niedziela, 15 stycznia 2017

Druga runda Tata Steel Chess - Wojtaszek nie sprostał Carlsenowi, jutro zagra białymi z Anishem Girim!


Nic dwa razy się nie zdarza 
i nie zdarzy. Z tej przyczyny 
zrodziliśmy się bez wprawy 
i pomrzemy bez rutyny. 

Choćbyśmy uczniami byli 
najtępszymi w szkole świata, 
nie będziemy repetować 
żadnej zimy ani lata. 

Żaden dzień się nie powtórzy, 
nie ma dwóch podobnych nocy, 
dwóch tych samych pocałunków, 
dwóch jednakich spojrzeń w oczy. 


Wisława Szymborska fragment wiersza "Nic dwa razy".


Przed meczem naszego arcymistrza trochę sobie powspominałem, pomyślałem, że byłoby czymś kapitalnym móc jeszcze raz zobaczyć wygraną Polaka nad aktualnie urzędującym mistrzem. Niestety, nie udało się nam wejść do tej samej rzeki, wszystko jest inne, nie ma dwóch takich samych rysunków chmur, dwóch identycznych uśmiechów,  wszystko płynie...

To nie była ładna partia w wykonaniu Polaka, w sporcie można przegrać i przegrać. Pojedynek ten można rozpatrywać raczej w kategorii egzekucji z ręki białych. Dla potrzeb statystyki bardzo łatwo policzyć ile czarne przeprowadziły jednofigurowych dywersji na połowie białych. Był wypad czarnopolaka na "b4", dwa razy dama wskoczyła na "f4" i "b4" i to wszystko. Nasz szachista zdaje się od początku marzył tylko o remisie, a granie na stanie jest wodą na młyn dla Wikinga. Ta partia jest dość podobna do tej z meczu o MŚ, gdzie jednym i chyba jedynym ruchem na połowie rywala był wypad wieżą na "c7" Karjakina (o czym potem napisał arcymistrz Grzegorz Gajewski). Nie ma szans, no nie ma, na zwycięstwo, jeśli Magnus nie jest poddany mocnej presji na desce, włącznie z presją czasową i psychologiczną. Radek Wojtaszek podszedł do partii bardzo odpowiedzialnie, może nawet za bardzo, tracąc ogrom czasu na małą ilość posunięć i to też miało wpływ na wynik tego starcia. No stało się - dziś mamy taki słodko-gorzki wspomnień czar...

Paweł Ejanow, wielki fighter, nie ma litości dla swoich przeciwników. Ukrainiec jest wojownikiem, choć swego czasu wieszano na nim psy za taktyczny remis w ostatniej rundzie, który zabezpieczał mu pierwszą nagrodę na turnieju na Islandii. Wziąłem go wtedy w obronę i nadal sądzę tak samo. Jeśli Eljanow bojową grą zapewnił sobie możliwość zremisowania i wygrania turnieju, czyli de facto mógł "zwolnić" przed metą z racji jego wcześniejszej ciężkiej pracy, to mógł to zrobić. Kibice nawet by się nie zająknęli o nim, gdyby w ostatniej rundzie zaryzykował i pięknie zginął. Wtedy nazwisko Eljanowa nie pojawiłoby się na ich ustach jak i na pierwszych stronach portali szachowych, na pierwszych stronach gazet szachowych byłby zwycięzca. Facet nie miał tendencji autodestrukcyjnych, postąpił rozsądnie i spadły na niego za to gromy. Obecny turniej tylko potwierdza jaką naturę ma Paweł Eljanow, czy jest wojownikiem, czy spokojną naturą.

Wrócę jeszcze na moment do partii Radka Wojtaszka, bo przecież nie daje mi to wszystko spokoju. Wczoraj udało mi się przewidzieć scenariusz tej partii i jestem tego pewny, że nasz arcymistrz też się spodziewał takiej reakcji Mistrza Świata, jednak ta wiedza nie ustrzegła go od przegranej. We współczesnych szachach przygotowanie na konkretnego przeciwnika jest czymś bardzo skomplikowanym. To się teraz odbywa trochę tak jak w jednej z piosenek kebaretu OT.TO:

On wie, że wiem.
Ja wiem, że on wie.
On wie, że ja wiem, że on wie.

Ja wiem, że wiem.
On wie, że ja wiem.
Ja wiem, że on wie, że ja wiem.

Wiemy o sobie wszystko, może prawie wszystko, jednak zwycięzca może być tylko jeden, Na serwisie https://vk.com/wall-24839153_144228 głosowano nawet na pojedynek Carlsena z Wojtaszkiem. Oddano prawie 300 głosów, ponad 70 procent zagłosowało na wynik jaki zdarzył się w partii, dziesięć procent uznało, że wygra Polak, prawie siedemnaście procent obstawiło wynik remisowy.

Magnus Carlsen po kojarzeniach dopiekł Loekowi van Welemu, który na turnieju Tata Steel Chess gra już 25 raz, że szkoda na niego białego koloru. Wielu może uznać takie słowa ze pewnego rodzaju arogancję, jednak jeśli przyjrzeć się bliżej temu oraz wielu innym podobnym zachowaniom Norwega, można dojść do wniosku, że bycie królem nie jest w końcu dla grzecznych chłopców. Parafrazując znaną książkę: grzeczni chłopcy w szachach idą do nieba, a niegrzeczni zdobywają najwyższe tytuły. Magnusa przeciwnicy się boją, czują przed nim respekt. On roztacza wokół siebie zupełnie inną aurę niż, na przykład, Garri Kasparow, jednak ma w sobie to coś, co mu pomaga podczas gry. Wielu przeciwników już w swojej karierze paraliżował, odbierał im wolę walki. Trafił nam się na tronie wspaniały mistrz co tutaj będziemy dużo gadać.

Jutro z Girim. Arcymistrzowie po przegranej często biorą szybki remis, żeby jak najszybciej zatrzeć złe wspomnienia, jakoś oddalić się w czasie i myśleniu od tego zdarzenia jednak w takim turnieju wychodzić na partię z myślą o remisie jest, według mnie złą taktyką. Giri to ciężki przeciwnik, rzadko wygrywa, ale i ograć go jest piekielnie trudno. Trzeba grać, trzeba walczyć. Cały turniej jeszcze przez Radkiem Wojtaszkiem. Mam nadzieję, że jutro Radek będzie w stu procentach gotowy do gry!



15 komentarzy:

  1. Nawiasem mówiąc ten wiersz to straszy kicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazł się krytyk, znawca.

      Usuń
    2. Na Pańską niepotrzebną agresję odpowiem Rimbaudem :W błogosławieństwie burz na morzu się ocknąłem,dziesięć nocy jak korek tańczyłem na fali,którą zowią odwiecznym ludzkich ofiar kołem,I nie dbałem,czy głupia latarnia się pali

      Usuń
  2. Który? Szymborskiej czy ten OTTO?

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Rzecz gustu, to klasyka Szymborskiej, ja generalnie lubię jej mniej znane wiersze.

      Usuń
  4. Wojtaszek dobrze wyszedł z debiutu a potem, niestety, grał ewidentnie na remis no i tak się to skończyło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może nie wystarczy wyrównać z Carlsenem? Wielu po debiucie miało z nim wyrównaną grę i przegrywało bo Carlsen jest lepszym graczem.

      Usuń
    2. Jerolimski w komentarzu do tej partii pyta: na co liczą zawodnicy grający pasywnie przeciw Carlsenowi?

      Usuń
    3. A Jermoliński chyba nie miał okazji grać przeciwko Carlsenowi

      Usuń
    4. Ciekawe też gdzie w tej partii Wojtaszek mógł grać aktywnie. Nie jest to proste czarnymi.

      Usuń
  5. Grałem przeciwko Carlsenowi dwa lata temu na inauguracji roku akademickiego na PW. Zaprosili go i zagrał symultanę. Wynik był 19 do remisu, JA zremisowałem z Carlsenem grając czarnymi. Rektor dał mi od razu tytuł DR HAB i posadkę cieplutką na Uniwersytecie. Niezła SYNEKURA mi się trafiła dzięki Magnusowi.

    OdpowiedzUsuń
  6. A świstak siedzi i zawija w sreberka...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic raz jeden

    Nic raz jeden się nie zdarza
    i nic nigdy się nie zmienia.
    Będzie więc to, co już było
    jak w zwierciadłach odwrócenia.

    Łąka rodzi światów kwiaty,
    bukiet wzywa wstecz, na łąki,
    więc prastarych kielich wspomnień
    wnet otworzą marzeń pąki.

    Słów bezcennych, dawnych parę,
    na tysiące szat rozmienisz.
    Luster gra stworzy miraże
    błyskawic mknących strumieni.

    Są nas odmiennych miliardy,
    czy tylko Adam i Ewa?
    Jak przed wieki, tak i dziś,
    Kain morduje, ptak śpiewa.

    Czemu tak, a nie inaczej?
    Gdzie odmiany znak? Wyzwania?
    Kręgi wtórzeń się rozchodzą...
    Kochasz mnie, czy smak kochania?

    Po co żyć? Gdy środka nie ma
    i końca, jak odejść mamy?
    Gdy wciąż tylko ból początku -
    niesprawdzeni zamieramy.

    Dziś jak wczoraj, jutro jak dziś.
    W rzeczy stawie woda stoi...
    Tu trwa chwil wigilia wieczna -
    a więc tu nic się nie zrodzi.

    Krzywe lustro nam podsuwa
    odbicie, obraz i półcień.
    Pełne światło i przemiana
    gdzież? To odwaga - prawdy cierń.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wątpie żeby rektor ot tak o rozdawał posady na uniwersytecie, a już nie wspomnę o rozdawaniu doktoranckich tytułów, trochę śmieszna historia... co się okazuje każdy grał z Carlsenem.

    OdpowiedzUsuń