niedziela, 29 lipca 2012

" Poznań gościnny dla Baadura Jobavy - Wojtaszek ulega Gruzinowi w rapidach 1,5 - 2,5"




Wczoraj obchodziłem nieco przesunięte w czasie imieniny, miałem dużo gości, więc nie wypadało siedzieć z laptopem przy stole ;), dlatego tylko w niektórych momentach zaglądałem do pokoju z "netem", by rozeznać się w sytuacji.

 Właściwie, gdy obejrzałem wszystkie cztery rapidy Radka z Jobavą, to utwierdziłem się w przekonaniu, że były kontynuacją tego, czym nas raczyli obaj zawodnicy w szachach klasycznych. Jobava - ekstrawagancki, wyzywający, pewny siebie i Radek Wojtaszek, który przypominał trochę kierowcę, który chce rozwinąć prędkość potrzebną do wrzucenia piątego biegu, jednak ma zaciągnięty do połowy hamulec ręczny. Ten mecz, był bezwzględnie potrzebny naszemu najlepszemu arcymistrzowi i sądzę, że to jest ten moment, w którym Radek nie powinien już odpuszczać. Trzeba dobierać sobie starty w możliwie jak najsilniejszych turniejach, zanurzyć się w rywalizację i zweryfikować swój poziom w stosunku do najlepszych jemu współczesnych.

Najbliższym startem, oczywiście najbardziej interesującym nas, kibiców, będzie Olimpiada w Istambule. Ocenie szans naszej reprezentacji wypada poświęcić jednak odrębny artykuł z uwagi na złożoność tej kwestii. Na razie ma nad czym pomyśleć Wojtaszek, wiele dał do myślenia Mateuszowi Bartlowi turniej w Dortmundzie. Trzeba myśleć nad tym jak się wkręcić, "wwiercić" w szachy z najwyższej półki. Narazie tego delikatnego pukania Polaków w mocne dębowe drzwi, za którymi jest salon z szachową elitą nikt nie słyszy. Tutaj należy dobijać się w te wrota pięściami, a najlepiej spróbować je wyważyć! Na tej czynności zastajemy teraz młodziutkiego Anisha Giri z Holandii...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz