poniedziałek, 21 maja 2012

"Niewyobrażalna pomyłka Gelfanda w partii ósmej! Anand powraca z dalekiej podróży!"




Nareszcie powrócił internet! Wraz z moim netem, powrócił do gry Anand, który wczoraj przeżył straszną katastrofę. Brak internetu w takim momencie był dla mnie porażką na miarę wczorajszej przegranej Ananda. Bo wyobraźcie sobie jak mogłem się czuć w sytuacji, w której byłem informowany przez kolegę telefonicznie o wydarzeniach, a nie mogłem ich zobaczyć! Prawdziwa katorga, wyjęta żywcem z jakichś średniowiecznych ksiąg tortur, przeniesiona w wiek XXI :). Gdy wróciłem z "Nocy Muzeów" stwierdziłem, że nie mam internetu, była niedziela i nie było  nawet możliwości zgłosić sprawy administratorom. Ot, złośliwość przedmiotów martwych w praktyce!

  Moje przeczucie co do rezultatywnych partii w kolejnych rundach, sprawdziło się w dwójnasób. Ewentualnego zakładu z Czytelnikami nie przegrałbym, ale mniejsza z tym - mecz zaczyna żyć swoim życiem i to jest najważniejsza wiadomość dla wszystkich fanów. Po wczorajszej partii, Mistrz Świata znalazł się w bardzo niebezpiecznym położeniu, jednak analitycy od partii trzeciej nie tracili, jak widać, ani sekundy. W pojedynku dzisiejszym, po wyzywającym posunięciu Gelfanda 7...Sh5, gracze znaleźli się prawdopodobnie poza teorią, co mogło tylko zwiastować grę twórczą. Przebieg tej fantastycznej partii był jednak bardzo krótki. Po koszmarnym 14... Hf6??, Gelfand wpadł natychmiast w kompletnie przegrane położenie. Pretendent rozegrał jeszcze siłą inercji kilka posunięć ale w posunięciu nr. 17 uznał dalszą grę za bezcelową. Niespotykana jak na mecz o Mistrzostwo Świata miniatura!

Trudno mi powiedzieć, co się dalej wydarzy. Gelfand zapewne już teraz czuje, że zaskoczyć Mistrza Świata, w specjalnie przygotowanej na ten mecz obronie Grunfelda może być bardzo trudno. Może mieć miejsce sytuacja,  w której Gelfand, zrezygnuje czarnymi ze swojej "bomby", w jaką wyposażył go sztab analityków i skorzysta z zupełnie innej platformy debiutowej. Przeciwnicy nadal czują przed sobą respekt ale już nie tak duży jak w pierwszej tercji pojedynku. Kibicuję w dalszym ciągu  Anandowi i jeśli ktoś może być zły o moją nie ukrywaną stronniczość, pewien brak obiektywizmu, to niech będzie. Ja oprócz roli komentatora, jestem przede wszystkim kibicem, a moja sympatia jest po stronie Hindusa. Dzień przerwy, który przed nami, będzie w sztabach pretendenta oraz Mistrza Świata z całą pewnością burzliwy. Czekam na ostatnią tercję tego meczu z nadzieją, że zobaczę wspaniałe szachy. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz