środa, 18 maja 2016

Na ME w Djakowicy po sześciu rundach samodzielnie prowadzi Iwan Sarić, Wojtaszek w dalszym ciągu w ścisłej czołówce!


Trwa jednodniowa pauza na ME w Djakowicy. Szachiści mogą złapać drugi oddech, przespacerować się po okolicy, choć po zdjęciach, które w wolnych chwilach robił miastu Rusłan Ponomariow, nie ma specjalnie gdzie się wybrać. Idąc, można wpaść w jakąś dziurę, można na przykład, obejrzeć sobie niezamieszkałe bloki z ziejącymi pustką wnękami zamiast okien, generalnie jest to miejsce dla takiego podróżnika jak ja, który utrzymuje, że im niebezpieczniej, im brzydziej, tym ciekawiej. Dla profesjonalnego szachisty pobyt w takim miejscu nie może nastrajać zbyt optymistycznie. Zasadniczo, jeśli miasto nie jest fajne, lepiej już zostać w hotelu, takie jest moje zdanie. Nie jestem zorientowany jak wygląda jedzenie w tym hotelu, jakie są atrakcje, czy pokoje są odpowiednie. Przejrzałem kilkanaście komentarzy na kilku stronach i portalach podróżniczych - generalnie turyści piszą, że pobyt w tym hotelu nie był dla nich koszmarem, ale opinie są raczej stonowane. W każdym bądź razie z porywającymi ocenami nie spotkałem się. Dobór miejsca gry to jest w turniejach szachowych absolutna podstawa. Jeśli miejsce jest przeciętne, albo fatalne, żadne późniejsze nadskakiwanie szachistom nie uratuje sytuacji.

Absolutną podstawą w turnieju rangi ME jest dobrze zrealizowana transmisja. Tymczasem od dwóch dni gapię się jak szpak w... ;), jak gapa w gnat w ekran laptopa, że użyję lekkiego eufemizmu, w oczekiwaniu na to, że transmisja się odblokuje. Wczoraj padły wszystkie stoły i to na bardzo długi okres czasu. Nie da się dobrze relacjonować, nie mając realistycznie płynącego czasu na zegarach. Grał Radek Wojtaszek w dodatku z Dawidem Nawarą. Szło o rewanż za tą piękną analizę kompa, gdzie król białych poszedł sobie na "h8" i czuł się na tej klatce jak kot Bonifacy na babcinym zapiecku (kto z pamięci wymieni jak wędrował król białych w tej partii!?). Tym razem zagrano wariant Cambridge-Springs. Tutaj białe oddają piona za rozwój, otrzymują parę gońców, generalnie białe mają świetną grę za piechura. Partia zakończyła się remisem choć wszystko obejrzałem retrospektywnie.

Pięknie pojechał Mati Bartel, który po bardzo cennym zwycięstwie nad Ante Sariciem (brat lidera? wie ktoś, czy to brat Iwana?) jest w dwudziestce, czyli stał się przyczajonym tygrysem, a nawet ukrytym smokiem. Wypada mi się skupić na grze Radka Wojtaszka, który gra niezwykle ciekawie oraz pewnie oraz na występie Mateusza, który może już coś tam wietrzy. Na tyle co go znam wietrzy i życzę mu aby wywietrzył, aby wylądował w trójce, a nawet wygrał ten turniej.

Kraksa Janka Dudy w jego ostatniej partii zepchnęła go do... ło Matko Święta! - dziewiątej dychy. Piszecie o tym, że gra Janka straciła blask, ponieważ od pewnego czasu ćwiczy debiuty pionem sprzed damy. Powiem wam co ja o tym sądzę. We współczesnych szachach, tego poziomu, który reprezentuje Janek Duda i tego wyżej, granie bardzo okrojonego repertuaru debiutowego ma krótkie nogi. Chodzi o to, że najlepiej dążyć do uniwersalności w swojej grze, co pozwoli później dobierać odpowiednie systemy pod przeciwnika. Jeśli Janek Duda chce pretendować do klubu 2700+ musi wykonać kolosalną pracę pod tym względem, gdyż grając jedno, klasowi przeciwnicy łatwo będą się na niego szykowali, a wariantów na pewno gorzej od niego nie liczą. Myślę, że to co teraz robi Janek z trenerem to plan obliczony na dalej. Janek po prostu musi to przerobić, bo i tak by go to czekało. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w dalszej perspektywie, choć inna sprawa, że nie mogę teraz patrzeć na te jego szachy. Mam wrażenie jakby się bardzo męczył za deską, ale to tylko moje wrażenie, a jak jest naprawdę wie on sam.

Jakie mamy kojarzenie na jutro? Wojtaszek zagra czarnymi z Igorem Kowalenko, a Mati Bartel zagra z Tamirem Nabaty z Izraela. Reszta naszych arcymistrzów dostała znanych kibicom szachów szachistów, ale nie utytułowanych i nie tych z najwyższej półki. Trwa konkurs - Wojtaszkowcy (do których się zaliczam!) cieszą się, gdyż ich typ jest najwyżej. Cieszą się fani Matiego. Za kilka dni dowiemy się do kogo powędruje książka z autografami naszych kadrowiczów. Pozostało pięć rund, emocje rosną!  


3 komentarze:

  1. Bezbarwna, remisowa dwóch kolegów klubowych Wojtaszek-Navara, chyba nie warta jest komentarza...Już kilka dni temu na tym forum, zauważyłem ( wtedy, gdy Radek Wojtaszek błyszczał i miał wyraźną przewagę nad kolegami z ekipy polskiej), że liczę tak naprawdę na Kacpra Pioruna i Mateusza Bartla, a słaba kondycja Radka może nie zrekompensować jego niebywałej wiedzy granych schematów. Obym się jednak mylił...Co do atrakcji turystycznych miejsca rozgrywania tak prestiżowych turniejów, to po prostu prawdziwych profesjonalistów, one kompletnie nie powinny interesować, żyje się tylko turniejem.

    OdpowiedzUsuń

  2. Radek wyraźnie stracił impet, z dzisiejszym przeciwnikiem można było się trochę poszarpać- siła gry by wyszła, brakuje trochę sprytu, cwaniactwa. Ok, jest na szpicy ale to już trzeci remis z rzędu, czy tak można wygrać ME???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, jak najbardziej można - jutro wygrana, potem remis, znów wygrana, remis i ME ma się w kieszeni!

      Usuń