poniedziałek, 5 listopada 2012

"O tych krótkich chwilach, w których nie komentuję szachów..."



Może chcielibyście wiedzieć, gdzie jestem jak mnie nie ma i co porabiam gdy nic nie robię ;)? Komentowanie takich wydarzeń jak Olimpiada, czy Memoriał Chigorina,  jest czymś bardzo specyficznym. Różnica w stosunku do realcjonowania innych dyscyplin sportowych jest na pewno w długości podtrzymywanej koncentracji wokół danego zdarzenia. Gdy, powiedzmy, miałbym ochotę napisać o zbliżającym się meczu piłkarskim Polska - Urugwaj, mógłbym zrobić jedną, dwie "zajawki" przed tym wydarzeniem i po obejrzeniu meczu mógłbym dać jedną długą relację o tym co zaszło. I koniec. W szachach jest to o tyle niemożliwe, że jeśli chce się pisać w miarę dokładnie o trwającym ponad tydzień turnieju, trzeba być stale czujnym, kibicować, wręcz zapisywać sobie pewne ważne rzeczy, by wiedzieć co się pisze pod koniec dnia. Można, oczywiście, pójść na łatwiznę i metodą "kopiuj - wklej" uskuteczniać jakąś namiastkę relacji, ale na to po prostu szkoda czasu, a mnie najzwyczajniej w świecie nie kręci . I choć takie relacjonowanie nie wyczerpuje tak jak występ w turnieju (sprawdziłem jedno i drugie) to jednak siły odbiera. Powiem Wam jeszcze taką oto ciekawostkę - dawniej napisanie takiej relacji jak jedna z tych ostatnich, zajmowało mi dobrych kilka godzin ;). Wiłem się jak piskorz podczas dobierania słów, dozowania napięcia itd. Teraz, trzeba przyznać, wyrobiłem się jak...  jak wiecie co ;). W każdym bądź razie podobną relację piszę w niecałą godzinę. Jakoś tak to samo "leci". Przywykłem.

Z tym większą radością witam chwile wolne, które staram się zawsze wykorzystać jak najlepiej potrafię. Dziś, na przykład, gdybyście mnie odwiedzili przpadkiem popołudniu, zastalibyście mnie z wiertarką udarową w dłoni podczas zawieszania nowych karniszy. Takie coś. Trening szachowy oczywiście też był oraz nadrabianie zaległych pozycji książkowych. Dziś zakończyłem na przykład lekturę "Dzikiej kaczki" Ibsena.
Tym razem trwający antrakt jest bardzo krótki. Za kilka dni kolejne mocne uderzenie młodego pokolenia polskich szachistów - mistrzostwa w słoweńskim Mariborze. Nie sposób tu wymienić wszystkich uczestników z Polski, ale jeśli zajrzycie na stronę tych zawodów, łatwo odnajdziecie "naszych". Znalazłem taką oto interesującą rzecz: w grupie do lat 18 - tu, zagra Darek Świercz, Jasiu Duda, Kacper Drozdowski i Marcin Krzyżanowski. A więc część chłopaków celuje wysoko i jest w wyższej grupie wiekowej. Tak trzymać i w dodatku nie puszczać.

Jednak dobrze gdzieś wypatrzyłem, że Monika Soćko w Mistrzostwach Świata w Chanty-Mansyjsku zagra z Almirą Skripchenko-Lautier. Będą grane dwie rundy i ewentualnie na trzeci dzien "tie-breaki". A więc będzie się działo. To tyle. Szykujmy się na dwa najważniejsze wydrzenia szachowe listopada, które rozpoczynają się za kilka dni!



5 komentarzy:

  1. Oj ten Lautier to chyba już historia, teraz jest z Fressinet'em.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, nie wiedziałem tego! Już skasowałem ten akapit! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ze swojej strony chciałbym podziękować za ten czas, który Pan poświęca na prowadzenie bloga i z uznaniem wyraźnie powiedzieć, iż wśród natłoku informacji, to tu właśnie zaglądam najbardziej regularnie i chętnie. Nie czytam komentarzy, więc nie wiem czy ktoś wyrażał opinię o blogowaniu i jego jakości, ale ja osobiście czytając od jakiegoś czasu czuję potrzebę powiedzenia co najmniej zwykłego "Dziękuję Panu za czas i rzetelność", co niniejszym czynię.

    Szachista

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w takim razie bardzo mi miło, że się podoba moja robota. Oczywiście jak będzie czas, bo nie zawsze mamy go w nadmiarze, będę pisał w dalszym ciągu dla Was.

      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  4. I ja i ja słowo rzec muszę. Krzychu ;) pisz słowo za słowem, niech płynie, unosi się lekko i szeroko ,,po papierze,, tak jak potrafisz a potrafisz!! Za naszych juniorów na MŚ ściskam kciuki i do boju!!
    Pozdrawiam siaha

    OdpowiedzUsuń