piątek, 24 czerwca 2016

Ile kosztuje sport, ile kosztuje pasja - część druga!


Przede wszystkim chciałem podziękować wam, za te obszerne, choć nieliczne komentarze, które w znacznej części odnosiły się do kwestii zasadniczej, czyli finansów wydawanych przez nas na szachy. Z waszych słów wynika, że nie jesteście zadowoleni z tego ile płacicie, za co i w jakiej formie. Prawie każdy z was mówi o tym, że płacąc nie dostaje od związku nic w zamian lub bardzo niewiele. Zasadniczo wasze oceny pokrywają się z ocenami sytuacji czynionymi przez szachistów, których spotykam "w terenie", że się tak wyrażę. Zwrócę wam teraz uwagę na kilka momentów w naszej dyskusji, które może w nieco innej perspektywie oddadzą miejsce, w którym się znajdujemy. Żeby nasza rozmowa miała charakter luźnej, całkowicie niezobowiązującej pogaduchy na ważny dla nas temat, chciałem wam oznajmić, żebyście porzucili swoje strachy, obawy, lęki, gdyż jestem zdania, że na naszej rozmowie się tutaj sprawa zakończy i nie daję wiary, że dojdzie do jakichś zmian w płatnościach na nasz sport..
 Odetchnęliście z ulgą?? A dlaczego?? ;). Przecież z większości waszych odpowiedzi bije złość, że płacicie po kilka, a nawet kilkanaście razy za to samo, że wysokość opłat jest taka, a nie inna, że generalnie panuje całkowita finansowa nieprzejrzystość. Zobaczcie - to jest ten pierwszy moment - piszecie, że w związku z tym, że finanse są tak ułożone żebyśmy niewiele się mogli z tego dowiedzieć, że płacąc przy różnych okazjach, nie dostajemy nic w zamian od PZSZach krew was zalewa, a jednak gdy ktoś poruszą tę kwestię, od razu się irytujecie, zżymacie i najchętniej kończylibyście ten temat. Trochę to dziwne. Fajnie jednak pisaliście, więc zacytuję was. Pewien Pan (szkoda, że się nie podpisał z imienia i nazwiska) napisał tak:

Panie Krzysztofie, mój klub (do którego należę) płaci co rok składkę (można to sprawdzić na stronie PZSZACH - CR) 350zł - otrzymując w zamian... nic. Ja, w ubiegłym roku, grałem w siedmiu turniejach (z każdego jest opłata, bodajże, 20zł dla PZSZACH = 140 zł). Opłaciłem też zdobycie kategorii Centralnej (60 zł). Przekazałem 1% z podatków (70zł). Z każdej nowej licencji w klubie (juniorzy) PZSZACH pobiera opłatę. To wszystko po stronie zysków PZSZACH. A teraz przejdźmy do moich (seniora) i innych osob (juniorów) benefitow, jakie uzyskujemy od pzszach. Benefity =0. W tym miejscu zadam pytanie: O JAKIEJ, DODATKOWO, OPLACIE PAN MOWI?

Moja odpowiedź jest taka - jest Pan niezadowolony i słusznie, gdyż z uwagi na swoją aktywność, zamiast być nagrodzonym w jakiś sposób, jest Pan finansowo obciążony jeszcze bardziej. Zagrał Pan w siedmiu turniejach, to dużo i za każdym razem płacił po dwie dychy opłat, więc wybulił Pan 140 zł, ja zagrałem w dwóch turniejach, zapłaciłem 40 zł. Dlaczego Pan będąc aktywniejszym ode mnie szachistą ma z tego powodu cierpieć? Według mnie rozwiązaniem jest klarowna opłata roczna, która w odpowiedniej wysokości zdejmie z Pana ciężar płacenia co turniej za to samo. To coś takiego jak bilet miesięczny - jak często jeździsz wychodzi taniej. Dalej ciągnę - kategorie dla dorosłych szachistów są tak samo ważne, a dla dzieci z czysto psychologicznego punktu widzenia, są jeszcze ważniejsze, choć kategoria w czasach rankingu elo to relikt z czasów jurajskich (Ile ja się nasłuchałem maluchów na salach gry: "Tyyy, cha, cha, a ja już zdobyłem "trójkę",cha chaa, a w tym roku walczę o drugą kategorię!!" Marcin, jaką masz kategorię?" i tak cały czas nasze pociechy nadają ;)) Maluchy uwielbiają się licytować na kategorie, to ich absolutnie mobilizuje do pracy nad szachami, uważam, że tutaj opłat nie powinno być, lub zaczynać się od momentu wyższego od I kategorii. Rozwiązaniem byłaby klarowna opłata roczna, która zwolni mamę, tatę od płacenia haraczu za nadanie kategorii dla swojej pociechy. Anonimie - piszę o tym, abyś zapłacił raz, a dobrze, a nie żeby cię kroili co turniej w tych tzw. "małych opłatach". Narzekasz, że tak jest, a jest w tobie ogromny opór, by się coś w tej materii zmieniło (jakoś tak automatycznie przeszedłem na "ty", nie gniewaj się!).


Napisał Tomasz:

Niestety, ale dołączę się do klubu narzekaczy :P. I nie dlatego, że jestem z natury malkontentem, lecz dlatego, że na własnej skórze doświadczyłem tego za co miałbym dodatkowo płacić.

Mamy dyskutować na argumenty? Proszę bardzo.

Jako szachista płaciłem (lub miałem obowiązek płacić) za:
1. Wpisowe do turniejów.
2. Opłatę klasyfikacyjno-rankingową.
3. Opłatę za obliczanie zmiany rankingu ELO.
4. Opłatę za wydanie legitymacji.
5. Opłatę roczną za uprawianie sportu.
6. Opłatę za kurs sędziowski.
7. Opłatę za kurs instruktora.
8. Opłatę za wydanie legitymacji instruktora.
9. Opłatę za wydanie zaświadczenia o ukończeniu kursu instruktora.

Z tego co wiem to kluby mają obowiązek co roku uiszczać opłaty za to, że przynależą do Związku. I nie są to opłaty rzędu kilku czy kilkunastu złotych, lecz kilkuset (z tego co pamiętam to 500 czy też 700zł).

A teraz co w zamian dostawałem za finansowe wspieranie Związku.
1. Uczestnictwo w turniejach.
2. Sędziowanie przez sędziów.
3. Nagrody i upominki (w tym dyplomy).
4. "Profesjonalną" pomoc w przypadku jawnej naruszenia obowiązków przez jednego z działaczy szachowych, który przez rok nie wydał mi zaświadczenia o ukończeniu kursu instruktora.



Tomaszu nie mówię ci, za co i na co miałbyś płacić dodatkowo, mówię ci, co wynika z twojego tekstu, że już to robisz i złościsz się jak twój współkompan z dyskusji, że cię o to zaczepiłem moim artykułem.

ad.  1) Wpisowe do turniejów - to inna sprawa. Tam organizator poświęca czas, bierze urlop, i ma mu coś zostać w kieszeni bo to nie jest wolontariusz. Jeśli ma średni turniej, słabych sponsorów, musi dać tą opłatę po to, żeby opłacić prąd, wynająć salę, całą infrastrukturę turniejową itd.

ad. 2) odpowiedź taka sama, jaką dałem koledze wyżej, macie rację, że się o to płacenie w koło Macieju co turniej złościcie, ale dla mnie jest absurdalne, że się złościcie, że chcę o tym podyskutować.

ad. 3) Za elo bulimy haracz FIDE, ale nie całość tej kwoty tam płynie, tego trudno uniknąć jeśli chce się po turnieju wiedzieć czy się poszło w górę, czy w dół.

ad. 4)  Opłatę za wydanie legitymacji - napisz jakiej, ja takiej nie mam, ile zapłaciłeś za nią i komu?

ad. 5 ) A to co za opłata roczna za uprawianie sportu?

ad. 6)  Kurs sędziowski i opłata za niego - sam robiłem, choć ze mnie sędzia ja z koziej d... trąba, jednak sorry - memory, za takie kursy się płaci bo daje ci to uprawienia, żebyś potem sobie zarobił pieniążków, gdy sam będziesz sędziował.

ad. 7) Opłata za kurs instruktora - sam wybuliłem z wszystkim, dojazdem itd. ponad dwa koła, to były piękne wakacje. Znów cię pytam - przecież zrobienie kursu wynajęcie wykładowców, sali, sprzętu, wyżywienie to... hmm... nie wiem - tak z nieba to wszystko spada?? To kosztuje, niestety, poza tym po tym kursie masz uprawnienia, możesz trenować, możesz zarabiać pieniądze, masz tzw. "papier". Zupełnie nie rozumiem dlaczego wyszczególniłeś te oczywiste opłaty, które dają ci, jeśli się dobrze zakręcisz, korzyści.

ad 8) Patrz ad. 6) i ad.  7)

ad. 9) Czytaj ostatnie trzy ad.


Poniższe cztery podpunkty, które dałeś dają ci odpowiedź, że rozmowy o pieniądzach, które mamy płacić na nasz sport, dyskusja o klarowności opłat jest w naszym interesie. To, że mamy do czynienia z tak dużym pomieszaniem z poplątaniem w finansach jest między innymi naszą winą, gdyż usłużnie robimy to co nam każą, choć to nam się nie podoba i nie jest na rękę. Brakuje bardzo takiej debaty, zarówno ze strony naszego związku jak i nas. Wszyscy są na wszystkich źli. Jednym by pasowało, żeby ich nie ruszać, drudzy spełniają to życzenie i żyją w tym co im dano, w tym totalnym finansowym mętliku.

Moja propozycja byłaby taka, jest to pomysł roboczy, czyli do obróbki. Płacimy jak w innych związkach opłatę roczną, która ma zwierać wszystko to, co wam zabierają opłaty poszczególne, które to opłaty i tak czynią bardzo dużą kwotę. Można nawet zrobić trzy taryfy - dla bardzo aktywnych, mniej i najmniej uczestniczących w życiu szachowym zawodników. To przez fakt, że te finanse są tak rozbite, płacimy nawet nie wiedząc ile bo prawie nikt tego nie podlicza. A właśnie. No to może policzcie ostatni wasz rok i napiszcie ile wam wyszło? Jestem za pełną klarownością finansów, a to da nam jasność i bezpieczeństwo. Tzbych napisał o zaufaniu - to podstawowy problem, ponieważ w relacjach na linii "PZSzach - szeregowy szachista" nie ma tego, co jest podstawą we wzajemnych stosunkach, czyli zaufania. Ludzie nie wierzą, że im się poprawi, zmieni, że będzie jaśniej i przejrzyściej. Niestety, takie mam odczucia, gdy rozmawiam z wieloma szachistami, którzy chętnie mi się zwierzają. Tutaj jest ogrom roboty przed nami, jest wiele dróg, którymi możemy podążyć, by nasz związek oraz sport stał się wizytówką dla innych. Napiszecie, proszę, co o tym wszystkim sądzicie!


15 komentarzy:

  1. Uczestnictwo w sporcie szachowym musi kosztować. Jeżeli oczekuje się jakości nawet z pozycji kibica szachowego patrząc - to trzeba zainwestować. Podobnie rzecz ma się do grania na serwerach szachowych . Albo bezpłatny serwer , albo prawdziwe uczestnictwo w szachach gdzie ktoś tego pilnuje , koordynuje i organizuje .

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałem, że moim wpisem mam cię z głowy Krzysztofie. A ty się pchasz z głową do paszczy lwa (to taki cytat z Nizmo, bo mi się spodobał).

    Skomentuję to co napisałeś, bo mnie krew nie zalewa, tylko po prostu nie zgadzam się na to, aby mnie krojono z tego na co nie chcę i nie mogę się zgodzić. Tak jak ze sklepem - jeśli nie pasuje mi poziom obsługi i jakość produktów wówczas idę gdzie indziej.


    1) Co do kosztów organizacji turniejów to chyba odrobinę wiem coś o tym. Nie żebym był organizatorem jakichś wielkich (czy długich) turniejów, ale na kilku jako sędzia i (zlecony) organizator jednak byłem obecny. Zwykle jest kilka źródeł finansowania takiego turnieju: starostwo, miasto, gmina, sponsorzy, firmy oraz właśnie gracze (ze wpisowego). I zwykle z moich obliczeń wynika, że przy naprawdę dobrym organizatorze raczej nie jest to praca wolontarystyczna. Nie chcę pisać w jak niskich kosztach można przeprowadzić jednodniowy turniej bo pewnie byś nie uwierzył ;). Tak czy inaczej - uwierz Krzysztofie, że da się to spokojnie zrobić bez szaleństw ze wpisowym (chyba, że w zamian szachista dostaje naprawdę mega odjazdowe warunki gry, pamiątki, posiłek, zdjęcia, dyplomy, nagrody, itd.).

    2) Nie jestem pewien czy się rozumiemy Krzysztofie. Mnie nie chodzi o to, aby sędzia pracował za darmo. Mnie chodzi o to, aby sędzia PRACOWAŁ PROFESJONALNIE. To tak samo jakbyś się złościł, że płacisz za dużo za bilet autobusowy (np. 100zł). Nie chodzi o koszt, tylko o bezpieczeństwo (i warunki jazdy) względem kosztów. A jak widzę sędziego, który siedzi przy stoliku i robi wszystko inne niż sędziowanie, a gdy dochodzi do wydawania decyzji stale podejmuje błędne (złe, niesłuszne, niesprawidliwe i krzywdzące) decyzje, to mam mu przyklasnąć??? Sorry, ale nie!
    Jeśli dalej nie rozumiesz co mam na myśli to napiszę inaczej: z chęcią zapłacę za pracę sędziego, ale PRACĘ i to PROFESJONALNĄ, a nie za to, że jest obecna osoba z wizytówką i w garniturze z napisem "sędzia szachowy". Dalej nie wyrażam się jasno? Proszę bardzo! Kilka razy miałem okazję pracować jako sędzia (tak, za darmo), bo jak widziałem jak sędziowie pracują na turnieju to mnie szlag trafił. I podjąłem się pracy sędziego w grupy dla dzieci... i rodzice byli mile zaskoczeni. Pytam się zatem - czy ktoś mi za to zapłacił? A twoim sposobem zapytam "czemu się Krzysztofie złoscisz, że miał mi zapłacić"? ;). Jak dalej nie rozumiesz mojej intencji, to pytaj - chętnie głębiej wyjaśnię.

    3) Ja nie chcę płacić za ELO - nie interesuje mnie to czy mi spada czy wzrasta. A jeśli już absolutnie muszę (ale nadal przypominam, że naprawdę nie chcę, bo mi to do szczęścia nie potrzebne!) to niechaj będzie to jakaś symboliczna składka. Przykładowo 3-5zł dla osób, które mają poniżej 2000 ELO i np. 6-8 zł dla tych do 2400, a powyżej to już dowolna kwota. Naprawdę to jest niemożliwe?! Ponoć dla chcącego nic trudnego, prawda? ;)

    4) Za legitymację szachową zapłaciłem z tego co pamiętam chyba niewiele (nawet możliwe, że była bezpłatna), a jak widzę teraz to było 11 lat temu (więc nie zweryfikuję tego w 100%). Tak czy inaczej była to raczej niewielka opłata, więc w pełni uzasadniona (to znaczy taka na jaką się w pełni zgadzam).

    OdpowiedzUsuń
  3. 5) Ta opłata była wnoszona wiele lat temu - jakieś znaczki (czy też licencję?!) się kupowało, więc tego też dokładnie nie pamiętam. Jak jest obecnie tego dokładnie nie wiem (poza kosztami, które ponosi klub).

    6) Za kurs sędziowski oczywiście opłata jest zarówno uzasadniona jak i konieczna. Gorzej tylko jeśli przewodniczący klasyfikacji rankingowej wmawia ci, że K+2S vs K (przy opadniętej chorągiewce strony słabszej) nie są siłą matującą. I to bez znaczenia jest to, że pytasz o podanie przepisu a w przypadku odmowy sam go podajesz i żądasz wyjaśnień. Więc co Krzysztofie? Przepisy jedno, a sędzia drugie? Tak, wiem - teraz jest to na początku dziennym, ale dla mnie sędzia ma być osobą PROFESJONALNĄ, a nie tym, kto zapełnia dziurę, gdy jeszcze ktoś inny ma odfajkować przeprowadzony turniej.

    7) Zrobienie kursu instruktorskiego - to samo co wyżej. Absolutnie nie neguję tak zwanych kosztów stałych. Wiadomo, że wynajęcie wykładowców, sali, sprzętu, wyżywienie... z nieba to wszystko NIE spada! Mówię o tym, że po ukończonym kursie masz mieć zapewniony "papier" (zaświadczenie o ukończonym kursie oraz wydaną licencję instruktora). Dlatego o tym mówię, bo nie dostałem takiego papieru i to pomimo, że był to OBOWIĄZEK organizatora (dodatkowo Związek to wszystko nadzorował/promował). Krzysztofie! To tak jakbyś zrobił 5-letnie studia magisterskie, przychodzisz w sierpniu do dziekanatu... a pani mówi, że nie ma twojego dyplomu i prosi, abyś wyszedł. Przychodzisz tak kilka razy w ciagu miesiąca, a ona mówi, że tam są drzwi (ma cię po prostu w d*). Idziesz do dziekana/rektora, a ten mówi, abyś to załatwiał sobie w dziekanacie. Masz dalsze pytania? Czy ja gdziekolwiek napisałem, że koszt noclegu, wynajęcia sal, instruktorów, trenerów i prowadzących zapewnia siła wyższa???

    8) Opłata za wydanie legitymacji instruktora. Tutaj wszystko przebiegło (niemal) idealnie, więc nie ma problemu. Rzadko tak się zdarza, ale są miłe wyjątki. No i nie mówię o tym, że opłata 15, 20 czy 25 złotych jest za duża tylko czy jest adekwatna oraz czy poziom tego co daję w stosunku do tego co mam otrzymać jest zadowalający.

    To mniej więcej tak samo jakbyś chciał sprzedawać zepsute (niepełnowartościowe) rzeczy za cenę oryginałów (nowych i w pełni sprawnych). Nie chodzi o samą cenę, tylko o to, że wciskasz komuś, iż są "nóweczki", a doskonale wiesz, że jest inaczej.

    Dlatego raz jeszcze powtórzę - mnie osobiście nie chodzi o wielkość opłat i ich różnorodność, tylko ich zasadność oraz to co dostaję w zamian. Jeśli sędzia jest profesjonalny to niech dostaję za swoją pracę odpowiednią zapłatę. Jeśli nie - to albo niechaj sędziuje gdzie indziej albo się najpierw douczy. Chyba, że organizator WPROST w komunikacie napisze, że sędzia jest niedouczony, wydaje złe decyzje, pracuje dodatkowo jako ten, który robi dyplomy, nosi sprzęty oraz myje okna w sali obok. Wtedy układ będzie jasny i przejrzysty i każdy, kto będzie uczestniczył w takim turnieju sam będzie świadomy tego na co stać sędziego.

    Twoja kolej Krzysztofie - mam nadzieję, że nie utniesz tematu słowami "w takim układzie nie mam o czym z tobą dyskutować". Bo ja naprawdę jestem chętny na dyskusję, ale taką poważną, a nie w stylu "moje jest najmojsze i ja tu rządzę, więc jak się nie zgadzasz z moją opinią to won!" ;) :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomaszu ale ja nigdy nie powiem ci won, przecież wspaniale argumentuje i ja się od ciebie dużo dowiaduje. Oczywiście odniosę się do każdego twojego zdania ale mam prze parę dni tylko tablet i pisze się na nim koszmarnie uwielbiam takie debaty i chętnie w te lwia puszcze wskoczy ale na sensownym sprzęcie te słowa piszę 25 minut która jak będę miał dostęp do laptopa obiecuje długa i wyczerpujące odp. Pozdrowienia

      Usuń
    2. Jak widzisz masa błędów, no nie umiem na tym tablecie pisać,

      Usuń
    3. Na tyle na ile będę mógł coś sensownego wnieść do dyskusji - na tyle podzielę się tym czego doświadczyłem. Co prawda ja już nie jestem w (realnym) świecie szachowym, ale być może nie będzie to zbyt istotne. Przede wszystkim dlatego, że podglądam i śledzę nieco życie szachowe (głównie z rozmów z innymi jak i czytania forum szachowego). Jednak przez kilkanaście lat byłem w tym środowisku, więc niestety trochę widziałem i przeżyłem tego z czym się inni obecnie męczą ;) :).

      PS. Oczywiście Krzysztofie jak będziesz miał więcej wolnego czasu i dostęp do normalnej klawiatury... wówczas napisz co i jak. Nie ma pośpiechu!

      Usuń
  4. Anonimowy

    Ja nie neguję kosztów, tylko ich zasadność. I nie mówię także, że nie mają być w to zaangażowane osoby, które tego pilnują, koordynują i organizują. Chodzi mi przede wszystkim o to, aby byli to ODPOWIEDZIALNI ludzie, którzy są PROFESJONALNI w tym co robią. A jeśli nie są, to niechaj mają dla wszystkich widoczne wizytówki "nie jestem odpowiedzialny za swoją pracę i nie wykonuję jej profesjonalnie". Wtedy wszystko będzie jasne i w takim wypadku przeniosę się na darmowy serwer (np. kurnik czy też FICS).

    Sugerowanie, że na bezpłatnych serwerach nie ma prawdziwego uczestnictwa jest chyba "lekko" nietrafione. Na bezpłatnym serwerze FICS są osoby, które tego pilnują, koordynują i organizują. I gdyby mnie (i innych, którzy tam przebywają) poprosili o wsparcie (np. na nowy serwer), to nie byłoby problemu z przelaniem kwoty dla realizacji ich celu. Niemniej nie dałbym dlatego, że mogę grać tam za darmo, tylko dlatego, że robią to ODPOWIEDZIALNI ludzie, którzy stale pilnują tego co tam się dzieje. I to jest właśnie ta kluczowa różnica między pytaniem "Ile chcę płacić dla Związku", a "Dlaczego mam płacić" (skoro nie są to ludzie, którzy są odpowiedzialni za to co robią?). Czy teraz jasne?

    OdpowiedzUsuń
  5. Przecież nikt nikomu nie każe grać w turniejach, robić kursu instruktorów itd. Wy chcecie wszystko za darmo?

    OdpowiedzUsuń
  6. 1) Oczywiście, że się nie gniewam (za przejście na "ty").
    2) Nie przedstawiłem się z imienia i nazwiska, ponieważ Twój blog dopuszcza wypowiedzi anonimowe i to mi odpowiada. Cóż, jeśli to nie jest akceptowalne to nie ma sensu żebym zaśmiecal blog moimi wypowiedziami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaśmiecasz, bardzo fajnie, że komentujesz u mnie można komentować anonimowo jeśli nie obraża się ludzi , a ty nikogo nie obrażasz ale zawsze jest milej gdy się znamy, pisz dalej, czekam na dalsze twoje komentarze pzdr

      Usuń
  7. Myślę, że ta dyskusja poszła trochę w złym kierunku.

    Rozmawiałem z wieloma szachistami i z tego co widzę niektórzy grają, bo lubią, opłaty im nie przeszkadzają, inni zaś nie biorą udziału w turniejach gdyż uważają, że jest za drogo. Tu nie chodzi o to, że narzekamy na wysokie opłaty i chcielibyśmy wszystko za darmo, bo tak się nie da. Chodzi o to, że zdaniem wielu osób dodatkowe koszty (opłata za należenie do związku szachowego np. 200zł rocznie) są niepotrzebne. Trochę by to było niesprawiedliwe, że ktoś jeździ po turniejach i płaci np. 140zł opłaty (wspomniane wcześniej 7 turniejów x 20zł), a ktoś inny nie płaci w ogóle i obie osoby musiałyby zapłacić 200zł dla związku.

    Robiłem kurs sędziowski nie po to, żeby się wzbogacić, ale z myślą o przyszłości, aby było więcej turniejów i żebym mógł je sędziować (w celu popularyzacji szachów). Dostałem wynagrodzenie za sędziowanie kilku turniejów, dzięki czemu mogę uznać, że koszt kursu mi się zwrócił. Myślę, że ani ja, ani nikt inny nie wspomina o opłacie za kurs po to by narzekać (bo wolałby za darmo), ale po to, że pieniądze z tego kursu idą w mniejszym lub większym stopniu na rzecz związku szachowego, więc po co jeszcze dodatkowo płacić (te wspomniane 200zł rocznie).

