czwartek, 30 października 2014

Lekcje z arcymistrzem





Dobre pół kilometra za moim domem, za przejazdem kolejowym jest sad, którego właściciel nie odwiedzał od zeszłego wieku. Dawniej dało się jeszcze przejść przez ten teren na przestrzał, teraz porastają go tak wielkie chaszcze, że nie wiem, czy byłaby szansa przeczołgać się tamtędy. Od pewnego czasu tak wygląda mój blog, który pod nieobecność  autora zarósł niepomiernie i lekko zdziczał. Smutna sprawa.

 Przed nami mecz rewanżowy pomiędzy Carlsenem a Anandem. Mecz w cieniu wielkich interesów, usytuowany w mrocznych labiryntach chorej polityki światowej. Wikinga czeka sytuacja, której mu nie zazdroszczę. Mecz rozegrany zostanie w Soczi i co się na ten przykład stanie (a chodzą o tym słuchy) gdy Batiuszka Putin przyjedzie uścisnąć Mistrzowi Świata dłoń? Zdjęcia z tego zdarzenia rozejdą się we wszystkich kierunkach ziemskiego globu i kariera tego młodego chłopaka dozna poważnego wizerunkowego uszczerbku. Prezydent FIDE, na wypadek odmowy gry przez Norwega miał w odwodzie innego pretendenta, a więc wszystko było przygotowane (jak zawsze w tej organizacji) klarownie i transparentnie. Z ilości wywiadów tej sprawy dotyczących, artykułów na portalach szachowych z różnych stron świata można śmiało wnosić, że arcymistrzowie chętnie obejrzą ten mecz, a cała ta otoczka,  ta pajęczyna w jaką szachy są wplątane, nie ma dla nich większego znaczenia. Szachiści bujają w obłokach niczym skrzypkowie na płótnach Marka Chagalla i, widać dobrze im w tych pozycjach.

A sam mecz? Nie wiem na ile Anand odrobił lekcje z poprzedniego meczu, jednak i tak jestem zdania, że spotkanie wygra Carlsen. Anand ewidentnie cierpi na "kompleks Wikinga", a w szachach to bardzo ważny aspekt, działający "in minus", na posiadacza takowego. To czysto psychologiczny moment, którego każdy szachista musiał doświadczyć w swojej karierze. Przezwyciężanie długotrwałej dominacji przeciwnika, to jest ciężka orka w szachach - spróbować zdyskredytować szachistę, który nam nie leży. To przypomina zwykle skomplikowany poród z powikłaniami, bez pomocy lekarza, położnej, czy akuszerki. Przykład, z często zestawianej z szachami u mnie na stronie, piłki nożnej: to wciąż świeża sprawa - pierwsza wygrana Polaków nad Niemcami na Stadionie Narodowym. Poród ten trwał kilkadziesiąt lat i nareszcie - coś się wykluło po wielkich cierpieniach. Oczywiście, w przypadku jednej wygranej nie może być mowy o psychologicznym przełamaniu. To zaledwie jaskółka, zwiastun. W szachach rzecz ma się podobnie - gdy jeden drugiego okłada bez litości - rany bolą, dusza boli, a tu trzeba siadać i grać. Straszna sytuacja. Uważam, że wygra Wiking, choć cicho liczę na bardziej wyrównany mecz.


No, ale do tematu. Przed moimi oczami, na stole, leży wielki dwutomowy klasyk współczesnych szachów "Lessons with Grandmaster" autorstwa Borysa Gulko. Arcymistrza nie muszę bliżej przedstawiać, natomiast te dwie książki są prawdziwą perłą literatury szachowej. Obie pozycje są zapisem rozmowy pomiędzy arcymistrzem a amatorem szachowym Joelem N. Snnedem, doktorem psychologii, pracującym na jednym z amerykańskich uniwersytetów.
 Arcymistrz na przykładzie swoich partii uczy adepta, czym jest strategia w szachach i jaka jest rola psychologii w walce z przeciwnikami, którzy różnią się stylem gry, podejściem do debiutów, mającym bardzo różne spojrzenie na szachy. Gulko w oparciu o swoje partie prowadzi rozmowę zadając ćwiczenia (przeciętnie 3-7 na partię) do rozwiązania swojemu rozmówcy oraz oczywiście, nam, czytelnikom. Dzięki temu mamy niepowtarzalną okazję porównać tok rozumowania, amatora, nasz oraz arcymistrza czołówki światowej. Można się w tym przejrzeć jak w lustrze - jak wygląda moja głowa na tle dwóch innych. Po przestudiowaniu tych książek zobaczymy jak na dłoni to, czego nie dostaje naszemu myśleniu podczas partii szachów.

A rola psychologii w szachach według Gulko? Przyznaję się bez bicia, że w niektórych momentach studiowałem książkę oniemiały. Podam przykład, a trzeba nadmienić, że w książce aż roi się od takich smacznych kąsków. Gulko, mając czarne, grał partię z  Tajmanowem. Po debiucie stanęła absolutnie równa pozycja, gdy niespodziewanie znany z, nazwijmy to optymistycznego oceniania swoich pozycji Tajmanow, zagrał "atakujące" "h4". Gulko ocenił, że "h4" nie jest żadną groźbą i zagrał "h6" broniąc się przed tą groźbą!! O co tu chodzi? Otóż, znając Tajmanowa od tej strony, że ma predylekcję do przeszacowywania swoich szans, Gulko chciał utwierdzić tym posunięciem swojego przeciwnika w przekonaniu, że naprawdę ma lepiej, że ma atak. Pomyślałem wtedy - "Jasny gwint, to człowiek tak krytycznie patrzy na  każdą niepotrzebną profilaktykę w swoich partiach, a tu jakiś gość świadomie gra posunięcia defensywne (Gulko wiedział, że nie zmienią one oceny pozycji) by wypuścić swojego rywala! To jest jakiś kosmos. I tak w każdej partii w zależności od tego z kim Gulko grał, włącznie z Kasparowem, z którym jako jedyny ma dodatni bilans. Gorąco polecam te dwie książki! Fantastyczna sprawa. Warunek - znajomość języka angielskiego.


    

9 komentarzy:

  1. Tak takie ksiażki przydałoby się tłumaczyc na polski, zagadki umysłu przeciwnika są nie mniej istotne jak zrozumienie pozycji zwłaszcza gdy kolejny raz gramy z lepszym od siebie, to też w kontekśćie gry C-A, a na marginesie Wojtaszek nie gra ale awansuje już na 15 miejsce w swiatowym rankingu....miło ale ciekawe czy przeszkadza w kolejnych grach czy pomaga??

    OdpowiedzUsuń
  2. Większość doskonałych książek szachowych jest wydana w językach: rosyjskim i angielskim. W języku polskim mamy tego niewiele, a większość to takie składanki - szachowe "dico-polo" - książki bez duszy. W moim notesie mam już około 100 książek, które obowiązkowo powinny być przetłumaczone na język polski. Zasadniczo reguła jest taka - jeśli ktoś chce traktować szachy na poważnie, na poważnie musi zająć się drugim językiem. Radek Wojtaszek wysoko - oby to sie przyłożyło na zaproszenia na naprawdę silne kołówki. Doświadczenie mówi, że takich turniejach grają albo te same stare gwiazdy albo arcymistrzowie mający naprawdę niezłe układy i mocne "plecy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc że fajnie byłoby przetłumaczyć takie książki, mam na myśli młodych ludzi zaczynających naukę jezyka obcego i jeszcze nie potrafiacyh w tym jezyku odczytać zawiłiosci róznego rodzaju, a nie zawodnków już na wyższym poziomie którzy niejako mają obowiązek znac języki obce, bo u najmłodszych moim zdaniem trzeba juz rozwijać zainteresowanie "duszą szachów " a nie tylko wynikami, czyli sztuka ponad rzemiosło, jestem pewien ze to zaprocentuje i uwięzi w tej dyscyplinie wiecej ciekawych wartościowych osób, a co do Wojtaszka wydaje się że związek do niedawna jeszcze bardzo wyraźny z Anandem powinien przełozyc się na ciekawe propozycje turniejowe, a szczerze mówiąc jakoś tego wyraźnie jak dotąd nie widac ?? może w Polsce jacyś sponsorzy by się mogli wykazać i ściągnąc parę osób z 1 dziesiątki listy rankingowej? ale czy to realne?

      Usuń
  3. Cieszę się Krzysztof, że wróciłeś do pisania! Brakowało mi Twoich wpisów ;-)))
    Co do Wojtaszka to ciekawi mnie bardzo czy pracuje tak jak poprzednio z Anandem przed meczem o mistrzostwo świata? Może wiecie coś? Na stronie http://www.2700chess.com/ widzę, że ma grać w czeskiej lidze w tych dniach, ale mozliwe że ta informacja jest nieaktualna albo to ściema dla Carlsena ;-)
    W samym meczu ja spodziewam się wielkich rzeczy! Myślę, że to będzie o wiele ciekawsze spotkanie, bo przeciwnicy lepiej się znają. Myślę, że Anand Carlsena czymś zaskoczy. Czy to wystarczy? Podobnie jak Krzysztof uważam, że nie ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Anand nie narzuci swojego stylu gry Wikingowi, jeśli nie wygra jednej, dwóch partii w pierwszej części meczu, to scenariusz może być podobny jak ostatnim razem.

      Usuń
  4. Zapowiada się ciekawie. Tym razem sztab Ananda musi wypracować nowe podejście do stylu Carlsena co nie jest łatwe.Niezależnie od wyniku też oczekuję ciekawej gry i dużych emocji.
    Swoją drogą mógłbyś Krzysiu częściej pisać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to zwykle bywa górę weźmie młodość nad starością. Taka to kolej rzeczy. Choć starszemu nie można rzecm że jest słabeuszem, lecz siły w liczeniu wariantu mu już brak. Nie ten mecz będzie ciekawy lecz następny z o wiele młodszym przeciwnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki nie są tłumaczone na polski bo to się nie opłaca. Nie ma chętnych na takie książki. Są wspaniałe dwie serie książek Dworeckiego Jusupowa, Szkoła przyszłych mistrzów (5 tomów) i Szkoła arcymistrzów (4 tomy). W Polsce wydawnictwo Arden wydawało te książki (tłumaczył Bogdan Zerek). Wydano po polsku cała serię Szkoła przyszłych mistrzów oraz jedną z cyklu Szkoła arcymistrzów. Kilka lat temu wysłałem maila do wydawnictwa Arden, kiedy wyjdą pozostałe 3 ksiązki?
    Odpisali, że wstrzymują tłumaczenie bo po prostu nie ma chętnych (wniosek wyciągnęli pewnie po sprzedaży poprzednich części). Czy jest szansa ze jakies inne wydawnictwo przetłumaczy te książki?
    Raczej nie, Internet wypiera książki i ciężko będzie ten trend odwrócić, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o mnie to zasiliłem ten skromny budżet "Ardena" zakupem obu serii Dworeckiego bo są to wspaniałe książki. Chętnych nie ma w Polsce na kupno książek szachowych i skąd na przykład krytyka Michała Krasenkowa, że publikuje za granicą? Facet ma pisać książkę pół roku albo i dłużej, starać się stworzyć świetną rzecz, o której by mówiono, ale dla kogo? Dla 300 czytelników, którzy łaskawie kupią lub nie kupią tą pozycję? Angielski to podstawowy język - posługuje się nim jako ojczystym blisko 400 mln ludzi na naszym globie. Zna angielski koło 1,5 mld. Zgodzimy się, że jest szansa by sprzedało się to jako tako. Taka krytyka zatrzymuje się wpół drogi - napisać - "Krasenkow olewa Polskę - publikuje po angielsku". A ja bym to samo zrobił - wiedząc ile tego mam szansę sprzedać w naszym kraju. Nawet przez myśl by mi nie przeszło by ująć pióro w mą lewą rękę. Jaki jest stan tego co posiadamy po Polsku jeśli chodzi o szachy jest widoczny jak na dłoni gdy zajrzymy do sklepików - ile jest przetłumaczonej klasyki (masa turniejów, które każdy kulturalny szachista powinien przestudiować nie ujrzała światła dziennego w rodzimym języku) nowości, debiutówek, światowych bestsellerów itd. To nie jest kwestia poglądów tylko liczb. Na tym co mamy po Polsku można co najwyżej stworzyć półanalfabetę szachowego. Do potężnych studiów nad szachami potrzebny jest rosyjski i angielski.

      Usuń