poniedziałek, 25 października 2010

"Szachy. Improwizując w stylu Platona"


"Z niczego nic się stać nie mogło - mówią jedni- więc
odwiecznym jest wszystko. Co jest od wieków, to jest
nieskończonym. Co nie ma początku ani końca, to w sobie
zawiera wszystko, to mieści w sobie rozum, wszelką
umiejętność i czas, zawsze być musi jednym, niedzielnym
stałym, nigdy nie ruchomym, nieodmiennym. Te odmiany,
składy, kształty, gatunki, rodzenie się i śmierć są samym
pozorem i mamidłem. Świat tylko jest widokiem".

  
                                                                                 Stanisław Staszic



Istnieje inteligencja, która nie zadaje pytań głębokich. Ludzie nią obdarzeni są dociekliwi, świetnie analizują, są sprawni w syntezie oraz łatwo się dostosowywują jednak nie podważają tego co jest dane. Nie pytają o podstawy zjawisk, nie kwestionują. Jest jednak drugi typ inteligencji, który kwestionuje, pyta, jest sceptyczny i nie przyjmuje niczego "na wiarę". Iluż znam szachistów, którzy chętnie i z zapałem potrafią opowiadać o swoich partiach, wariantach, jednak gdy stawia się pytanie typu: "Czym tak naprawdę są szachy?" albo jeszcze bardziej wyzywające pytanie: "Czy szachy wogóle można nazwać grą twórców?" szybko zmieniają temat lub odpowiadają wymijająco. A temat jest niezwykle ciekawy! Jeśliby założyć, że szachy w charakterze czystej "potencjalności" istniały jakoś przed ich wymyśleniem to nie może być w takim wypadku mowy o procesie twórczym podczas gry w szachy, raczej o odkrywaniu tego co już było. Założenie może będzie lepiej zrozumiałe na przykładzie Newtona i odkrytego przez niego prawa grawitacji: wiadomo, że prawo zaczęło obowiązywać od momentu ukształtowania się materii, a nie od mometu jego odkrycia przez naukowca. Pytanie jak istnieją rzeczy, czy też idee przed ich odkryciem jest bliskie Platonowi. Szachy to z pewnością liczba. Z uwagi na to, że ilość figur jak i pól szachownicy jest skończona, liczba potrzebna do  opisania każdej zaistniałej sytuacji na szachownicy również jest skończona. Gdyby wyobrazić sobie superkomupter, który przeanalizuje wszystko w szachach i opisze każdy możliwy ruch i każdą możliwą odpowiedź aż do samego końca to szachy mogą się okazać nieco "ulepszoną" wersją kółka i krzyżyk tylko proporcje będą inne. Właściwie będą to tylko same statystyki. W tej liczbie zawarte jest wszystko. Nawet Michaił Tal, który w przypływie natchnienia przeprowadza wspaniałą kombinację i daje swojemu przeciwnikowi mata bedąc bez wieży i gońca, korzysta z wielkiego rezerwuaru możliwości, które już są w szachach, w żadnym wypadku tego nie stwarza, choć mogłoby się tak wydawać! Myślę, że Tal tak lubiący reakcje publiczności na swoje nieoczekiwane posunięcia, nie byłby zachwycony swoją "odtwórczą" rolą, którą mu tutaj przypisuję..



Michaił Tal - wirtuoz w poszukiwaniu tej jedynej idei.

To, co dzieje się w świecie figur na szachownicy to czysta fizyka. Niewiem jak można rozpatrywać te zależności wobec teorii superstrun czy innych nowszych modeli jednak w rozumieniu Newtonowskim prawa są jak najbardziej rozpoznawalne. Przykładem może być gambit. Oddajemy coś materialnego, powiedzmy piona, za nabranie pędu. Po nabraniu odpowiedniej "prędkości uderzenia" odbijamy nie tylko piechura ale i nawet bierzemy w "jasyr" szlachetną króla osobę! Grając w szachy umysł nasz, będąc mniej lub bardziej wytrenowany w liczeniu wariantów jest zależny od zasad termodynamiki. U przeciętnego gracza poziom entropii jest wysoki, jego myślenie jest niedokładne, wolne i nieuporządkowane, u wielkich arcymistrzów poziom zorganizowania procesów myślenia jest bez porównania wyższy, entropia, która jest miarą uporządkowania układu jest na tyle niska, że są w stanie w bardzo krótkim czasie dokladnie policzyć wariant na 6-7 posunięć naprzód i jeszcze zaistniałą końcową pozycję dokładnie ocenić. Szachy od czasów Renesansu są niczym innym jak tylko pogonią za "pięknymi liczbami", tymi z górnej półki zasobu liczb, które zawiera Gra Królewska. Szachy odzwierciedlają swego rodzaju niepowtarzalną harmonię jaka występuje we Wszechświecie. Tutaj nie jest istotne czy sama harmonia jako kategoria jest tylko w naszym umyśle i mechanizmem "projekcji" nakładamy ją na całkowicie nieuporzadkowaną rzeczywistość (jak chciał Nietzsche) czy jest czymś realnym. Myślę, że liczy się sama harmonia i piękno jakie tkwi w szachach, kto jednak chce niech poszukuje odpowiedzi. Mark Tajmanow będąc wspaniałym szachistą oraz pianistą mógłby wiele powiedzieć, czym jest harmonia w szachach a czym są zasady harmonii w muzyce.



Michaił Tal i Mark Tajmanow- początek lat 70 tych.



Można w ten sposób rozmyślać nad szachami, można to robić zupełnie inaczej, wychodząc od całkiem innych założeń. Obcowanie z czymś tak głębokim jak szachy skłania mnie wręcz automatycznie do rozmyślań nad tym, czym właściwie jest ta gra oraz wszystkie idee, które zawiera. A czy Tobie Drogi Czytelniku zdaża się czasami zamyśleć nad szachami, tą niezwykłą grą, która przyciągnęła nas swą magnetyczną siłą i pozwoliła spotkać za sprawą tego oto artykułu?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz