Lubię czasami przystanąć w pobliżu kiermaszu z książką szachową, posłuchać ciekawych dyskusji na temat licznych pozycji dostępnych już obecnie na naszym rynku, podpatrzeć, co szachiści najczęściej wybierają oraz jakie motywy nimi kierują przy wyborze takiej a nie innej książki. Spotyka się nierzadko taką oto sytuację: rozżalony i zły na cały świat junior po przegranej partii pokazuje ją swojemu trenerowi. Ten, spojrzawszy na rozegrany debiut i kilka posunieć z gry środkowej, mówi: " Gdybyś znał klasykę (tu wymienia jedną z partii zagranych przez któregoś z dawnych mistrzów) twoja partia miałaby z pewnościa bardziej pomyślny przebieg!" Następnie pokazuje juniorowi prawidłowy plan gry w tej konkretnej pozycji. Która jednak literatura z szachowej klasyki jest wartościowa i pożywna, a a czego nie należałoby polecać do studiowania? Konia z rzędem temu, kto potrafi wskazać najlepsze książki, ominięcie których byłoby zwyczajnym szachowym faux pas, nieprzyzwoitością nie do wybaczenia! Wiadomo, że profesjonalista musi wiedzieć wszystko a nawet jeszcze więcej. Junior, nie może, co oczywiste, przestudiować wszystkiego odrazu, ale trzeba mu wyznaczyć azymut, wedle którego bedzie się orientował w dobrej książce z szachowej klasyki.
Polecając do analizy szachowe dzieła, kieruję się przede wszystkim jakością komentarzy oraz ich objętością. Zdecydowanie najlepszym komentatorem swoich partii, który przerósł o głowę sobie współczesnych był bez wątpienia Aleksander Alechin. Żył szachami jak nikt inny, pisał o nich jak i samym życiu bardzo wiele, parafrazując Henryka Berezę było to swoiste "szachopisanie".
Aleksander Alechin |
Jedną z lepszych klasycznych pozycji jest jego książka "Międzynarodowe turnieje szachowe w Nowym Jorku 1924-1927". Alechin z własciwą sobie literacką swadą kreśli wizerunki arcymistrzów z którymi przysło mu się spotykać przy szachownicy, a także pokazuje niespotykaną głębię swych analiz. Podobna pozycję, którą polecam w ciemno jest tegoż autora "Turniej w Nothingham 1936r". Obie pozycje są kierowane do zawodników od II kategorii wzwyż. Niestety pozycje te dostępne są tylko w języku rosyjskim lub angielskim. Słowo o nauce języków: czołowi juniorzy z własnej inicjatywy rozpoczynają naukę rosyjskiego, zmusza ich do tego życie (jak kiedyś Roberta Fischera), gdyż bez jego znajomości pewien znaczny obszar wiedzy szachowej pozostaje dla nich niedostępny.
Z podręczników trzeba dogłębnie przestudiować Emanuela Laskera "Podręcznik gry w szachy". Jest to kwintesencja idei Steinitza, wyłożona w przystępny sposób.
Mecz Janowski-Lasker 1909r. |
Korzystnie jest mieć w swojej biblioteczce Jose Raula Capablanki "Podręcznik gry szachowej"
Jose Raul Cabablanca |
Nie mogę niestety rekomendować samouczka Dawida Bronsteina "Strategia szachowa". Autor pisze nazbyt filozoficznie i niezrozumiale, aby książka mogła stać się hitem dla młodych adeptów gry królewskiej.
Nie sposób nie wspomnieć o monumentalnych dziełach Arona Nimzowitscha "Mój system" oraz "Mój system w praktyce".
Autor "Mojego systemu" |
W Polsce jednak "Mój system" wydany przez wydawnictwo Marabut roi się od błędów,niemniej jednak pozycje tego klasyka trzeba dogłębnie poznać.
Arcydziełem jest książka Dawida Bronsteina "Międzynarodowy turniej arcymistrzów Zurych 1953".
Dawid Bronstein za szachownicą |
Przełomowe dzieło z turnieju pretendentów, w którym sam autor zajął 2. miejsce za Smysłowem. Głębokie komentarze, oraz opowieść o kulisach tego turnieju, będącego furtką do współczesnych szachów, napisane oryginalnym, żywym stylem. Tu, jak i w wielu podobnych przypadkach, na wygranej pozycji są szachiści znający język rosyjski. Cena wersji rosyjskojęzycznej oscyluje w granicach 30 zł., polskie wydanie ma cenę rozbójniczą - 69,90 zł (potaniała!!).
Nauka języków jak widać w wielu aspektach życia daje realne korzyści, daje nam przewagę nad innym szachistami, którzy muszą z konieczności oprzeć się na bardzo ograniczonej rodzimej literaturze. Jednym słowem droga do wysokiej kultury i ogłady szachowej wiedzie poprzez znajomość języków.
Cdn.
Nie znalazłam "Księgi gości", więc pod wpisem szczegółowym moje 'globalne' wrażenie po lekturze Twojego blogopisania :) pasja opisana sercem, połączona z lekkością pióra sprawiają, że nawet taka laiczka /polska gramatyka domaga się tych żeńskich form/ jak ja, która o szachach wie tyle, że mogą być pięknie rzeźbione, nie może się oderwać od czytania i uświadamia sobie, jak wiele traci, nie dając się porwać szachom...
OdpowiedzUsuń:)
Korcznoj tak wyraził się o działach Nimzowitscha
OdpowiedzUsuń"Не читайте, дети, на ночь ни страшные сказки, ни Нимцовича!"
Zgadzam się z Pana oceną książki Bronsteina "Międzynarodowy turniej...", bardzo dobra (jestem szachistą amatorem), autor pisze przystępnie i nie zagłębia się przesadnie w drzewo wariantów (a niektórzy mają tendencję do tego i czytelnik gubi się w przy 15 wariancie ;-)
OdpowiedzUsuńNatomiast co do "Strategii szachowej" to mam osobną uwagę - wydawnictwo przełożyło tę książkę z angielskiego, a nie z języka oryginału i to by jeszcze było do zaakceptowania (choć tłumaczy się z oryginału - chyba, że to chiński). Ale wydawnictwo przełożyło już przełożoną książkę - jest wydanie tej książki Bronsteina wydanej w 1989 roku przez Sport i Turystykę, przełożonej z rosyjskiego pt. "Gra w szachy. Samouczek" (i lepszej bo zawiera kilkadziesiąt partii autora do samodzielnego rozegrania, czego nie ma w "Strategii szachowej". Nie mam takiego myślenia, ale chyba chodziło o pieniądze skro zmieniono tytuł na bardziej chwytny (angielski ma zdaje się tytuł Chess. Modern Self-tutorial)...
Tak się po prostu nie robi...