środa, 18 lipca 2012

"Siedmiogodzinna partia jak u starych mistrzów. Ciąg dalszy złej passy Mateusza Bartla"



Pojedynek Polaka z Niemcem trwał jak za dawnych lat bywało, dobrą "dniówkę". Była to hiszpańska epopeja, zakończona zwycięstwem reprezentanta gospodarzy, który pokazał bardzo dobrą technikę w końcówce. Prawdopodobnie była szansa na uratowanie tej partii ale po siedmiu godzinach gry o pomyłkę było naprawdę nie trudno. Mateusz Bartel grał niezwykle twardo i ambitnie, jednak w pewnym momencie Najditsch znalazł motyw, "rozerwał"pozycję i, w tabeli dopisano mu punkt. Dzięki tej wygranej arcymistrz z Niemiec plasuje się tuż za trójką liderów, mając pół punkta straty. Tak więc pogląd Kamila Mitonia, który stwierdził, że przeciwnicy widząc słabszą formę jednego, dwóch uczestników, będą ich "żyłować" do samego końca, znalazł swoje potwierdzenie. Szansę na dobry wynik Mistrz Polski miałby w sytuacji, w której pokonałby Niemców (to już się nie stanie) oraz walczył z "górą" i łapał gdzie się da remisy. Słabe rezultaty z gospodarzami przekreśliły szanse Mateusza na "akceptowalny" wynik w Dortmundzie.

Dziś arcymistrzowie mają dzień na odpoczynek. Finał według mnie, co było do przewidzenia, rozstrzygnie się pomiędzy dwoma Rosjanami (jednym naturalizowanym) oraz Ukraińcem. Nie są bez szans Leko, Caruana i Najditsch ale uważam, że potracą punkty na finiszu. Jutro Polak głębszego oddechu nie otrzyma, gdyż usiądzie naprzeciwko niego Rusłan Ponomariow, który jest w bardzo dobrej formie, a w dodatku będzie miał przywilej pierwszego posunięcia. Przyznaję się bez bicia, że myślę już o tym turnieju jako "super - rozgrzewce" Mateusza przed Olimpiadą w Stambule. Tutaj, powiedzmy sobie: stało się już. Turniej trzeba dokończyć. Jednak z drugiej strony, jeśli nasza "deska nr. 2" pokaże klasę w Turcji, to obecne, niezbyt udane otarcie się o światowe szachy, zostanie szybko zapomniane. Na Olimpiadzie nie czuć tysięcy spojrzeń na szachownicy, gra się w zespole, można grać odważnie i twórczo, bez presji i zbędnych obciążeń. Ponadto, przeciwnicy mają bardzo mało czasu na poszukiwania igły w stogu siana.

Swoją drogą "przedstarty" są i to dobrze - Radek rozegra się na Jobavie (wyobrażam sobie jak on musi być głodny gry!) , Mateusz na "Sparkassen", Bartosz Soćko zagrał w "Leiden" (niezły wynik), a Darek Świercz idę o zakład, powalczy o medal na swojej desce. A co z Bartkiem Macieją, zapyta ktoś zaniepokojony? Co z nim i w jakiej jest formie, proszę pana, to tego nawet najstarsi górale nie wiedzą... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz