środa, 6 lutego 2013

"Stary Siemion czyli o teorii i praktyce przygotowania debiutowego"




 Ostatnio nie miałem dostępu do komputera, za to miałem smartfon, w którym zainstalowałem usługę internetową, więc nadrabiałem wszelkie zaległości związane z polecanymi przez mnie materiałami na rosyjskojęzycznych portalach szachowych. Muszę się Wam przyznać, że niektóre artykuły po prostu mnie urzekły - fantastycznie jest śledzić głębokie analizy przeprowadzane przez silnych arcymistrzów, charakterystyki słynnych postaci, wywiady - tego jest bezlik na stronach rosyjskich. Przez te kilka dni, chodziłem spać przed drugą w nocy, bo nie mogłem oderwać się od czytania. Na anglojęzycznych stronach szachowych, również jest wiele ciekawych materiałów, jednak moje zdanie jest takie, że prawdziwego ducha szachów, czyli to "coś", co nie jest tak łatwo opisać słowami, odnajduję w literaturze rosyjskiej . Parę artykułów temu napisałem, że jeden z języków (angielski lub rosyjski) jest wręcz niezbędny dla młodych, ambitnych szachistów, którzy chcą studiować teksty źródłowe. W Polsce dobrym przykładem zawodnika, który nauczył się specjalnie rosyjskiego dla umożliwienia sobie zgłębiania szachów u źródła (podobnie jak kiedyś Robert Fischer) jest Marcin Tazbir. Warto brać przykład z tego szachisty, bo moim zdaniem to jest dobry kierunek. Ja ze swej strony mogę powiedzieć tyle, że rosyjski nie jest trudny do nauki.

Dwa dni temu natrafiłem na pełen humoru artykuł "Starego Siemiona" na portalu  http://www.chesspro.ru/. Otóż, autor jest jakby stworzony do opowiadania różnych historii o szachach oraz opisywania ciekawych postaci, które spotkał na swojej drodze, będąc przez całe życie blisko szachów. Stary Siemion ma wielki dar przyciągania uwagi i niepospolity humor. Kilka razy musiałem ciekawie wyglądać, nie potrafiąc powstrzymać śmiechu trzymając telefon przed sobą :). Poniżej jedna z jego historyjek, która opowiada o tym jak pewien mistrz przygotowywał jednego ze swoich podopiecznych do partii. A było to tak:


W siedemdziesiątych latach w Estonii,  w miejscowości Viljandi odbywał się jak co roku szachowy festiwal, szwajcarka.
Był to turniej drużynowy. Wyglądało to tak, że grano normalnego "szwajcara", a sumę punktów ugraną przez zawodników jednego zespołu sumowano i dbano tylko, by nie pokojarzyć zawodników z tej samej "kamandy". Drużyny składały się z czterech zawodników.
Na tym turnieju grała drużyna wiejskiej akademii "Timirażewskiej", którą dowodził mistrz I. Kojfman. Pozostałych trzech zawodników grało na poziomie "pierwogo razrjada", czyli pierwszej kategorii. Mistrz Kojfman w miarę możliwości próbował przygotowywać swoich podpopiecznych do każdej rundy.
A więc, pewnemu wykładowcy historii, niejakiemu R., wypadało nazajutrz zagrać z młodym estońskim kandydatem na mistrza Kijkom. R. w pierwszym posunięciu grał tylko e2-e4, dalsza jego wiedza jednak, nie była specjalnie rozbudowana.
Kojfman zaczął R. udzielać instruktażu.

- Znaczy się - powiedział - Kijk gra obronę sycylijską, wariant Najdorfa. Tam on zna wiele i tobie w tym kierunku iść nie wolno. Dlatego ja tobie teraz pokażę obiecujący schemat w wariancie zamkniętym.

- A co to takiego wariant zamknięty? - zapytał R.

- W drugim posunięciu grasz 2. Sc3. On postawi piony na d6, g6 i gońca na g7. A ty wtedy masz postawić figury tak, tak, i tak. Acha, nie zapomnij zagrać h2-h3, żeby on twojego konia nie związał przez  Gg4. Zrozumiałeś wszystko?

- Zrozumiałem - odpowiedział R.

Na drugi dzień kiedy Kojfman podszedł do ich stolika R. w napięciu rozmyślał nad trzecim posunięciem. Chodziło o to, że po 1. e4 c5 2. Sc3 Kijk niespodziewanie poszedł nie 2... d6, a  2... e6, więc było nad czym porozmyślać.

Na koniec R. zagrał 3. h2 - h3. Kojfman splunął i odszedł od stolika. Po partii z gniewem zapytał R.

- Dlaczego ty poszedłeś 3.h2 - h3?, on przecież zakrył swojego gońca na głucho!

- No jak to dlaczego? - oburzył się R. - Przecież sam powiedziałeś, żebym nie zapomniał tak zagrać.


To oczywiście jedna historyjka z wielu. Stary Siemion ciągnie swoje opowieści, a jedna jest lepsza od drugiej. Jeśli znajdę coś ciekawego i będę miał chwilkę, postaram się przetłumaczyć i wrzucić na stronę.

1 komentarz:

  1. Dodam, że również Kacper Piorun nauczył się języka rosyjskiego w stopniu wystarczającym do porozumiewania się i czytania literatury szachowej. Z pewnością wzięło się to z jego głodu wiedzy a tą można było odnaleźć głównie w książkach w języku rosyjskim. Pewne dnia rodzice ze zdumieniem stwierdzili, że na tzw. Mikołajki Kacper kupił sobie kurs nauki języka rosyjskiego. Angielski jak pamiętam zawsze znał świetnie. Oto co znaczy determinacja

    OdpowiedzUsuń