poniedziałek, 11 lipca 2016

Po trzech rundach Memoriału Najdorfa Gajewski i Bartel bez strat punktowych i w rundzie czwartej zagrają ze sobą!


Może nie byłem do końca obiektywny i sprawiedliwy pisząc, że nasi nie mają pomysłu na przygotowania do Olimpiady w Baku. Patrząc retrospektywnie pewnie tak było - trwałem jednak pod niemiłym wrażeniem występu Polaków na IME i stąd zapewne padły moje gorzkie słowa. Gwoli sprawiedliwości nasi kadrowicze są widoczni, intensywnie pracują i kto wie, może na najważniejszej imprezie szachowej roku w Azerbejdżanie zobaczymy tego efekty? Można by długo rozwodzić się nad kwestią przygotowań do ważnych imprez w sporcie, a tym samym w szachach, jednak fakty są tutaj dość oczywiste: jedni potrafią się przygotować, odpowiednio dozując obciążenia i wiedzą co robią, innym wydaje się, że wiedzą co robią i z tą formą nie trafiają.

 Bardzo ciekawy jest tutaj przykład Grześka Gajewskiego, który po maglu, pod który wpadł, analizując dla Ananda, wrócił do Polski w stanie śniętym. Następnie musiał zasiąść do gry w MP. To były straszne katusze - pamiętam jego krótki tekst, który napisał na facebooku przed ostatnią rundą turnieju. Napisał coś w stylu " Jeszcze tylko jedna", czy jakoś tak. Chodziło o to, że nasza arcymistrz marzył już tylko o odpoczynku. Wtedy pisałem, że jestem bardzo ciekaw jego gry na pełnym kopycie, widząc go świeżego, wyspanego, siadającego z uśmiechem do wypełniania blankietów przed partią. "Najdorf" to idealny turniej, by zobaczyć jaka jest jego forma. Po wczorajszej partii z Kowalenką nie mam wątpliwości, ze sprężyna formy u naszego arcymistrza napięta jest bardzo mocno. Ładną partię, taką, którą szczególnie lubię się rozkoszować, zagrał Mateusz Bartel i po trzech rundach możemy być naprawdę zadowoleni z tej pierwszej odsłony warszawskiego turnieju. Dziś obaj Polacy, niestety nie zakończą rundy w dalszym ciągu będąc w posiadaniu kompletu zwycięstw, ponieważ zagrają ze sobą.

Fajnie się ogląda "Najdorfa" - podoba mi się ta mieszanka arcymistrzów z Polski i innych krajów, gdzie jako okrasę mamy też nasze kadrowiczki, juniorów i juniorki. Naprawdę, jest na co popatrzeć.

Powoli kompletują się składy drużyn narodowych na Olimpiadę w Baku. Rosjanie tradycyjnie wystawili "dream team" i mając taki skład planują wrócić do swojego kraju z medalem złotym. W drużynie Ukrainy nie zobaczymy Iwanczuka, który zawsze chadzał własnymi ścieżkami i w czasie turnieju zagra w turnieju warcabów stupolowych w... polskim Karpaczu! W takim układzie pierwszą deskę w zespole ukraińskim obejmie Rusłan Ponomariow. Jako ciekawostkę mogę wam powiedzieć też, że Aleksander Morozewicz uważa swoją profesjonalną karierę w szachach za zamkniętą - teraz gra w GO i jest tą grą wprost zachwycony.

Czekam na początek rundy piątej rundy Memoriału Najdorfa...


5 komentarzy:

  1. Należałoby odnotować karkołomną partię Piorun - Krasenkow .
    Co za walka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym turniejem warcabów 100 polowych i występem w nim Iwańczuka to jakiś żart, prawda!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.chess-news.ru/node/21740 - tutaj jest link. Również wolałbym, żeby to był żart...

      Usuń
  3. http://en.polishopen.warcaby.pl/uczestnicy/ 62 pozycja na liście startowej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Go jak szachy są piękną grą, mam zestaw do gry - goban plus kamienie, kilka książek po polsku - kiedyś je przestudiuje. Szkoda, ze taki świetny arcymistrz, jak Sasza Moroziewicz przeszedł " na stronę" go, ale cóż Jego wybór. Jestem ciekaw jak szybko osiągnie on poziom profesjonalnego gracza go? Ile czasu mu to zajmie?
    Pozdrawiam, II kategoria.

    OdpowiedzUsuń