Kilkanaście minut temu zakończyła się najdłuższa partia turnieju w Dortmundzie. Vladimir Kramnik, który zapowiedział za kilka lat zakończenie sportowej kariery, zremisował z Peterem Leko po ponad 130 posunięciowej batalii. To już druga całkowicie "remisowa" sesja w Dortmundzie.
Leko, mając ostatnie sekundy na zegarze, uporczywie bronił dużo gorszej końcówki i mimo wielu prób Kramnika nie pozwolił się przebić. Doskonała technika, to chyba jeden z najmocniejszych elementów w arsenale tego arcymistrza. Muszę przyznać, że liczyłem po cichu na to, że Wołodia dociśnie Węgra, by jutro Mateuszowi trafiła się "zraniona zwierzyna" jednak Leko przegrywa bardzo rzadko...
Z kolei Bartel, miał w partii z Fridmanem pewne szanse na oszukanie go w końcówce (Niemiec miał 6-7 posunięć i minutę na zegarze) ale nie popracował do końca na swoim czasie wykonując dość szybko kilka posunięć z których jeden przegrywał partię! Na szczęście Niemiec nie zauważył błędu i partia zakończyła się podziałem punktu. Mini plan przeskoczenia Fridmana w tabeli spalił więc na panewce.
Z racji kompletu remisów w rundzie siódmej, można obecną sytuację w turnieju ująć słowami niemieckiego klasyka - "Na Zachodzie bez zmian" - cały układ tabeli pozostał nie tknięty nawet na jotę, a ciężar walki o pierwsze miejsce przenosi się na rundę ostatnią i przedostatnią.
Pojedynek Mateusza Bartla z Peterem Leko nie będzie należał do łatwych, gdyż Węgier pragnie tę partię wygrać i włączyć się do walki o pierwsze miejsce w rundzie ostatniej. To jest motywacja Petera Leko. Celem Mateusza Bartla jest z pewnością pozostawienie przyzwoitego wrażenia, a do tego potrzebne są minimum, 1.5 pkt. w dwóch ostatnich partiach. W dalszym ciągu szansę na zwycięstwo ma ponad połowa uczestników turnieju, co zwiastuje emocje do samego końca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz