poniedziałek, 28 listopada 2016

Nowy Jork - W meczu o tytuł Mistrza Świata remis 6 - 6 w szachach klasycznych. W środę, czyli urodziny Magnusa Carlsena, obejrzymy dogrywkę!!


Nie wiem jak to jest, naprawdę nie wiem. Dwa dni temu spoglądałem na grzbiety książek mojej szachowej biblioteki i po paru minutach wyciągnąłem małą książeczkę, właściwie broszurkę, Marka Tajmanowa "Byłem ofiarą Fiszera". Rosyjskojęzyczna, wydana w Petersburgu w 1993 roku. Zacząłem ją czytać. Tajmanow analizuje w niej sześć jego przegranych w meczu z Robertem Fiszerem. Przegrać mecz do zera, zostać tak zdemolowanym ze deską i jeszcze napisać o tym analityczną książkę - to się nazywa pokora! No, więc, spośród tylu książek wyjąłem właśnie tą, by dosłownie za chwilę dowiedzieć się, że Mark Tajmanow zmarł nie doczekawszy informacji, kto zostanie nowym Mistrzem Świata. Bardzo smutna wiadomość i smutny przypadek z tą książką. A w myślach drwiłem z niektórych pozycji Paula Austera, którego znaczna część dorobku opiera się na tego typu zbiegach okoliczności. Jak widać, takie historie jednak dzieją się. Odszedł kolejny z wielkich naszej dyscypliny i to w szachowo najbardziej gorącym momencie 2016 roku. Cześć jego pamięci!

A w Nowym Jorku "Berlin". Jakaś siła wyższa chciała nam chyba odebrać resztki satysfakcji z końcówki tego meczu, ustalając odgórnie, by ostatnimi laty stało się modne wśród elity to mało efektowne odgałęzienie partii hiszpańskiej. Choć, tym razem przyznacie, trafiłem ze scenariuszem partii w sam środek tarczy. Nie cieszę się jednak z tego, gdyż chciałem zaznać innej radości - satysfakcji z oglądania wielkiej szachowej bitwy. Tymczasem gracze powymieniali sprzęt, jak to w naszym slangu, w tej naszej grypserze nieraz się mawia, podpisali blankiety i udali się na konferencję prasową, która była niewiele krótsza od samej partii. Wylosowano też kolor w dogrywce. Pierwszą partię rapidów zagra czarnymi obecnie urzędujący mistrz.

Trochę nieciekawe zakończenie w sumie dość interesującego meczu w klasyku. Tym razem nie podejmę się niczego rokować, w środę (urodziny Magnusa!) dojdą do głosu duże nerwy, tego jestem pewien, kto w tej nowej rzeczywistości szybkiego podejmowania decyzji odnajdzie się pierwszy, kto będzie potrafił zachować większą równowagę, zapewne wygra. Piszecie też, że nie podoba się wam fakt, że Mistrz Świata, będzie wyłoniony w rapdiach, może blitzu, a nawet w armageddonie. Armageddon, to rzeczywiście totalne nieporozumienie - sama idea jest dla mnie absurdalna - ktoś ma nieco lepszy czas i winien wygrać, by nie przegrać, gdyż remis go nie zadowala, bo zadowala rywala. Rywal z minutą mniej na zegarze nie musi zwyciężyć. Ktoś chyba tutaj dość mocno odleciał. Dla mnie takie kryterium wyłaniania króla szachów mocno urąga powadze samego tytułu. To temat na odrębną dyskusję.

 Wygra Magnus. To mój typ. Jutro dzień odpoczynku i spotykamy się w środę na niezwykle emocjonującej dogrywce. W środę na pewno dowiemy się czy zostanie zachowana w naszym sporcie ciągłość monarchii.


25 komentarzy:

  1. Dość interesujący mecz?! Przecież to była najsmutniejsza batalia w całej szachowej historii! Jak dwóch przestraszonych chłopców, byle by do bezpiecznej końcówki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podsumowując część klasyczną: panowie rozegrali partię hiszpańską, wariant Ruy Lopez liczący sobie 450 lat w 21 wieku. Czemu żaden nie zagrał obrony sycylijskiej, Magnus podobno jest specjalistą od wariantu Szwiesznikowa. Wychodzi na to że za wszelką cenę próbowali udowodnić sobie który z nich jest lepszy w partii hiszpańskiej, szczególnie jak Magnus wygrał jedną z nich, Serioża zechciał rewanżu. W tej chwili mamy ruletkę bo przegrana jednego z nich w meczu postawi go w złej psychologicznej sytuacji natychmiastowego rewanżu a to w szachach jest drogą na dno. Wojna psychologiczna trwa w pełni. Szkoda że wszystko w środę ma się rozstrzygnąć bo widowisko może być ciekawe, no chyba że zagrają na Armagedona ale to już rosyjska ruletka dla białych. Białe w tym wariancie przy tak wyrównaniej grze będą stać na straconej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodnie z przewidywaniami fachowców w rapidzie Magnus jest faworytem. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt że przed meczem Carlsen też był zdecydowanym faworytem. Ja liczę na ciekawą walkę z obu stron. Oczywiście ja także mam wątpliwości czy zwycięzca meczu o mistrzostwo świata ma moralne prawo nazywać się mistrzem świata w szachach klasycznych skoro tytuł ten zdobył w rapidzie (albo nawet w blizu).

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tą dogrywką o mistrzostwo świata jest tak jakby w piłce nożnej zamiast grać 2x15 minut mecz przenieść na halę i tam wyłonić zwycięzcę w piłce halowej. Przecież w grze przyspieszonej są trochę inne przepisy a wyłaniamy mistrza świata w szachcach klasycznych.
    Mam wrażenie, że w szachach nie ma racjonalnego i logicznego myślenia.
    Pozdrawiam
    Karol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkurs rzutów karnych to tez nie piłka, ale jakoś trzeba mecz rozstrzygnąć...

      Usuń
  5. Końcówka meczu mało efektowna. Nie podoba mi się rozstrzyganie meczu o mistrzostwo świata w meczu szachów szybkich, nie mówiąc o tym, co może nastąpić później. Jaki to prestiż dla mistrza świata w szachach klasycznych, który pokonał rywala w szachach szybkich? I ja stawiam na Carlsena.

    OdpowiedzUsuń
  6. Armageddon jest nieporozumieniem, to prawda. Ale ten wczorajszy "Berlin" był nieporozumieniem jeszcze gorszym. Cały szachowy świat oczekiwał czegoś innego, ciekawych kombinacji, jakiejś walki - a tu nawet próby udawania zabrakło. Jak dla mnie jest to typowy brak szacunku dla widzów! Nie toleruje tego typu zagrywek! Jakoś nigdy nie widziałem, aby dwie drużyny piłkarskie stały sobie na boisku przez 90 minut grając na 0:0. Takie kluby straciłby swych wiernych fanów. Dlatego to nie żaden tam "Berlin", tylko kpina z widzów i szachów!
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawodnicy dostosowali się do nałożonych na nich przepisów, to normalne że kalkulowali ryzyko, to element niemal każdego sportu i jest to zupełnie normalne, tylko jakiś szaleniec na tak wysokim poziomie rzucił by się na przeciwnika w ostatniej partii ryzykując wszystko. Ja nie widzę w tym nic złego i śmieszą mnie te wszystkie komentarze, że to niby brak szacunku dla widzów". Przepisy są jakie są, jeśli w przypadku remisu po ostatniej rundzie tytuł zachowywałby obecny mistrz zapewne ostatnia partia wyglądała by inaczej.

      Usuń
  7. Mój typ: wygra Karjakin 2,5:1,5 w szachach szybkich, a więc blitze nie będą potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  8. dałeś mi do myślenia z Markiem Tajmanowem ... na dzień przed śmiercią Marka Dworeckiego rozpocząłem na BARDZO POWAŻNIE swoją edukację szachową i jako pierwszą w życiu szachową, drukowaną książkę po polsku zacząłem czytać "Metody treningu szachowego" Marka Dworeckiego & Artura Jusupowa ... nie wiem co o tym sądzić ...

    co do Mistrzostw - MC moim kandydatem na kolejną kadencję.

    Bardzo ciekawie piszesz, jestem częstym gościem Twojego bloga,

    pozdrawiam serdecznie
    Krystian

    OdpowiedzUsuń
  9. "Jakoś nigdy nie widziałem...". Na szybko z pamięci mógłbym wskazać pięć takich meczów. A było ich duuużo więcej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie promowanie szachów na świecie przez organizowanie poważnych turniejów szachów szybkich i błyskawicznych i w ten sposób podnoszenie wizualnej atrakcyjności tej dyscypliny jest wysoce kontrowersyjne. To moim zdaniem próba reklamowania pełnowartościowego produktu poprzez wprowadzanie na rynek jego namiastki. Jak dla mnie to niewłaściwa droga.
    Warto tu brać przykład z azjatów w ich podejściu do Go. Po mino, że Japonia i Korea to ultranowoczesne społeczności, gra Go w tych krajach nie traci popularności a turnieje sponsorowane są przez największe gazety i koncerny. W telewizji nadawane są programy zajmujące się problematyką Go i nikt nie wpada na pomysły wprowadzania do prestiżowych turniejów rapidów czy blitzów, pomimo, że tak gra się często w internecie i to na dużych azjatyckich serwerach typu PandaGo. Tymczasem, mam wrażenie, że FIDE nie za bardzo ma pomysł na długoterminową strategię promującą szachy klasyczne i stąd te dogrywki o skróconym czasie w meczu o tytuł mistrza świata, bądź kobiecy superturniej o tytuł mistrzyni świata. Są one niczym innym jak próbą zwiększenia atrakcyjności szachów klasycznych, jednak moim zdaniem nie tędy droga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jedna zasadnicza różnica: w Go praktycznie wszystkie partie są rozstrzygnięte. 1 raz na 8000 partii zdarza się "jigo" w formie poczwórnego "ko" - odpowiednik "wiecznego szacha". I to jest jedyny możliwy remis. W szachach remisów jest co nie miara, a to może storpedować zawody. Tylko skracanie czasu gry może doprowadzić do sensownego rozstrzygnięcia.
      Piotrek

      Usuń
    2. A ja bym skrócił czas trwania meczu. Jeden dzień wolny na 12 partii uważam że wystarczy (tak często jest w turniejach). W tej chwili wygląda to tak, (porównując do innych sportów) że np bokserzy walczą 2 rundy, następnie kilka godzin przerwy, znowu 2 runy i przerwa.. . Skrócenie czasu na przygotowanie do partii powinno zaowocować mniejszą ilością remisów. Dopiero wtedy gdy jest remis to partie w krótszym czasie.

      Usuń
    3. Pisałem o tym we wcześniejszych postach. Dla mnie dogrywki nie mają sensu. Pretendent ma udowodnić, że jest
      lepszy a więc wygrać. W razie remisowego wyniku korona zostaje na głowie starego mistrza. Zresztą tak było w szachach przez dziesięciolecia, po co to zmieniać.
      To co piszesz o Go to oczywiście prawda, ale remis to też pełnoprawny wartościowy wynik. Mówi on bardzo wiele o sile gry przeciwników. To jak w fizyce; jeżeli na ciało działają dwie równe siły o przeciwnych kierunkach to się one równoważą i ciało pozostaje w spoczynku. Zresztą jak patrzę na różne dyscypliny sportowe to o wygranych czasami decydują dziesiętne sekundy.
      Czy to jeszcze jest sport, czy raczej wyścig na nowe technologie np. buty lżejsze o dziesięć gramów.

