piątek, 8 listopada 2013

"Swiesznikow analizuje Carlsena"




1.Końcówka

"Oglądając partię Carlsen-Iwanczuk z turnieju pretendentów w Londynie zwróciłem uwagę na nieprzekonującą grę Magnusa w końcówce wieżowej. Rzuca się w oczy, że przeoczył aktywną grę króla ze strony przeciwnika. Następnie dwie, wytarczająco proste do obrony końcówki wieżowe przeciwko Wang Hao (Stawanger) i Fabiano Caruany (Moskwa) szachista norweski przegrał praktycznie według jednego scenariusza. Z Wang Hao znów nie docenił centralizacji króla, przy czym pojawiło się to w dwóch epizodach, a z Caruaną przeszedł  do teoretycznie przegranej końcówki z odciętym królem na jednej z linii. Jeszcze jedną końcówkę wieżową przegrał z Timurem Radżabowem w Stawanger w blitzu. U przeciwników było po równo pionów, a Magnus, uległ, nie dostając żadnych kontrszans, oprócz tego, on znów ewidentnie nie docenił aktywności króla przeciwnika.

Carlsen buduje grę w końcówce, w głównej mierze, na dokładnym liczeniu wariantów, jemu brakuje dokładnej wiedzy, i jeszcze zawodzi intuicja. Wydaje mi się, że nie byłoby źle, gdyby wziął lekcje końcówek u Marka Dworeckiego - popracować z nim choćby tydzień, a jeszcze lepiej miesiąc. Mark Dworecki ma wypracowany dobry system nauczania, on by pomógł Magnusowi podnieść poziom gry w tej części partii.

Wspominam końcówki W. Smysłowa, R. Fischera, A. Karpowa, i wyczuwam ogromną różnicę między mistrzami świata a dzisiejszym pretendentem. Czym może Magnus kompensować ten swój niedostatek?

Można, oczywiście, przypomnieć sobie pierwszy mecz Karpowa z Kasparowem z 1984r. , w którym Garrik katastrofalnie ustępował Karpowowi w umiejętnościach rozgrywania końcówek, ale miał fantastycznie postawiony debiut. Oprócz tego mecz był bardzo długi i w jego trakcie pretendent uczył się od czempiona gry w końcówkach. Tak, jeszcze od pewnego momentu doszło do głosu zdecydowanie lepsze kondycyjne przygotowanie Kasparowa.


2.Debiut

A jak się sprawy mają z debiutem u Carlsena? Przede wszystkim jemu brakuje mocnego, atakującego debiutu białymi. Ja już o tym pisałem w "64": jeśli Carlsen nie zwróci się o pomoc do Kasparowa, to nie ma szans, dlatego, że w chwili obecnej,  biega jak zając, od jednego wariantu do drugiego. Tak, to daje praktyczny efekt, ale w meczach o MŚ taka strategia nie działa. Tutaj potrzebna strategia Kasparowa, który białymi bił w jeden punkt. To, oczywiście, mój punkt widzenia.

 Ten sam problem był u Kramnika, który przegrał w latach 90-tych kilka meczów kwalifikacyjnych (z Gelfandem, Kamskim, Szirowem): u niego, nie było białego koloru. On i ostatnimi laty nie potrafił przejść białymi na solidne debiuty, nie opanował nawet 1.d4 , po centrum, a wybrał mniejsze zło, "boczny" system, Katalońską. Tam, oczywiście, wszystko dobrze przeanalizował i regularnie dostaje maleńki "plus". Ale w meczu z 2008 roku Anand był wspaniale przygotowany na tak postawiony debiut przez Kramnika. W pierwszej partii Kramnik spróbował wygrać partię w techniczny sposób i wybrał wariant wymienny obrony słowiańskiej, ale Vish'y przeanalizował ten schemat wyjątkowo głęboko, poświęcił piona, i spokojnie zremisował. Ta partia miała bardzo poważny wpływ na przebieg całego meczu dlatego, że Anand wybił z rąk Kramnika jego główną broń - wymienną słowiankę, na której zamierzał zdobywać punkty. Kramnik, zobaczywszy wspaniałe przygotowanie przeciwnika, został zmuszony do przejścia na mniej odpowiadające jego stylowi schematy, gdzie szans na wygraną miał zdecydowanie mniej. Konsekwencje są doskonale znane: w bardzo ostrej walce Kramnik przegrał dwie partie białymi.


Teraz Carlsen może się zderzyć z tym samym problemem, jeśli nie będzie potrafił otrzymywać korzystnych dla siebie typów pozycji. A u Magnusa jest taka cecha charakteru: gdy nie doprowadzi do przewagi po debiucie, on tak czy inaczej kontynuuje pozycyjny nacisk, idąc na poważne ryzyko. I niekiedy przy tym przelicza się. W meczach o MŚ zwykle wynika mało złożonych pozycji z gry środkowej. Gra toczy się w debiucie, a potem od razu w końcówce, lub na jej styku. Ponieważ mecz jest krótki, to niektóre z jasno wyrażonych zalet Magnusa (doskonałe fizyczne przygotowanie i dzięki temu gra z naciskiem w każdej partii) mogą się nie sprawdzić. A co stanie się jego główną korzyścią? Przewaga w liczeniu wariantów? Jeśli Anand podejdzie do meczu w dobrej formie, to ta przewaga nie będzie aż tak poważna. Sportem Anand także dużo się zajmuje, i mówią, że czuje się doskonale. A partia Carlsen - Swidler z ostatniej rundy turnieju pretendentów pokazała, że nerwy u młodego Norwega też są.
Mój wywód jest taki: ja nie widzę czysto szachowych przewag, dzięki którym pretendent powinien wygrać mecz. Nie zdziwię się, jeśli Carlsenowi nie uda się zdobyć tytułu  za pierwszym podejściem."     




Tak analizuje Carlsena Jewgienij Swiesznikow na kilka dni przed rozpoczęciem pojedynku o szachową koronę. Materiał (nie przetłumaczyłem całości, tylko najważniejszą jego część) ze strony http://www.chesspro.ru/ .



10 komentarzy:

  1. Dla takich wpisow warto sledzic ten blog kaxdego dnia!
    Swiesznikow juz od dawna krytykuje Carlsena, a on wciaz wygrywa. Carlsen to jednak zupelnie inny styl gry ktory broni sie skutecznoscia. Dla kibica ogladanie szybkich remisow i ciagle tych samych otwarc jest nudne jak flaki z olejem. Dlatego bede kibicowal Magnusowi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonały tekst! Dzięki Krzysztof. W zasadzie to co napisał Swiesznikow jest chyba oczywiste dla każdego z nas. Jeśli jednak tak jest, to pozostaje pytanie: gdzie leży magia Carlsena? Ciekawe czy na to pytanie Swiesznikow znalazł także odpowiedź? Jeśli tak to byłaby ona warta wiele dla szatbu Ananda ;-)))
    Co do szans to powiem Wam tyle: bardzo lubię styl gry Vishego i cieszę się bardzo, że sekunduje mu Radek Wojtaszek, ale całym sercem jestem za Magnusem. Jego podejście do gry bardzo wiele mi dało. Wyszedłem z zaklętego kręgu tych samych zawsze debiutów i zacząłem grać wszsytko, co bardzo zwiększyło moją radość z gry i, o dziwo, rezultaty.
    Pozdrawiam i miłego wspólnego kibicowania w czasie meczu ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy całym szacunku dla Swesznikowa... co on wygaduje??
    Ja rozumiem, że może nie lubić Kramnika (krytykował go już wcześniej), ale twierdzenie, że były mistrz świata nie miał debiutów białymi zakrawa na żart. W latach 1990-tych Kramnik był postrachem całej elity szczególnie właśnie grając białymi, "kosząc równo z trawą" gł. rywali próbujących Gruenfelda (spytajcie Swidlera) czy królewsko-indyjską (Garri Kimowicz coś o tym wie). Zarzucanie mu, że niemal w pojedynkę wskrzesił mało popularny system debiutowy (katalońska) i zmienił go w piekielnie groźną broń jest dosyć absurdalnym zarzutem w ustach kogoś, kto jest ojcem chrzestnym 2.c2-c3 przeciwko sycylijskiej.
    Wydaje mi się również, że jego ocena strategii meczowej Kramnika w 2008r. jest błędna - Rosjanin spróbował wymiennej słowiańskiej jako bocznego wariantu, by sprawdzić "obkucie" Ananda w tego rodzaju rzadkich systemach. Nie udało się, więc poszedł dalej. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie sądzi, że Kramnik przygotował na ten mecz tylko wymienną słowiańską! Litości...

    RadekB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to był Swiesznikow w pełnej krasie, jak zwykle w dobrej formie ;).

      Usuń
  4. Jeszcze jedna uwaga...

    Narzekanie Swiesznikowa wpisuje się moim zdaniem w całe to prezentowane szczególnie przez arcymistrzów z byłego Sojuza podejście do Carlsena, w którym widać jakąś dziwną niechęć do przyznania, że jest to wyjątkowy gracz. Pamiętam, że gdy odnosił swoje pierwsze sukcesy, na łamach 64 krytykował go Chalifman (nie ma szkoły! w jego grze nie widać znajomości klasyki!), po pierwszym tryumfie w Wijk aan Zee swoje dodał Korcznoj (choć ten akurat o nikim nie mówi dobrze), ostatnio Drejew (wg niego Carlsen gra nudno i zachowawczo... za to Karjakin, oh, ten to dopiero "maładiec"!), a teraz i Swiesznikow...
    Mnie osobiście to wymądrzanie się "leśnych dziadków" zaczyna denerwować i przypomina opinie sowieckich arcymistrzów o Fischerze. W latach 1970-72 wielokrotnie pisali oni raporty o jego grze i krytykowali w nich całą masę rzeczy (do sprawdzenia w książce "Russians against Fischer") -można by pomyśleć, że facet nieumiałgrać w szachy! Tylko że jak przyszło co do czego, to ani Tajmanow, ani Petrosjan, ani Spasski...

    RadekB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świć Waldemar9 listopada 2013 17:20

      Poglądy Swiesznikowa na temat rożnych aspektów gry szachowej są niekiedy bardzo dziwaczne. Jak wszystko jest takie proste według niego to czemu Carlsen tak kosi wszystkich? Jak nie ma szkoły to skąd taka technika gry. Przecież sam Carlsen przyznał, że jego pierwsza literatura szachowa to książki Dworeckiego i Szereszewskiego.

      Usuń
    2. Świć Waldemar9 listopada 2013 17:28

      Warto jednak zauważyć, że Swiesznikow nie zapomina iż jest to jego punkt widzenia.
      Ma swoje poglądy i już. Dobrze, że nie próbuje narzucać ich innym.

      Usuń
  5. Fajnie , że są tacy ludzie jak Radek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z powyższego tekstu Swiesnikowa wynika, że Carlsen to przeciętny zawodnik, a mamy tu do czynienia z niekwestionowanym liderem rankingów i faworytem w walce o tytuł MŚ, więc tego typu krytyka (bez żadnych dobrych stron zawodnika) słabo wygląda.

    OdpowiedzUsuń