Jak nie ma o czym pisać to nie ma. Zdarzają się takie tygodnie i dni, że jakimś trafem interesujących nas wydarzeń sportowych jest jak na lekarstwo. Jednak te dni po prostu kwitną szachami i dzieje się tyle, że wypadałoby nie robić nic tylko pisać, pisać, pisać... Przez to nagromadzenie ważnych dla nas zdarzeń uleciało mi kilka spraw, którymi chciałem się z wami podzielić, ale zrobię to w pierwszej wolnej chwili która, ani chybi, nadciągnie. Przecież zostało tylko trzy, najważniejsze rundy w Mariborze. Ależ to zleciało! Myślę, że ten czas tak szybko ucieka, ponieważ nie ma czasu śledzić... czasu. Mądrzy ludzie powiadają, że jeśli na jakiejś czynności szybko ucieka ci czas, że nawet nie wiesz kiedy, to dobrze. To znaczy, że robisz to co lubisz, a to oznacza, że jesteś człowiekiem szczęśliwym.
Dziś mieliśmy dzień świetny dla naszych szachów. Gdzieś daleko na Syberii, na której panują już mrozy i zima w najlepsze, rozgrzała nasze serca nasza najlepsza szachistka - Monika Soćko, która dosłownie rozbiła Mistrzynię Świata. Zapewne ta wiadomość, w dobie Interenetu, dotarła z prędkością światła do Mariboru, a która to wieść musiała uskrzydlić naszych młodych "Biało-Czerwonych". Nie ma najmniejszej wątpliwości, że stało się tak w grupie osiemnastolatków. Chłopaki ostro wzięli się do roboty i rozjechali swoich przeciwników w doskonałym stylu.
Wygrał Darek Świercz z legitymującym się najwyższym rankingiem (tuż po Darku) Hiszpanem Antonem Guijarro Davidem 2559 elo - głównym prentendentem do złota w tej grupie. Jutro na drodze Darka nie kto inny tylko odwieczny rywal Vladimir Fedoseev.
Wygrał swój pojedynek Jan Krzysztof Duda i jest piąty, a jutrzejszy pojedynek, arcyważny dla końcowego układu rozegra nasz Jaś z bardzo silnym Peruwiańczykiem Cori Jorge 2531 elo. To będzie bardzo ciężkie spotkanie dla Jasia Dudy, ale widać okiem nieuzbrojonym, że rozegrał się i idzie jak burza. Nie muszę nikomu przypominać, że tak naprawdę "osiemnastolatkowie" to nie jego grupa! Ależ by była wielka heca, gdyby "Jaś-Krzyś" zabrał starszym kolegom medal sprzed nosa. I to jest do zrobienia - wystarczy dać z siebie wszystko w ostatnich rundach.
Wygrał wreszcie Drozdowski Kacper, który jest dziesiąty i ma realne szanse na walkę o medal.
To była ta część lepsza. W pozstałych grupach nie jest już tak interesująco, z uwagi na fakt, że wielu naszych reprezentantów zajmuje odległe miejsca i stracili swoje szanse na wysokie, końcowe miejsca. Bardzo dobrze spisuje się Mariola Woźniak, która jest dziewiąta i wszystko jest praktycznie przed nią. Jeszcze kilku naszych przedstawicieli w Mariborze ma szanse medalowe ale musieliby mieć wprost kosmiczny finisz.
Siłą rzeczy będę się koncentrował na pojedynkach w grupie najstarszej, ale również uważnie trzeba przyglądać się pozostałym występom Polaków w Mariborze. Prawda jest taka, że jeśli nawet ktoś stracił szansę na madal, powinien walczyć do samego końca o jak najlepszy wynik. Oj, jutro będzie się działo - w Chanty-Mansyjsku od dziesiątej rano, w Mariborze od godziny piętnastej. Dzień jutrzejszy jest dla tych, którym szachów ciągle mało. Jestem pewny, że zasycą się nimi do granic. I tak trzymać.
Monika, Monika, Jeeeeeee!!!!! Wygrała pierwszą partię w tiebreaku
OdpowiedzUsuńBrawoooo!! Ależ cudownie grała! Ależ ją wspaniale rozbiła!! Jedź Monika! Jedź!
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem pod olbrzymim wrażeniem dojrzałem gry Świercza, który w tym towarzystwie jest klasą dla siebie. Nie do końca co prawda zrozumiałem debiut jego partii z Lagarde (nad czym ten Francuz tak dumał??), ale już np. partia z Irańczykiem Idani to coś co zdarza się bardzo rzadko - kompletna dominacja przy pełnej szachownicy! To pokazuje klasę naszego zawodnika - w końcu liczyć warianty dzisiaj każdy potrafi, ale tworzyć takie pozycyjne arcydziełka - już nie.
OdpowiedzUsuńA Bukavshina ograł jak dziecko...
RadekB