      Usuń
    4. Jacek piszesz o boksie. Jednak tam runda nie trwa sześć godzin.
      Poza tym nie widzę sensu podciągania szachów pod wyczynowe dyscypliny sportowe, które z natury rzeczy są widowiskowe i spektakularne. Szachy są inne, o co innego w nich chodzi. Widowiskowość nigdy nie będzie ich mocną stroną. Poza tym przyciąganie mediów i dużych ilości kibiców, co oczywiście przekłada się na kasę, będzie pociągało za sobą
      dalsze kompromisy. Bo co przeciętny Iksiński zrozumie z partii szachów czy to granych w tempie klasycznym, czy przyspieszonym bądź błyskawicznym. Będzie w stanie je przeanalizować w ekspresowym tempie? Niemal każda partia rozegrana przez silnych arcymistrzów będzie dla Iksińskiego abstrakcją. Pewnie przyjdzie oglądać tańczące w przerwach dziewczyny w seksownych spódniczkach lub robić fotki Carlsenowi jak stroi miny. A tak na poważnie to dlaczego zawsze ktoś MUSI wygrać. Przecież wynik lepszy o centymetr czy dziesiątą część sekundy trudno nawet nazwać
      sukcesem sportowym, przecież tak małych różnic nie da się wytrenować. Można by to nazwać sportowym "efektem motyla".
      Nie dajmy się zwariować szachy mają, swoją długą tradycję i nie muszą się przebierać w nowe medialne, efekciarskie "markowe ciuchy" same w sobie stanowią markę.

      Usuń
  11. Coś trzeba wymyślić, by szybko rozstrzygnąć, kto wygrywa, inaczej powtórzyłaby się sytuacja z 1985 r. Karpow-Kasparow, a przy podejściu obecnych graczy byłyby też same remisy. Tak myślę o zapożyczeniu z Ligii Mistrzów w piłce nożnej, nie ma dogrywek, a wygrywa ten, kto pierwszy wygrał partię, wówczas drugi by wygrać mistrzostwa musiałby wygrać dwie partie. Podniosłoby to też efektywność gry.W przypadku 12 remisów tytuł zachowuje mistrz świata.

    OdpowiedzUsuń
  12. Carlsen - Karijakin o koronę szachową. Jutro!

    http://antymajdan2.blogspot.com/2016/11/carlsen-karijakin-o-korone-szachowa.html

    OdpowiedzUsuń
  13. A gdyby zmienić punktację na taką jak w piłce nożnej? Zwycięstwo - 3 punkty, remis - 1 punkt, porażka - 0 punktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł nie jest zły ale dla turniejów wieloosobowych, zauważ, że w przypadku meczu o mistrzostwo świata taka punktacja nic nie zmienia.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  14. Pierwsza i druga partia remis, chociaż w drugiej Magnus miał wygraną zamiast (w końcówce Ga3 zagrał Gc5! - rekomendacje Fritza, Komodo i Stockfisha). Trzecią partię wygrał czarnymi, w czwartej mamy w końcu obronę sycylijską, Magnus gra białymi (zwycięży (70%) albo zremisuje (30%). Można powiedzieć, że na 90% ma zapewniony tytuł. Magnusie! Gratuluję :-)
    Pozdrawiam, II kategoria.

    OdpowiedzUsuń
  15. A jednak Carlsen nie dał nadziei, gratulacje !!
    tzbych

    OdpowiedzUsuń
  16. Poświęcenie hetmana z kombinacja matową w ostatniej partii przejdzie do historii!

    OdpowiedzUsuń
  17. Król nie umarł, więc niech żyje i panuje długo!!!
    Tego mu życzę z okazji obrony tytułu i urodzin.

    OdpowiedzUsuń