czwartek, 6 września 2012

"Jak powstrzymać Radjabova i "spółkę", jak ograć Bułgarię?

                                                                                

Od pewnego czasu są już kojarzenia jednej z trzech, ostatnich już rund Olimpiady w Istambule. Na drodze Polaków bardzo mocny Azerbejdżan. Jest to koszmarnie mocna reprezentacja. I tak: Timur Rajabov na Olimpiadzie grał siedem razy, pięć wygranych, dwa remisy. Remisy bagatela z Kramnikiem i Wang Hao, reszta to tłamszenie przeciwników. Radka Wojtaszka czeka straszna batalia. Raczej nie ma się co spodziewać, że Rajabova ustawią tylko na utrzymanie szachownicy, gdyż dla Azerów byłoby to za duże ryzyko - oni punktują właśnie nim i Mamedyarovem na szachownicy drugiej. Ciekawy jestem jaki debiut zobaczymy w tej partii?

Kolejnym punktującym u Azerów jest Mamedyarov. Pięć wygranych, dwa remisy, podobnie jak kolega z pierwszej szachownicy. Shakhriyar wygrał wczoraj z Wang Yue. Z Mamedyarovem spotka się Bartosz Soćko, który również może się spodziewać od samego początku strasznego pressingu. Jako ciekawostkę przyrodniczą podam, że Radjabov ma ranking uzyskany 2929 (!!), Mamedyarov 2854 (!).

Trzecia szachownica to Darek Świercz, który zagra z bardzo silnym Raufem Mamedovem - trzy wygrane, trzy remisy i jedna, wczorajsza przegrana z Ding Lirenem z Chin. To słabszy punkt Azerskiej "paczki". Darek musi mieć świadomość, że jego gra ma tutaj bardzo duże znaczenie.

Na czwartej szachownicy nasza ostoja na tej Olimpiadzie - Bartek Macieja w pojedynku z Gadirem Guseinovem. Gadir ma dwie wygrane, dwa remisy i jedną przegraną. Ten pojedynek też ma kolosalne znaczenie. Jeśli uda się Polakom powstrzymać tych dwóch szaleńców na pierwszej i drugiej szachownicy, a ułożą się dobrze sprawy na trzeciej i czwartej, nie jesteśmy na straconej pozycji. A gdyby tak wygrana??;) I wskakujemy do "dziesiątki" i dwie rundy o wszystko?? Ależ by było!:) A wy w myślach pewnie teraz o mnie - "szachowy fantasta". Niech będę nawet fantomas, byleby się udało wygrać :).

Polki walczą o życie z Bułgarią. Jeśli chcą być u góry, tam wysoko, gdzie szachowy Olimp, muszą, po prostu muszą dziś wygrać.

Co my tu mamy. Przypatrzmy się. Pierwszy pojedynek to szlagier. Monika Soćko spotka się z wielką osobowością kobiecych szachów - Antoanetą Stefanovą. Monika sama jest wielką osobowością, więc bedzie pojedynek dwóch wielkich dam światowych szachów. Stefanova ma trzy wygrane i trzy remisy, więc jest bardzo pewnym punktem swojej drużyny.

Dalej mamy pojedynek Iwety Rajlich z Videnovą, która jest najsłabszym punktem w składzie Bułgarek. Videnova ma dwie wygrane, aż trzy przegrane i jeden remis. To niezwykle ważny pojedynek dla Polek, gdyż trzeba wykorzystać to, że Bułgarka nie jest sobą na tych zawodach.

Trzecie starcie to Nikolova z "killerką" Jolą Zawadzką. Przeciwniczka Joli ma dwie wygrane nad mało znaczącymi rywalkami i aż pięć remisów. Tę partię Jola również musi wygrać i to bez dwóch zdań.

