poniedziałek, 18 listopada 2013

Polki wygrywają z Litwą w ostatniej rundzie i zdobywają brązowy medal DME w Warszawie!"




Choć w czasie ceremonii wręczenia medali w turnieju drużynowym kobiet usłyszeliśmy hymn, którego pierwsze słowa łudząco przypominają Mazurka Dąbrowskiego: "Jeszcze Ukraina nie umarła" (ukr. Ще не вмерла Україна... itd.) to ja nie odczuwam z tego powodu smutku. Polki na tle bardzo silnych rywalek, ścisłej czołówki światowej, zademonstrowały to, co jest ich "znakiem firmowym" odkąd sięgam pamięcią. Na nasze panie stawiam zawsze przed różnymi turniejami najwyższej rangi i zwykle dobrze na tym wychodzę. W lwiej części przypadków między listą moich przedturniejowych oczekiwań względem Polek, a ich wynikiem końcowym w tabeli, stoi znak równości. Taka sytuacja (gdy rachunki się zgadzają) ma najczęściej miejsce w firmach solidnych, a Polska I, z arcymistrzynią Moniką Soćko na pierwszej szachownicy, taką solidną firmą jest już od lat. 








Przyglądając się wynikom indywidualnym Polek z pierwszego składu, nie można przejść obojętnie obok startu Kariny Szczepkowskiej-Horowskiej, która z wynikiem 7 z 9 pkt. zdobyła srebrny medal na piątej szachownicy. Karina była opoką Reprezentacji Polski - pięć zwycięstw, cztery remisy, zero przegranych to wynik marzenie. W tym momencie składam serdeczne gratulacje dla brązowych medalistek DME w Warszawie! Brawo Polki!










Jeśli chodzi o pierwszą, męską reprezentację, to w tym miejscu najbardziej adekwatnym przysłowiem będzie: "Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje". A tego sukna nie starczyło nawet na to, by Polacy znaleźli się w pierwszej dziesiątce (Nie mówiąc, oczywiście, o próbie dostania się do strefy medalowej, co w sytuacji, gdy grały tylko dwie szachownice, należało do sfery marzeń)

Mateusz Bartel zdobył 7.5 pkt. z 9 oraz złoty medal na czwartej szachownicy. Dwoił się, troił, grał "pod drużynę", odpowiedzialnie i do samego końca każdą partię, a kroku dotrzymywał mu jedynie Darek Świercz.
Pozostałym trzem arcymistrzom: Bartoszowi Soćce, Grzegorzowi Gajewskiemu oraz Kamilowi Mitoniowi udało się w tych mistrzostwach wygrać tylko dwie partie (łącznie!!). Arcymistrzowie byli kompletnie bez formy i wystartowali całkowicie nieprzygotowani do tej najważniejszej imprezy szachowej 2013 roku. I jeśli widziałem po zwycięzcy Pucharu Rosji, że jak zwykle walczy, ale brakuje mu tego co najważniejsze w sporcie, czyli formy, to w przypadku Kamila Mitonia nie dostrzegłem jego specjalnego zainteresowania turniejem i tym, żeby pomóc reprezentacji.
Szesnaste miejsce, w najważniejszej od czasów zakończenia II Wojny Światowej imprezie szachowej na polskich ziemiach, chwały nie przyniesie.

Tylko sześć miejsc niżej, za słaba Polską I, uplasowała się drużyna Poland Futures z Janem Dudą na pierwszej szachownicy. Jan Duda wykręcił ranking ponad 2650 i zyskał wiele punktów elo. Natomiast młode "tygrysice" pod wodzą Waldemara Świcia zagrały rewelacyjny turniej, ogrywając wiele znacznie silniejszych ekip. Z przyjemnością patrzyłem jak rzucały się na swoje przeciwniczki z dzikim pragnieniem zatopienia w ich gardłach kłów i utoczenia im krwi. W wielu przypadkach ta sztuka im się udawała. Wielkie brawa za ten występ!

Choć nie byłem na miejscu zawodów, i jak to się mawia, wina i miodu tam nie piłem, to z wielu przekazów oraz różnych źródeł usłyszałem, doczytałem, wywąchałem, że DME w Warszawie stały na bardzo dobrym poziomie organizacyjnym. Papierkiem lakmusowym tego jak jest na zawodach są zawsze serwery rosyjskie - jeśli tam na tematy organizacyjne zawodów milczą, można to uznać za komplement. Jedynym zgrzytem był dzień 11 listopada, gdy na ulicach Warszawy pojawiły się, mniej lub bardziej zorganizowane chordy środkowoeuropejskiej dziczy, które postanowiły wychynąć ze swoich pieczar i zaprezentować, każda na swój jedyny i niepowtarzalny sposób, radość z okazji Święta Niepodległości. Wiele filmów, zdjęć, robionych przez szachistów z okien hotelu poszło w świat...

Z punktu widzenia kibica siedzącego przed ekranem laptopa, mogę powiedzieć, że odczuwałem pełny komfort oglądania - strona, komentarze "on-line" oraz płynna transmisja, pozwoliły mi bez przeszkód cieszyć się zawodami.

 Wreszcie na koniec - dziękuję wszystkim za tak liczne odwiedziny mojej strony oraz kolejnych kilkanaście polubień facebookowej strony "Psychology and chess"! Thanks everybody and polecam się na przyszłość ;). 


(Zdjęcia ze strony DME w Warszawie)


11 komentarzy:

  1. Niech się Panowie cieszą, że to tylko szachy, a nie np. piłka nożna bo wówczas za taki występ jeszcze przez długi czas nie mieliby życia w mediach... i na facebooku :) Zdecydowanie czas na zmiany w polskiej kadrze szachowej.

    Pozdrawiam,
    Jacek Szwed

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jest ta metamorfoza Bartla, na ostatnich zawodach przecież kompletnie zawiódł. Formy szachowej się nie traci/zyskuje w kilka dni. Więc o co chodzi?

    Tom K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta metamorfoza nie dotyczy tylko Bartla. Bardzo często huśtawka wyników jest charakterystyczna dla naszych zawodników. Wspomniany Bartosz Soćko zwycięstwo w Pucharze Rosji i słabo w Warszawie. Ale Radek Wojtaszek też przypomnę, medal w Indywidualnych Mistrzostwach Europy i zaraz po tym srogie lanie na turnieju arcymistrzowskim w Lublinie. Stąd również przyłączam się do pytania o co chodzi ? Może ktoś to wyjaśni.

      Usuń
    2. Tak, niestety chyba wszyscy czołowi polscy zawodnicy mają sinusoidy formy o dużym wychyleniu w ciągu roku.
      Również niektórzy zawodnicy z elity mają podobne zjazdy np. Nakamura, Radjabov (zjechał do 2715 w ciągu ostatniego roku).
      Ale w przypadku Bartla, co ciekawe odstęp między turniejami wyniósł tylko 2 tygodnie, a zwyżka formy niesamowita.

      Tom K.

      Usuń
  3. Czy instagram Aleksandry Kosteniuk to "rosyjski serwer"? Bo ona nie milczy:
    "Спасибо организаторам за отлично проведенный командный чемпионат Европы!"
    http://instagram.com/p/g1cLWjKJVb/
    Pozdrawiam,
    Michał Krasenkow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tego komentarza nie widziałem Panie Michale! To jeszcze lepiej. Taki komentarz tylko potwierdza, że organizacja była super w Warszawie!
      Też pozdrawiam!:)

      Usuń
  4. Po zawodach łatwo jest ustawić "ekipę marzeń" :-)
    1. Wojtaszek
    2. Świercz
    3. Bartel
    4. Duda
    5. Piorun
    Może już za rok na olimpiadzie wystąpimy w takim składzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile ten 1. dostanie wolne od szefa V.A., a wygląda na to, że raczej tak...

      Usuń
    2. Zgadzam się z tym składem i kolejnością! Wierzę jeszcze w Grzegorza Gajewskiego i Bartosza Soćkę, ale Kamil Mitoń zdecydowanie powinien złożyć rękawice w barwach narodowych.

      Usuń
  5. Wielkie gratulacje dla wytrwałych do końca naszych Pań!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasze Panie nie zawiodły naszych nadziei. Jak pokazuje historia nie pierwszy raz możemy liczyć na pozytywne emocje i medale naszych zawodniczek. Podsumować można tak, Panie pokazały że maja charakter (czytaj mają j... ), a Panowie niekoniecznie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń