Na kilka dni przed ME w Kosowie udało mi się wypytać Radka Wojtaszka o to jak się czuje, o jego przygotowania do turnieju oraz plany na dalszą przyszłość. Radek powiedział, że jest z natury optymistą i, że powinno być wszystko dobrze. Jeśli chodzi o trening to, według naszego najlepszego arcymistrza, na jego poziomie gry ważny jest odpowiedni kierunek treningu, chodzi o optymalizację, czyli zasadniczo nie jest już tak istotne czy trenuje się siedem, czy jedenaście godzin, a to co się robi przez ten czas. Nasz szachista dużo trenował i w Kosowie widzimy szachy, które nie dość, że są interesujące to, co może nawet ważniejsze - są skuteczne. Przynajmniej do tego momentu. W każdej partii Radka Wojtaszka jest jakiś smaczek, każda ma w sobie "to coś", dzięki czemu łatwo będzie ją zapamiętać. Na razie nasz arcymistrz odrabia rankingowe straty, gdyż w swym słabszym okresie wiele stracił, a dla szachistów takich jak Radek i tych z przedziału 2700 plus dopakowany ranking jest jednym z najważniejszych argumentów, aby organizatorzy raczyli zwrócić uwagę na zawodnika. Niestety, tylko szachiści elity mają drzwi otwarte na największe szachowe areny i superturnieje (bez względu na formę sportową), reszta arcymistrzów na wszelkie sposoby próbuje dostać się na szczyt, a to za sprawą rzeczonego rankingu, a to przez awans do PŚ, gdzie chcą się pokazać z jak najlepszej strony. Według mnie, na świecie brakuje takiego profilu superturnieju, w którym szachiści elity musieliby się zmierzyć z bardzo silnymi arcymistrzami pokroju Radka Wojtaszka, plus kilku najlepszych juniorów świata, na przykład. Z takiej mieszanki mógłby powstać wspaniały koktajl, którym kibice szachów na świecie raczyliby się z lubością. Cóż, mamy co mamy i w takich to, dość brutalnych realiach trzeba się poruszać.
Przegrane partie Polaków w Kosowie, sztuk dwie, autorstwa Darka Świercza i Kacpra Pioruna, kosztowały ich spadek w tabeli turniejowej o kilkadziesiąt miejsc! W tym turnieju, aby się liczyć w walce o medale, czy awans do Pucharu Świata nie można sobie na coś takiego pozwolić. My już mamy nad czym się zastanawiać, bo gra reszty Polaków nie jest skuteczna, fakt, dystans turnieju jest długi i ostatecznie można pod koniec wskoczyć na miejsca premiowane z dołu, ale czy o to chodzi, żeby nasi wypadali z transmisji? W rundzie czwartej Polacy nie mają znanych rywali, jedynie Radek Wojtaszek gra na pierwszej szachownicy z Ipatowem, zawodnikiem dobrze znanym kibicom szachów. To powinna być nasza runda. Już niebawem rusza transmisja i całe to niedzielne popołudnie zmierzam kibicować grającym w Kosowie Polakom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz