sobota, 3 listopada 2012

"Tylko Bartosz Soćko wygrywa w rundzie ósmej i jest o krok od podium! Jutro pojedynek o wszystko z Ilją Smirinem"




Chciałoby się zapytać - cisną się na usta pytania po przedostatniej rundzie Memoriału Chigorina - czy sport, a szachy w szczególności są sprawiedliwe? Czy końcowy układ tabeli oddaje przebieg występów indywidualnych poszczególnych zawodników?  W normalnym odruchu, pozostawiając z boku wyważone racje, aż się chce wyrzucić z siebie: to wszystko ze sprawiedliwością nie ma nic wspólnego! Ale czy na pewno? Bo gdy po pewnym czasie minie nam wzburzenie i przyjrzymy się sprawie dokładnie, będziemy musieli się jednak skłonić ku teorii przeciwnej. Jeden z mistrzów międzynarodowch kiedyś powiedział mi tak: patrz zawsze na miejsce, które zająłeś w turnieju. Tak właśnie grałeś! A to, co na ten temat uważasz, wszelkie twoje "racjonalizacje", że mogłeś być wyżej, że to i to i jeszcze tamto, to strzępienie języka po próżnicy". Wiecie o czym piszę od początku posta. Chodzi mi o porażkę Darka Świercza i jego bardzo odległe miejsce przed ostatnią rundą. Chłopak szedł "górą" bił się jak przystało z potężnymi "firmami" zaliczył jedną wpadkę i wszystko wzięło w łeb. Gdy zobaczyłem wynik w partii Darka zrobiło mi się zwyczajnie smutno. Tak walczyć i znaleźć się tutaj? Tak. Taki jest właśnie sport i powiedzmy sobie - to jest sprawiedliwe, choć coś wewnątrz buntuje się gdy wypowiadamy te słowa. Szachy to dyscyplina w której każdy nasz krok, każda decyzja jest weryfikowana bezlitośnie przez chcących tego samego, czyli wygranej w zawodach. Wysokie aspiracje Darka ostro zweryfikował dziś Boris Grachev i to on będzie się ubiegał o najwyższe laury w turnieju. Jednak kilka pojedynków z tak dobrymi zawodnikami zaprocentuje naszemu młodemu arcymistrzowi, tego jestem pewien.
Tymczasem dzięki wygranej Bartosza Soćki, o którym napisałem w poprzednich postach, że oscyluje wokół jednego poziomu, nie doświadczając wielkich wzlotów oraz upadków, mamy wspaniały poranek z szachami w dniu jutrzejszym. Bartosz Soćko stoi przed wielką szansą by zagrać świetny turniej i być naprawdę wysoko, co byłoby kapitalnym impulsem dla niego do dalszego rozwoju. Byłoby to coś materialnego, coś co pozwala potem z tym większym zaangażowaniem siadać do szachownicy. Co trzeba zrobić jutro? Tylko jedno - ograć Ilję Smirina. Nie jest to łatwa sprawa, gdyż Smirin wciąż prezentuje doskonałą formę. W tym pojedynku, jak i w innych granych na szczycie, zadecydować mogą takie niuanse jak opanowanie nerwów, zimna krew oraz wiara w zwycięstwo. Chciałbym bardzo być świadkiem kapitalnej partii i rzecz jasna, wygranej naszego reprezentanta!

Mateusz Bartel zremisował z arcymistrzem z Kazachstanu grając przeciwko niemu obronę holenderską, jednak remis oznacza nie wykorzystanie szansy na grę o podium w jutrzejszej rundzie. Wygrywając rundę ostatnią Mateusz powinien znaleźć się w pierwszej dziesiątce, co byłoby i tak bardzo dobrym wynikiem i miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie.

Monika Soćko uległa, niestety, Arturowi Gabrielianowi i zajmuje miejsce poza pierwszą setką. Kojarzenia naszej arcymistrzyni w tym memoriale można określić mianem "koszmarnych" - pod tym względem nie wiodło się Monice w Sankt Petersburgu okrutnie.

A więc czekamy na pojedynek Bartosza Soćki z Ilją Smirinem oraz na pozostałe "polskie" partie, ale wiadomym jest co jutro z rana przyciągnie naszą uwagę. Oby to był dzień "Biało - Czerwonych"!



2 komentarze:

  1. Trudno o lepsze podsumowanie dzisiejszego dnia! :) Trudno to komentować ... sama esencja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartosz wygrał partię i ma zapewnione 2gie miejsce w turnieju. Ratingperformance: 2747 no i tylko 1 remis z 9 partii. Gratki!

    OdpowiedzUsuń