środa, 17 kwietnia 2013

"Kamil Dragun ogrywa Bartłomieja Macieję i jest w szóstce liderów! Bojowe pojedynki w turnieju kobiet"




Stały czytelnik mojej strony, Mirek Wolak, wymyślił przed Mistrzostwami Polski wirtualny podział na dwie grupy, które miały ze sobą rywalizować: grupę "młodych wilków" oraz starych "samców alfa". Spodobał mi się bardzo ten pomysł, jednak już w tym momencie trzeba zarzucić tę zabawę, gdyż juniorzy w turnieju po prostu nie istnieją. Są jak wzburzone morze, którego fale zaledwie obmywają skaliste wybrzeże pełne klifów. Konfrontacje młodych wilków z samcami alfa są bez historii, partie te zasadniczo toczą się do jednej bramki i nie wygląda na to, żeby końcówka turnieju, gdy dojdzie dodatkowy stres, cokolwiek odmieniła. Z młodego pokolenia jaśnieje jedynie Kamil Dragun, który wyrasta na gwiazdę pierwszej wielkości chorzowskiego turnieju. Dziś przeciwnikiem "Dragunika" był Bartłomiej Macieja. Partia miała charakterystyczny przebieg: Bartek wpadł, jak to ma w swoim zwyczaju, w astronomiczny niedoczas, wił się w nim jak piskorz, broniąc dużo gorszej pozycji, jednak ostatecznie został przez Kamila "dociśnięty" i dzięki temu zwycięstwu młody zawodnik jest w szerokiej czołówce prowadzących. Bartek Macieja w odróżnieniu od stambulskiej olimpiady szachowej, nie radzi sobie zbyt dobrze w niedoczasach, co w jego przypadku może tylko wskazywać na zjawisko o nazwie: "brak formy".
 
Jak już wspomniałem, sycylijska dyskusja Jacka Tomczaka z Jasiem Dudą, była dość jednostronnym widowiskiem. Gołym okiem widać wielką chęć młodych zawodników do walki, jednak doświadczeni seniorzy tłumią w zarodku zapędy do ostrej gry taktycznej juniorów, przechodzą w miarę bezpiecznie do technicznych pozycji, a tam już sprawę mają bardzo ułatwioną. Tak to wygląda, choć chciałbym, żeby było inaczej. Pozostały cztery rundy. Czy odwróci się ten trend? Chciałbym bardzo, jednak wewnętrzny zmysł racji dyktuje mi inne zakończenie tej historii.
 
Czy wiadomo coś więcej po tej rundzie, której zakończenie oznacza, że do końca zmagań jest już bliżej, niż dalej? Wygląda na to, że po piątej rundzie wiemy mniej, niż przed jej rozpoczęciem. Czołówka to sześciu zawodników z 3.5 pkt. na koncie, za nimi, z połówką straty pięciu, dalej z punktem straty do liderów również pięciu zawodników. W sumie można powiedzieć, że szeroka czołówka turnieju to ponad połowa uczestników mistrzostw, a do końca turnieju pozostały cztery rundy!! Nie ma takiej możliwości i nawet się tego nie podejmuję, by próbować jakoś zajrzeć w przyszłość, choć bardzo to lubię robić. Nic z tych rzeczy - to zadanie niewykonalne, moje zmysły pomieszały się, nie widzę nic ;).
 
W turnieju kobiet mieliśmy aż cztery rezultatywne partie z pięciu i tutaj również mamy klasyczne pomieszanie z poplątaniem. Są aż cztery liderki z 3.5 pkt., następne trzy mają do nich nie więcej niż punkt straty. Tutaj również trudno cokolwiek wieszczyć, jednak już  w tym momencie wyłaniają się ogólne kontury końcówki obu turniejów. Myślę, że podobne przetasowania będą trwały do ostatniej rundy, w której szansę na tytuł będzie miało kilku zawodników i zawodniczek. Spodziewam się w ostatnich dwóch rundach wielkich emocji, wielkiej eskalacji napięcia, a sama sprawa tytułów i miejsc na podium, może się decydować do momentu zatrzymania się ostatniego zegara. Taki scenariusz byłby, jak dla mnie, optymalny.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz