wtorek, 24 lipca 2012

"Baadur Jobava obejmuje prowadzenie w meczu z Radosławem Wojtaszkiem!"



Chciałem zakomunikować, że powietrze ze mnie nie zeszło po pierwszej partii meczu Wojtaszek-Jobava, z tego prostego powodu, że nie byłem nim wypełniony. Trochę mi jeszcze brakuje "pary" po wydarzeniach w Dortmundzie i jako kibic, potrzebuję nieco więcej czasu na regenerację i odzyskanie optymizmu. Szukam w sobie czegokolwiek by odzyskać komentatorski zapał i tak zwanego pisarskiego "cuga".

Gruzin wydawał się dziś nie do poznania i w niczym nie przypominał outsidera z turnieju, w którym zajął kompromitujące, ostatnie miejsce. Pewnikiem jako czynnik ultramotywujący, zawisła nad nim niczym miecz Damoklesa, groźba rankingowego spadku i to prawdopodobnie była główna przyczyna tej metamorfozy z Dr. Jekyla na Mr. Hyde'a sympatycznego arcymistrza z Gruzji.
Jeśli chce się grywać w superkołówkach (dostawać na nie zaproszenia) oprócz dobrego marketingu, trzeba legitymować się wysokim rankingiem. Tutaj dosłownie każdy punkt rankingowy jest na wagę złota i arcymistrzowie walczą o progres jak o życie - wiedzą - że tylko bycie w okolicach szczytu, da im lukratywne zaproszenia, a w konsekwencji dobre zarobki.

Jeśli chodzi o tak zwaną mowę ciała, to Jobava wydawał się bardziej rozluźniony i swobodny. U Radka z kolei, dało się zauważyć pewne napięcie w gestykulacji oraz postawie przy szachownicy. Walkę Wojtaszek rozpoczął praktycznie z marszu i widać gołym okiem, że potrzebuje trochę czasu na rozegranie się. Ma go w sumie niewiele, gdyż cztery partie klasykiem to jak bieg na 110 metrów przez płotki - ledwo wystrzelisz z bloków startowych, a już odbijasz się od miękkiej ściany po drugiej stronie stadionu. Sama partia ciekawa, dynamiczna, pokazuje jak interesujące obrazki potrafią wyniknąć w zamkniętym wariancie obrony sycylijskiej.

Kamera zamontowana w pewnym oddaleniu od stolika grających, pokazywała świecące pustkami siedziska auli Politechniki Poznańskiej, co było widokiem dojmująco smutnym, jako żywo przypominającym ściernisko po żniwach. Ponad półmilionowy Poznań nie potrafił zgromadzić 200 sympatyków szachów na tak interesującym szachowym spektaklu. Nie no, w minorowym nastroju jestem, a nie lubię takiego siebie sprzedawać na zewnątrz, więc kończę tę relację w te pędy. Jeśli Radek jutro białymi zmiecie Jobavę, to gwarantuję Wam humor, optymizm i co tylko chcecie! Dobranoc.



7 komentarzy:

  1. Gruzin to jest Kozak, gra pięknie w szachy o czym można poczytać na Szacharni. Mistrzostwo swojego kraju wygrał z wielkim hukiem a Amsterdam można zaliczyć do eksperymentów.
    Radkowi lekko nie będzie, co widać, słychać i czuć. Baadur jeździ z turnieju na turniej a Radek...

    OdpowiedzUsuń
  2. No to o co biega w tym bo ja już głupi jestem, że jedni jeżdżą po turniejach i tylko sie przesiadają, a nasi albo grają w jakichś paściach totalnych albo wcale? Nie chcą nas nigdzie, czy ki czort?? Autentycznie nie trybie tego mechanizmu, że tak się dzieje!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A może kibice przenieśli się do internetu?

    OdpowiedzUsuń
  4. No i to mi się właśnie nie podoba - gdybym mieszkał w Poznaniu czy pod Poznaniem odrazu robie foty arcymistrzów, jade po autografy, porobić zdjęć, pooglądać na żywo jak grają. Teraz świat już nie jest światem spotkania - ludzie nie wychodząc z domu, myślą, że w czymś uczestniczą, no i uczetniczą, ale to nie jest po prostu to by potem można było powiedzieć "Stary! Byłem tam!". Szachy zmierzają powoli do zajęcia internetowego i przeraża mnie to bardzo....

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety ale czasy też są okrutnie inne. Dziś szachy to piękny sport i rozrywka ale dla tych, co mają na nie czas i pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutne, ale także realia są bardzo smutne - dziś ludzie mają inne problemy (praca, praca i praca...albo odpadnie się) i praktycznie szachy wyczynowe są coraz bardziej sportem dla ludzi, którzy nie muszą się martwić codziennymi problemami. Dziś mieć czas wolny na takie rzeczy to luksus, do którego niewielu ludzi ma prawo. Niestety!

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację. To rzeczywiście sport, który aby uprawiać go zawodowo trzeba by sprawy materialne nie były przedmiotem zainteresowania ale na to mogą sobie pozwolić tylko nieliczni.

    OdpowiedzUsuń