Ostatni mecz to spotkanie Kariny Szczepkowskiej - Horowskiej z Margaritą Voiską, która "punktuje", bo ma pięć wygranych i tylko dwa remisy, jednak nie przeceniał bym jej zbytnio - większość partii grała z mało znanymi przeciwniczkami. Na Olimpiadzie Voiska nie sprawdziła się w ogniu batalii z najlepszymi szachistkami globu.
 Jestem dużym optymistą. Sądzę, że Polki wygrają to spotkanie pewnie. Niewiem ale taką mam właśnie intuicję. "Biało Czerwoni" i "Biało Czerwone"! Walczcie dziś dzielnie i nie odpuszczajcie nawet na krok - wszystko co najlepsze jeszcze przed wami. Powodzenia!   



5 komentarzy:

  1. Zgadzam się, że możemy liczyć na Panie w meczu z Bułgarkami. Z drugiej strony, chciałbym przypomnieć, że Panowie jeszcze nie rozegrali na tej olimpiadzie meczu takiego jak Panie z Rosją. Może z Azejberdżanem to będzie właśnie ten moment? Jedna z "big guns" Azerów się zatnie, Polacy zagrają dobrze, tak jak grają na tej imprezie i wszystko jest możliwe. Polska!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpiękniejszy nasz dzień na Olimpiadzie! (mógłby być wcześniej gdyby nasze Panie "docisnęły" Rosjanki. Zacznę od Panó: remis z Azerbejdżanem! Ale przede wszystkim cudowna wygrana Radka Wojtaszka nad graczem nr1 tych zawodów Radjabowem. Trzecia strzelba na tej planecie! Wielkie, naprawdę wielkie gratulacje tak dla Radka jak i całej drużyny, która walczyła bardzo dzielnie. Nasze Panie wyglądało najpierw, że mogą mieć kłopoty, potem, że jest remis, a na końcu zwyciężyły! Bardzo ważne zwycięstwo z przeciwniem z bardzo wysokiej półki! Summa summarum: jest świetnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Udało się! Brawooooo!!! Super dzień! Tak trzymać!!! Adrenalina mi tak podskoczyła, że nie mogę więcej pisać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też zatkało więc wybaczcie,że nic mądrego już nie dołożę od siebie. Wy wiecie co ja czuję i jak się cieszę!! Ja nie wiem co to będzie jak będzie medal? Nie ważne. Ja sobie jakoś poradzę z tymi emocjami oby tylko był. A jutro Ukraina uff...gorąco się robi już dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z ciekawością wchodzę na stronę Krzysztofa Jopka, który z dużą kulturą i sporą wiedzą o "prawdziwych" szachach, komentuje aktualne wydarzenia.
    Temat aktualny to Olimpiada, gdzie, jak się zgadzam z opinią autora, nasze ekipy spisują się bardzo dzielnie.
    Osobiście nie będę komentował ich gry, gdyż było by to niezbyt zręczne, jako że z drużyną olimpijską i zawodnikami kadr narodowych miałem kiedyś wiele praktycznych sprawdzianów na najpoważniejszych imprezach drużynowych i indywidualnych.
    Nie mniej cieszy bardzo powrót do światowej klasy formy Radka Wojtaszka, udany debiut Darka Świercza, no i rewelacyjna gra Bartka Maciei. Jako, że tuz przed odlotem do Stambułu wziął on ślub, można zauważyć ( liczę tutaj na poczucie humoru, zwłaszcza Bartka),szkoda, że nie ożenił się wcześniej!
    Niestety nasze panie nie wytrzymały trudów Olimpiady, trudno grać bez rezerwowej ( nie mamy informacji, dlaczego Joasia Worek zagrała tylko raz ). Panowie walczą w ostatniej rundzie z USA i życzę im serdecznie, aby odnieśli sukces i wreszcie poprawili najlepsze miejsce polskiej drużyny męskiej na Olimpiadach powojennych.
    Było to 6-7 miejsce na Olimpiadzie w La Valetta na Malcie w roku 1980!
    Grałem tam i pamiętam, że w meczu z USA po dramatycznym przebiegu ( ja grałem z arc. Szamkowiczem) wygraliśmy 2,5:1,5! Powtórzyć i nareszcie podnieść poprzeczkę dla następnych ekip!
    Miło mi, że polskie szachy znajdują tak sympatycznych i kompetentnych obserwatorów jak autor strony, której życzę dalszego twórczego rozwoju!

    OdpowiedzUsuń