    Moim zdaniem gdybym PZSzach wprowadził opłatę roczną to zostałaby garstka pasjonatów, która rozgrywałaby turnieje między sobą, reszta grałaby towarzyskie turnieje bez zbędnych dodatkowych kosztów.

    PS. Swoją drogą to trochę dziwne, że np. biegacze płacą kwoty rzędu 100zł (za granicą nawet 100 Euro) za to by móc przebiegnąć maraton i nie ma problemu, a wiele osób nie zagra w jednodniowym turnieju, bo uważa, że 20zł to zbyt duży wydatek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównanie do maratonu bez sensu. Biegacz też nie da 100 zł. za występ w przełajowych mistrzostwach sołectwa.

      Usuń
  8. Szanowni Panowie,

    Wydaje mi się, aby dyskusja na ten temat miała większy sens należy określić jaka część sportu (obojętnie czy to szachy, czy też inna dyscyplina) stanowi przedmiot rozważań. Czy piszemy tu o amatorskim uprawianiu szachów, czy też o części zawodowej? Trzeba pamiętać, że obojętnie jaki związek dzieli wydatki na tzw. popularyzację sportu oraz sport kwalifikowany, czyli rozliczany wynikami. Jak rozumiem dyskusja sprowadza się do członków, którzy uprawiają szachy dla przyjemności?

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałbym dorzucić jeszcze zdanie słabego szachisty, raczej organizatora (i nie mam na myśli turniejów, a szkolenia dzieci, organizowania im wyjazdów, zapewnienia opieki instruktorskiej - znowu nie ja, a ktoś kto się na szachach i uczeniu młodzieży zna). Wprowadzenie opłat w klubie - nawet na symbolicznym poziomie działa dwojako. Na jednych mobilizująco (rodzice pilnują by dzieci były na każdym treningu, by zrobiły zadania, pojechały na turniej itp.), na pozostałą resztę - zupełnie odwrotnie, nawet przysłowiowa piatka za zajęcia jest dyskredytujaca i skutkuje najczęściej wycofaniem dziecka z zajęć. Rozumieją bardzo dobrze, że trzeba wnosić miesięczną opłatę za lekcje gry na gitarze, za karate itp., ale za szachy? nigdy, bo to przecież sport, który dzieciom się wręcz należy i musi być za darmo. Tak, mówimy tu o dużych kosztach i szkolenia i wyjazdów, a małym budżecie klubu, ale uczciwie policzywszy - przy współpracy rodziców daje się te koszty minimalizować. Część rodziców jest taka, że wioząc swoją pociechę na turniej zabiera inne dzieciaki, aby nie wozić "powietrza", następnym razem powierzając swoje innemu rodzicowi. Oczywiście znajdą się tacy, którzy nie pojadą ani razu, "podrzucając" swoje dziecko po raz kolejny do samochodu innych, dowożących (niekoniecznie rodziców). Ale z tym się staramy nie walczyć - jest miejsce to co za problem.
    Sprawą nierozwiązaną póki co jest zabieranie nieswoich dzieci do samochodu z prawnego punktu widzenia.
    Nauczyciele straszą konsekwencjami ewentualnego wypadku, ale gdy szkoła nie organizuje takiej "wycieczki" to zdaje się, że nie ma się czego obawiać.
    Rozwiązanie wynajęcie busa nie wchodzi na ogół w grę ze względu na koszty. Wyjazd z dzieciakami na ligę to przedsięwzięcie całodniowe, pochłaniające co najmniej 3 razy wiecej pieniędzy niż wyjazd dwu osobówek.
    Z tego tez względu po rozmowach zdecydowaliśmy się na ligę juniorską i seniorską, ale z dowozem dzieci przez rodziców, zamiast startu w 1 turnieju i opłaceniu busa.
    Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
  10. Na przełomie wieków, była opłata roczna zwana licencją (lub znaczkiem licencyjnym). Znaczki (rozprowadzane/sprzedawane przez OZSzach-y) wklejało się do legitymacji (lub wkładki do starszych legitymacji). Znaczki zostały zastąpione przez opłatę klasyfikacyjno-rankingową.

    OdpowiedzUsuń