czwartek, 17 stycznia 2013

"Arcymistrzowski remis w pojedynku Anand - Carlsen w turnieju Tata Steel Chess"




Z dużej chmury mały deszcz. Tak zaawansowani wiekiem ludzie z moich okolic mawiają, gdy chcą opisać sytuację, czy zdarzenie, które zapowiadało się bardzo obiecująco, a takim ostatecznie nie było. Spotkanie Ananda z Carlsenem było hitem dzisiejszej rundy w Wijk aan Zee, ale ja miałem przeczucie, że ten pojedynek szybko zakończy się remisem. Gdybym był dziś u bukmacherów i zobaczył w gazetce z typami zdarzenie "Anand - Carlsen", obstawiłbym w ciemno nierozegraną i nie pożałowałbym grosza. Choć statystyki, nieco już zaśniedziałe, wskazywałyby, że faworytem tego pojedynku powinien być... Mistrz Świata. Tak, tak. Spójrzmy na spotkania Hindusa z Norwegiem w samym "klasyku": +6, - 2, = 18  na korzyść Mistrza Świata. Warto jednak nadmienić, że ów świetny rezultat (jego znaczna część) pochodzi z okresu 2007 - 2008 r. W tym czasie Anand aż cztery razy pokonał Carlsena, ale jak widać, jest to melodia sprzed lat, jak na szachy to nawet nie jest kaseta magnetofonowa, a stara płyta winylowa ;). Pięć lat w szachach to szmat czasu! Teraz sytuacja jest diametralnie inna: Carlsen gra "na wysotje" jak mawiają Rosjanie i problematycznym jest opisać jego przyszły pojedynek o koronę szachową z legendarnym Tygrysem z Madrasu.
 A co się wydarzyło w tym hitowym pojedynku? Na szachownicy stanęła partia rosyjska, co mogło być pewnego rodzaju niespodzianką dla Hindusa. Carlsen ostatni raz zagrał rosyjską 5 lat temu, nie licząc okresu wczesnej młodości. Norweg w dzisiejszym pojedynków zagrał w piątym posunięciu 5...Ge7, który to ruch nie cieszy się zbyt dobrą reputacją. W sumie Carlsen zagrał w swoim stylu - szybko zejść z teorii, ustawić złożoną pozycję i próbować ograć przeciwnika w strategicznej bitwie. Anand dostał po debiucie pewną innicjatywę, ale decydując się na serię wymian na "d5", doprowadził do typowej, suchej pozycji, w której szanse na komplikacje były minimalne. Przeciwnicy nie siedzieli zbyt długo przy szachownicy. Z dużej chmury mały deszcz...

Za to po moim ostatnim wpisie rozpętała się na innych stronach nawałnica. A niepotrzebnie! Postawiłem pewien problem, dałem kilka pomysłów na rozwiązanie i tyle. Świat się w sumie nie wali, że nie ma Polaków w Holandii. O wiele ważniejszym jest, by Radek Wojtaszek i kilku naszych najlepszych arcymistrzów doszło poziomem gry i rankingami do tego punktu granicznego, po którym drzwi wielkich turniejów zostaną przed nimi otwarte. Mam nadzieję, że wcześniej czy później będę tego świadkiem.

Tymczasem już za kilka dni na Gibraltarze (który kilkakrotnie mijałem z różnych stron, ale jakoś mi nie po drodze było do niego zajechać ; ) ) wystąpią nasi najlepsi arcymistrzowie i rozpocznie się wspaniały turniej oraz wielkie kibicowanie. W każdym bądź razie ja już zacieram ręce na to wydarzenie. Zagra Radek Wojtaszek, Mateusz Bartel, Dariusz Świercz, Artur Jakubiec, Piotr Dukaczewski oraz Prezes PZSzach Tomasz Sielicki. Fajna "paczka" wybrała się na ten niewielki skrawek brytyjskiej ziemi na południu Europy. Wszystkim bez wyjątku życzę powodzenia, a jeśli czasowo się wyrobię, postaram się komentować ten ważny dla "Biało - Czerwonych" turniej.


1 komentarz:

  1. Czekam na komentarze z Gibraltaru. Rzeczywiście silna ekipa Biało - Czerwonych się wybiera... Będzie się działo.

    OdpowiedzUsuń