A więc ... (tutaj odkaszlnąłem zakłopotany) może być i tak, że będę musiał odszczekać mój artykuł o "końcu marzeń Polaków" w turnieju Tata Steel Chess. Chętnie to zrobię, jeśli to się wydarzy - zrobię to z uśmiechem na ustach - byle tylko tak się stało. Szanse nie są duże, ale sukcesywnie się zwiększają. Mówię teraz 0 turniejowej sytuacji Radka Wojtaszka. Dziś liderzy zagrali na remis, co jest optymalną sytuacją dla tych, którzy są w stawce pościgowej.
Partia Wojtaszka z Zao Xue ładna, zagrana z bardzo dużą siłą - Chinka nie miała zbyt wielu argumentów w tym meczu. Dzięki kolejnej wygranej, Radek ma 1,5 pkt. straty do liderów, a pozostało jeszcze sześć rund, więc nie ma to tamto - tutaj, gdy liderom raz, a jeszcze lepiej dwa razy, podwinie się noga, a nasz będzie szedł jak taran to... kto wie? Piszę to z pewną taką nieśmiałością, bo jeszcze wiele korzystnych splotów zdarzeń w tych sześciu rundach musielibyśmy zobaczyć, by mieć szansę oglądania ostatnich dwóch rund na stojąco, z migotaniem przedsionków, czy też ostrą tachykardią.
No ale Jan Timman? :) Tego, czego się nauczył kiedyś tam, kilkadziesiąt lat temu, nie zapomniał. Szachy, to jednak wspaniały sport, nie obliczony na kilka sezonów, jak większość dyscyplin: jeśli inwestycja w "zaczyn" była znaczna, jeśli ziarno wpadło w dobrą glebę, zbiory mogą być obfite i trwać kilka dekad. Zresztą słuchałem kilka razy Timmana komentującego na żywo wielkie turnieje - mówił jakby od niechcenia, jakby nie był do końca obecny, niespecjalnie skoncentrowany na omawianej pozycji. Ale to, co proponował, wprawiało w osłupienie wielu słuchaczy. To legenda, Wielki Mistrz, taki Obi Wan szachów - gdy się pojawia, czuć w powietrzu zakłócenia "mocy". Timman to trzeci w kolejności, tuż po Polakach arcymistrz, któremu sprzyjam w tym turnieju.
Przełamał się Jan Duda. Nareszcie, choć wyszedł ze strasznego "wora" - Brunello poszedł królem nie w tym kierunku, w którym powinien i jest cenna wygrana nad arcymistrzem z Włoch. To ważny moment - w szachach zawsze nadchodzi ta Chwila, która zwiastuje kres gorszej formy.
O szansach - jutro Radek podejmie białym kolorem świetnie grającą Muzychuk, a naprzeciwko Janka siądzie reprezentant gospodarzy, Holender Bok. Janek też ma białe.
Nic jeszcze nie czuć w powietrzu, choć powiało optymizmem. Trwa pogoń, a ja czekam na kolejne potknięcia liderów (wiem, że nieciekawie to brzmi, ale chciałbym mniej więcej coś takiego zobaczyć w nadchodzących rundach) i rzecz jasna, na zwycięstwa Polaków.
Gdy byłem juniorem Timman był jednym z moich idoli szachowych. dziś trudno mu konkurować z młodymi. Tym bardziej go podziwiam. Po tragicznej rundzie już ciężko mi było się pozbierać jako kibicowi. Ale teraz odżyłem i dalej trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWreszcie "polski dzień" w Wijk, a może być nawet "polski weekend". Dlaczego nie? Może chłopaki się wreszcie przełamali... Radek zagrał w typowym dla siebie stylu (gdy jest w formie) - strategicznie kompletną partię, w której złapał rywalkę w "niedźwiedzi uścisk" (jak kiedyś Fischer powiedział o Petrosjanie), a Jaś...no jeśli z tej partii nie weźmie pozytywnej motywacji, to ja już nie wiem:). Jutro trzymamy kciuki.
OdpowiedzUsuńRadek B.
Po mnie, po tamtej rundzie, jakby walec przejechał jak na tych kreskówkach ;) Teraz już jest jako tako - ochłonąłem z lekka. Mam nadzieję, że Polacy będą pruli już do samego końca. Dobrze, że jeszcze Sarić, jeden z liderów, nie grał z Radkiem...
OdpowiedzUsuńWtorkowa partia z Sariciem będzie kluczowa. Widzę, że Wojtaszek grał z nim już trzykrotnie; wygrał białymi i dwukrotnie zremisował czarnym kolorem (Najdorf). Saric za każdym razem grał solidne systemy, ale cóż... trzeba będzie mimo to próbować go przełamać.
OdpowiedzUsuńRadek B.