No i cóż ja mam teraz napisać czy powiedzieć? Czasami milczenie jest dużo bardziej wymowne od słów. Dziś miałbym bardziej ochotę pomilczeć sobie w samotności ale przecież wypada jakoś to opisać.
Pojedynek "polskiego" klubu G - Team Novy Bor z najwyżej notowanym klubem tych zawodów "SOCAREM Azerbaijan", zakończył się w dramatycznych okolicznościach wygraną faworytów. Mecz układał się do pewnego momentu bardzo dobrze i logika nakazywała sądzić, że remis będzie jak najbardziej sprawiedliwym rezultatem w tym starciu. Jednak czysta logika w sporcie nie działa. Sport to w znacznej mierze nieprzewidywalność. Przecież wszystkich tych firm bukmacherskich przyjmujących zakłady, które od pewnego czasu wyrastają jak grzyby po deszczu w co drugiej ulicy, na rynkach miast, podstawą materialnego bytu jest właśnie ten element w sporcie, który wymyka się racjonalnemu osądowi.
Pojedynki Radka Wojtaszka z Timurem Radżabowem, jak i spotkanie Mateusza Bartla z Gatą Kamskim, miały być wielkim rewanżem za Istambuł. Oczywisty podtekst tych partii był wszystkim znany i większość oczekiwała w napięciu nadciągających nieoczekiwanych wydarzeń. A te nastąpiły - nie kazały na siebie długo czekać.
Mateusz Bartel mógł przepędzić dzięki temu spotkaniu złe demony z przeszłości, jednak z tej lampy wyskoczył jeszcze bardziej złośliwy dżinn, który spowodował, że Mistrz Polski podstawił mata w trzech posunięciach. Nie umiem sprecyzować na czym polegał ten błąd (mówię teraz nie o samym prostym wariancie prowadzącym do mata, a o psychologicznych podstawach samobójczego "Kd7??) Przecież były tylko dwa odejścia królem - liczę jedno odejście, widzę mata, to już drugiego nie liczę bo jeśli i tu mat, to jakie to ma znaczenie w ile posunieć? A czas na zegarze był... Nie mam pojęcia o co chodzi ale czy ja zawsze muszę wszystko rozumieć? Inferno Mateusza Bartla trwa...
Radkowi Wojtaszkowi Radżabov zagrał z dużym respektem boczny wariant w obronie sycylijskiej i cały pojedynek wskazywał na to, że po katastrofie na Olimpiadzie ma do naszego lidera duży szacunek. Przeciwnicy pokazali niezły kawałek sztuki lawirowania "a la Nimzowitsch" i w całkowicie równej pozycji zgodzili się na remis. Azerowi rewanż za Istambuł nie wyszedł. Kluczową partią tego meczu był pojedynek Topałov - Laznicka, gdzie ten ostatni wpadł w "analizy" Bułgara i nie wytłumaczył się do samego końca z oddania linii "c", za którym to szachowym zdarzeniem musiało przyjść poddanie partii. Ciekawie się zaprezntował na ostatniej desce Zbynek Hracek, który zdeklasował Emila Sutovskiego. Tak mniej więcej wyglądał ten mecz.
Drużyna G - Team Novy Bor była bardzo blisko remisu ale od "blisko", do remisu, jest zawsze bardzo długa droga. Nie mam tabeli przed oczami ale "polski" klub chyba stracił już szansę na obronę medalu z ubiegłego roku. Oczywiście wypada pozostać do samego końca na "stadionie" jednak potężny ładunek emocji uwolnił się i uleciał w stratosferę. Mam nadzieję, że ostatnie dwie rundy dadzą zwycięstwo Polakom, by chociaż podreperowali ranking elo.
Pojedynek "polskiego" klubu G - Team Novy Bor z najwyżej notowanym klubem tych zawodów "SOCAREM Azerbaijan", zakończył się w dramatycznych okolicznościach wygraną faworytów. Mecz układał się do pewnego momentu bardzo dobrze i logika nakazywała sądzić, że remis będzie jak najbardziej sprawiedliwym rezultatem w tym starciu. Jednak czysta logika w sporcie nie działa. Sport to w znacznej mierze nieprzewidywalność. Przecież wszystkich tych firm bukmacherskich przyjmujących zakłady, które od pewnego czasu wyrastają jak grzyby po deszczu w co drugiej ulicy, na rynkach miast, podstawą materialnego bytu jest właśnie ten element w sporcie, który wymyka się racjonalnemu osądowi.
Pojedynki Radka Wojtaszka z Timurem Radżabowem, jak i spotkanie Mateusza Bartla z Gatą Kamskim, miały być wielkim rewanżem za Istambuł. Oczywisty podtekst tych partii był wszystkim znany i większość oczekiwała w napięciu nadciągających nieoczekiwanych wydarzeń. A te nastąpiły - nie kazały na siebie długo czekać.
Mateusz Bartel mógł przepędzić dzięki temu spotkaniu złe demony z przeszłości, jednak z tej lampy wyskoczył jeszcze bardziej złośliwy dżinn, który spowodował, że Mistrz Polski podstawił mata w trzech posunięciach. Nie umiem sprecyzować na czym polegał ten błąd (mówię teraz nie o samym prostym wariancie prowadzącym do mata, a o psychologicznych podstawach samobójczego "Kd7??) Przecież były tylko dwa odejścia królem - liczę jedno odejście, widzę mata, to już drugiego nie liczę bo jeśli i tu mat, to jakie to ma znaczenie w ile posunieć? A czas na zegarze był... Nie mam pojęcia o co chodzi ale czy ja zawsze muszę wszystko rozumieć? Inferno Mateusza Bartla trwa...
Radkowi Wojtaszkowi Radżabov zagrał z dużym respektem boczny wariant w obronie sycylijskiej i cały pojedynek wskazywał na to, że po katastrofie na Olimpiadzie ma do naszego lidera duży szacunek. Przeciwnicy pokazali niezły kawałek sztuki lawirowania "a la Nimzowitsch" i w całkowicie równej pozycji zgodzili się na remis. Azerowi rewanż za Istambuł nie wyszedł. Kluczową partią tego meczu był pojedynek Topałov - Laznicka, gdzie ten ostatni wpadł w "analizy" Bułgara i nie wytłumaczył się do samego końca z oddania linii "c", za którym to szachowym zdarzeniem musiało przyjść poddanie partii. Ciekawie się zaprezntował na ostatniej desce Zbynek Hracek, który zdeklasował Emila Sutovskiego. Tak mniej więcej wyglądał ten mecz.
Drużyna G - Team Novy Bor była bardzo blisko remisu ale od "blisko", do remisu, jest zawsze bardzo długa droga. Nie mam tabeli przed oczami ale "polski" klub chyba stracił już szansę na obronę medalu z ubiegłego roku. Oczywiście wypada pozostać do samego końca na "stadionie" jednak potężny ładunek emocji uwolnił się i uleciał w stratosferę. Mam nadzieję, że ostatnie dwie rundy dadzą zwycięstwo Polakom, by chociaż podreperowali ranking elo.
Po 5 rundach jest tak:
OdpowiedzUsuńI m. Saint-Petersburg Chess Federation 10MP;
II-VI m. Economist-SGSEU Saratov, Ashdod, Ugra, SOCAR Azerbaijan, Tomsk-400 8MP;
VII m. SHSM-64 7MP;
VIII-XV m. m.in. G-Team Novy Bor 6MP
Medal już chyba uciekł, bo trudno przypuszczać, żeby siedem drużyn wyprzedzających G-Team Novy Bor zagrało teraz dla naszych.
Dzisiaj pojedynek z Hapoel Kfar Saba (14 nr starowy, średni ranking 2417, wszyscy zawodnicy z Izraela). Oczywiście innego wyniku niż wysoka wygrana naszych nie przewiduję. Zagramy raczej bez Mateusza (chyba już do końca). Chyba tak musi być, przeciwnik dzisiaj nie jest wymagający, a Markos i Cvek mają do tej pory 2 z 2. Drugim pauzującym będzie Laznicka (po porażce) lub nawet Wojtaszek, bo rywal z I deski ma dość niski ranking (IM Raznikov Danny 2465) - jak na Radka.
MirekW
G-Team Novy Bor - Hapoel Kfar Saba (16.10.2012):
OdpowiedzUsuńGM Wojtaszek, Radoslaw 2733 - IM Raznikov, Danny 2465
IM Boruchovsky, Avital 2435 - GM Navara, David 2722
GM Laznicka, Viktor 2678 - FM Givon, Asaf 2405
Galburd, Yan 2331 - GM Sasikiran, Krishnan 2680
GM Hracek, Zbynek 2612 - Ben Artzi, Ido 2286
Mindlin, Alon 2237 - GM Cvek, Robert 2540
W zasadzie strata każdej połówki przez G-Team Novy Bor będzie małą sensacją.
Na każdej desce ponad 250 (a na niektórych nawet ponad 300) pkt. rankingowych przewagi.
MirekW
Szkoda Mateusz... ale ma kiepską passę... trzymam kciuki, żeby się zaczęło znowu wieść... talent ma przecież wielki...
OdpowiedzUsuńNasi grają od godziny:
OdpowiedzUsuńJakowlenko - Wojtaszek
Rublewski - Bartel
Transmisja na razie tylko tutaj:
http://www.ecc2012-chesseilat.com/live/live_directory/round7/OP05/
(na Chessbombie jeszcze śpią :-))
Ciekawa sytuacja w meczu Ugra - G-Team Novy Bor, "nasza" drużyna przegrywa
OdpowiedzUsuń(przegrał Sasikiran, w pozostałych remisy), ale zostały jeszcze dwie partie, w obu grają nasi (Radek i Mati)! Wszystko w naszych rękach (tzn. w głowach)!