niedziela, 20 lipca 2014

Memoriał Miguela Najdorfa dla Tigrana Petrosjana!




Nigdy bym nie pomyślał, że jeden z moich wpisów będzie dotyczył człowieka, którego imię i nazwisko na trwałe zapisało się w annałach światowych szachów. Gdy wypowiadam nazwisko Petrosjan, w dodatku poprzedzając je imieniem Tigran, mam trochę wrażenie, jakbym przeniósł się w czasie do lat sześćdziesiątych, gdzie legendarny "Żelazny Tygrys" święcił największe triumfy w swej karierze. Petrosjan zmarł młodo, w wieku 55 lat, na raka i tegoroczny memoriał, dzięki wygranej człowieka tego samego imienia i nazwiska, każe spojrzeć, choćby na moment w przeszłość.
 Zasadniczo, zawsze interesowała mnie przeszłość, korzenie, to co było - przyszłości tak naprawdę nie ma. Niech ten czy inny śmiałek mi ją pokaże. Jest tylko w naszej wyobraźni, w naszych głowach, roimy sobie plany co do tego, co ma nastąpić, co się wydarzy i jakże to różni się od tego, czego jesteśmy świadkami! Przenosząc się myślami na turniej, który ma się odbyć gdzieś tam, w przyszłości, która jest poza możliwością naszego pojmowania, oczywiście jesteśmy pierwsi, ogrywamy w spektakularnym stylu naszych rywali, jednak gdy owa mityczna przyszłość nastaje, gdy przeradza się w chwilę obecną, cierpimy dysonans lądując na miejscu dla nas nieciekawym.

Memoriał Miguela Najdorfa wygrał Tigran Petrosjan. Jeszcze lepsze zdanie! Przecież obaj panowie spotykali się za szachownicą, są partie, zaklęte w czasie emocje związane z tymi pojedynkami. I tak to przeszłość wnika w teraźniejszość za sprawą nazwisk wielkich szachistów, nazw debiutów, określeń dotyczących końcówek. Piękne to - jest przeszłość, która określa chwilę obecną i jest przyszłość, której nie ma. Kto rozwiąże tą metafizyczną zagadkę zasłuży na miano wielkiego.
 Dobrze. Powróćmy, no właśnie, do czego? Memoriał Miguela Najdorfa wygrał Tigran Petrosjan, drugie miejsce zajął Durarbayli Vasif, trzeci był Shimanov Aleksander.  Najlepszym z Polaków - spodziewanie, czy mniej spodziewanie, został Bartłomiej Macieja - za sprawą gorszego bucholtza, Bartek wylądował tuż za podium.

Jeśli chodzi o formę kapitana naszej męskiej reprezentacji, Bartosza Soćki, chyba najlepiej będzie jeśli w związku z nią, przytoczę kawał o pewnym Czukczu - myślicielu.


Czukcza myśliciel siedzi w swoim namiociku na zboczu góry i myśli. W pewnej chwili wpada inny Czukcza: - Jedna z twoich kóz spadła w przepaść.
Ten jednak nie reaguje. Za jakiś czas znów przychodzi pomocnik.
- Kolejna twoja koza spadła w przepaść.
 Jednak i tym razem nie było odzewu ze strony naszego myśliciela. Po niedługim czasie po raz kolejny wbiega przerażony Czukcza.
- Wszystkie twoje kozy spadły w przepaść!!
Czukcza zmyślił się głęboko.
- Hm....hm...znaczy zauważalna jest tendencja.... 

W szachach zrozumiała rzecz, rozegrać jeden, dwa, niech mnie ktoś huknie w łeb, trzy-cztery turnieje poniżej swojej normalnej formy. W przypadku naszego kapitana zauważalna już jest  trwała tendencja spadkowa, jeśli chodzi o formę. Memoriał Najdorfa również nie był turniejem Bartosza Soćki - znów stracił na rankingu i o jego występ na Olimpiadzie należy się bać.

Janek Duda choć ograł bohatera ostatniego akapitu, w dodatku w jego koronnym "francuzie", również nie błysnął formą i zanotował straty rankingowe. Partie Mateusza Bartla rozgrywane na turnieju "Masters" w Biel, również nie wzbudzają entuzjazmu, więc spoglądając na całokształt realistycznie nie mamy za wielkich szans, żeby zawojować to małe miasteczko leżące w okolicach koła podbiegunowego. Ale sport nie ma nic wspólnego z obliczeniami, matematyką, regułami statystyki, więc do końca Olimpiady trzeba tonować emocje, lęki itd. Pożyjemy, zobaczymy.

Radek Wojtaszek grając w bardzo silnym turnieju kołowym do tego momentu krzywdy sobie zrobić nie dał i to zadaje kłam teoriom, że jego ranking jest zaniżony. Poza partią z Girim, nie specjalnie dało się dostrzec, żeby w którymś z pojedynków strach zajrzał mu w oczy. Z drugiej strony Radkowi potrzebne są wygrane, by wygrał ten turniej - bo przecież nie chodzi w tych zawodach o to, by tylko przetrwać. Dziś dzień wolnego - jutro mając czarne bierki Radek spróbuje swoich szans z radzącą sobie całkiem nieźle Hou Yifan. Tyle moich przemyśleń, jak na ten moment. Oglądajcie pojedynek Radka z Chinką jutro o 14 czasu polskiego. Zapowiada się fajny mecz! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz