie tylko, bo nie znam osobiście żadnego z naszych zawodników i nie wiem w jaki sposób przygotowują się do gry. Może niektórzy z nich wolą przygotowywać się samemu, a może niektórzy chcą pogadać i wspólnie z kimś ustalić strategię przed partią.
    A teraz po kolei: Wojtaszek to klasa światowa, jeśli będzie miał szczęście w doborze kolorów, to białymi jest w stanie pokonać każdego. Gaju - wygląda na to, że debiuty to jego najmocniejsza strona, dalej jest trochę gorzej, ale jak będzie w formie, to może być mocnym punktem drużyny. Jan-Krzysztof Duda - oby był w formie - w wtedy "drżyjcie narody". Mati jak zawsze będzie grał nieprzewidywalnie, pewnie dla nawet dla siebie - oby "jasna strona mocy" była po jego stronie. Am Robert Kempiński to "stary wyjadacz", ustawiony na ostatniej desce "może kosić" aż miło. Zresztą kolejność desek w naszym zespole (po za I deską, która nie podlega dyskusji) w zasadzie może być ustawiona dowolnie, np. Kempiński na II desce z zadaniem powstrzymywania mocnych rywali i III i IV obsługiwana przez trio Duda, Gajewski, Bartel. Inny wariant Duda na II niech się "trzaska" z mocnymi rywalami, Gaju, Bartel i Kempiński "koszą" niżej, ale dokładnie. Jeszcze inaczej: Duda na IV lub V walczy o medal indywidualny przynosząc drużynie worek punktów. Zobaczymy, czy Bartosz Soćko będzie miał przysłowiowego "trenerskiego nosa" w ustawieniu zawodników na poszczególnych deskach, jak również przy typowaniu składów na poszczególne mecze.
    Cóż nam kibicom pozostaje? Zagrzewać do boju i trzymać kciuki.

    U Pań sprawa jest prosta. Liderka Monika Soćko ma utrzymać pierwszą deskę, a jak się uda coś więcej to super. Reszta pewnie będzie się bić się o każdy punkt, w każdej pozycji. Jak chodzi o Panie to jestem dziwnie spokojny, gdyż przez te wszystkie lata kibicowania przyzwyczaiły mnie do tego, że nigdy nie odpuszczają - pozycja na szachownicy ma tutaj drugorzędne znaczenie, chociaż wolałbym, żeby wygrywały w mniej stresujących (dla siebie i kibiców :-)) okolicznościach. Bardzo, ale to bardzo jestem ciekawy jak po przerwie zaprezentuje się Pani Joanna Majdan-Gajewska - pamiętam takie zawody (Olimpiada 2008 Drezno), gdzie było 9.5 z 11 i dwa lata później w Rosji znowu świetnie 8 z 10. Zresztą każdą z naszych zawodniczek stać na "kosmiczny rezultat". Oby tym razem powiodło się to każdej z naszych reprezentantek (lub chociaż znakomitej większości), bo tylko wtedy możliwy jest medal, na który mi kibice mocno liczymy.

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
  3. Po za tematem:
    Wczoraj obejrzałem partię Wesley So - Liren Ding, tutaj: https://chess24.com/en/watch/live-tournaments/bilbao-masters-final-2015/1/1/1
    Jakiś kosmos?!!
    Gra białych lekkich figur (So) w końcowym ataku - majstersztyk. Chińczyk mimo, że przegrał też zagrał super partię. To idzie "młodość, młodość i śpiewa"! I to jak!

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem! Fajnie grali obaj, tam w okół króla był tłok nieziemski, nieźle się coś takiego ogląda, oby nasi tak zagrali za 2 tygodnie!

      Usuń
    2. Zastanawiam się, który z naszych graczy poszedłby na taką pozycję bez hetmana, a przewaga zasadzałby się na koordynacji i ataku lekkich figur z pionami?
      Wojtaszek? Chyba nie, On raczej dusi w wężowym uścisku.
      Gaju? Raczej też nie.
      Duda? Duda jak najbardziej! Jan-Krzysztof byłby w swoim żywiole.
      Mati? Też byłby zdolny do takiej szarży, a my... "osiwielibyśmy" z nerwów :-).

      Mirek Wolak

      Usuń
    3. Wojtaszek to raczej dusiciel, on nie lubi gdy traci kontrolę na grą, dlatego tak mu nie leży Jobava na przykład, to nie poza Radka. Rzeczywiście Janek i Mateusz - to była ich pozycja, a już najbardziej chyba Jankowi by się podobało coś takiego na jego stole. W drużynówce gra się trochę inaczej, często z lepszą pozycją trzeba przytrzymać nieco grę aby zobaczyć jak jest na innych deskach i wtedy albo na wygraną albo bezpiecznie się remisuje. Takie szachy w drużynówce też sie zdarzają, bo to szachy i wszystko może być, ale lepiej na własne konto robić takie wygibasy. Z drugiej strony jakby Mateusz i Janek takie pozy dostali to reszta nie obawiałaby się tego tak, gdyby to trafiło na Radka to już by im było mniej w smak. Swoją drogą Wojtaszek podejmuje takie decyzje za deską, że jest mała szansa na podobny układ.

      Usuń