poniedziałek, 3 listopada 2014

Sen mara, Bóg wiara Magnusa Carlsena




                                                                      


                                                                                             "O czym wilk myśli, to mu się przyśni"

                                                                                                                          Przysłowie gruzińskie


Anand i Carlsen są już w Soczi. Magnus niedawno zdradził jakie ma sny przed meczem rewanżowym ze swoim legendarnym przeciwnikiem z Indii. Wikingowi nie śni się dobrze, są to raczej koszmary. Mianowicie w marzeniach sennych już kilka razy Norweg tracił tytuł Mistrza Świata. Budząc się rankiem "Mozart Szachów" mówi do siebie, że to tylko sen. Sny wiele o nas mówią. Carlsen uważa, że skoro tak mu się śni, oznacza to, że gdzieś tam w podświadomości siedzi w nim strach, że może przegrać ten rewanżowy mecz.

 O lęku przed przegraną można by napisać kilkunastotomowy cykl, który miałby wszelkie dane ku temu, by stać się światowym bestsellerem. Jeśli ktoś ma ochotę, może spojrzeć na szachy jako na interesujące studium ludzi, owładniętych strachem. Strachem przed przegraną, przed wygraną (tak, tak!) i w ogólnym znaczeniu - przed utratą czegoś, co jest dla nas bardzo ważne. Zobaczcie, jak dawni mistrzowie po zdobyciu tytułu unikali gry ze swoimi przeciwnikami, dając "zaporowe"warunki. Przypomnijcie sobie jak Aleksander Alechin, po wydarciu tytułu "Capie" robił wszystko, by się z nim więcej za deską nie spotkać. Pod koniec kariery ci wielcy gracze odnosili się do siebie z wrogością. Unikanie walki to w szachach cała tradycja. A jak było z Fischerem? Bał się grać z Karpowem, czy raczej doszła do głosu jego natura ekscentryka? Ostatnio Karpow na łamach radia "Echo Moskwy" rozmawiał z Sergiejem Korzunem (link do oryginału : Wywiad z A. Karpowem ). Wywiad dotyczył bieżącej polityki oraz szachów. Interesujący był ten moment, w którym prowadzący dopytywał Karpowa na temat jego negocjacji z Fischerem. Według Karpowa wszystko z Amerykaninem miał dogadane - dystans, tempo gry, przerwy między partiami itd. Jedyne do czego przyczepił się Amerykanin to nazwa samego meczu i słowne sformułowanie samego tytułu, który byłby do zdobycia. Podobno obaj mieli już pióra w dłoniach, by parafować porozumienie. Nagle Fischer odłożył pióro i powiedział, że jeśli mają parafować to pełne porozumienie. I koniec. Niczego nie podpisano.

Jeśli macie ochotę, a wiecie, że tez lubię wysłuchać różnych ciekawostek - napiszcie o innych podobnych zdarzeniach, w których strach miał wielkie oczy, szachowych zdarzeniach, rzecz jasna. Wiking meczu nie uniknie ale się boi. Boi się też Anand. Boją się obaj bo są tylko ludźmi. Niekiedy warto spojrzeć na tych gladiatorów 64 pól trochę z innej perspektywy. Popatrzeć na nich jak na zwykłych ludzi, którzy po prostu boją się. I stąd pewnie te złe sny. Jestem pewny, że obaj arcymistrzowie zrobią wszystko, by pod koniec listopada śniło im się dobrze. Ale z ogromu niewiadomych już teraz wiadomo, że prawo do spokojnych nocy, bez koszmarów, zyska tylko jeden z nich. Wielka listopadowa bitwa tuż tuż...


4 komentarze:

  1. Krzysztofie i Inni Szanowni Czytelnicy tego bloga, ja bym jednak nie skreślał Ananda.
    Po pierwsze tym razem przewagę psychologiczną ma Hindus. Nie ma nic do stracenia, w przeciwieństwie do Magnusa. Teraz Norweg jest pod większą presją opinii publicznej, zwłaszcza rodaków i w ogóle tzw. opinii świata zachodniego. Wszystkim nam zaimponował fakt, że w kraju bez tradycji szachowych wyrósł gracz, który bez udziału tradycyjnej rosyjsko/radzieckiej szkoły szachowej, a może nawet wbrew tej szkole (przypomnijmy sobie opinie rosyjskich trenerów o Carlsenie przed poprzednim meczem z Anandem) zdobył tytuł Mistrza Świata.
    Drugim argumentem, który przemawia za Anandem, jest to, że Hindus w przeciwieństwie do Norwega miał rok spokoju, w przeciwieństwie do Magnusa, który jako Mistrz Świata musiał udzielać się medialnie, bo świat jakby trochę "oszalał" na punkcie Carlsena. Jeśli Anand wykorzystał ten czas na gruntowne przeanalizowanie poprzedniego meczu, to może być bardzo groźnym przeciwnikiem. Nie chciałbym być "złym prorokiem", ale patrząc na ostatnie wyniki (z zwłaszcza partie) Magnusa, wydaje się, że trochę spuścił z tonu: vide Olimpiada w Tromso i 2nd Sinquefield Cup 2014. a może po prostu ma mniej czasu na szachy. Tego właśnie czasu i spokoju nie brakowało Anandowi, stąd mały plus po stronie Hindusa.
    Po trzecie, chyba trochę nie doceniamy "ludzi wschodu"? Zapatrzeni w nasz globalny, zachodni styl życia, którego przedstawicielem idealnym wydaje się być Magnus (z jednej strony genialny szachista, a z drugiej model, celebryta, osoba medialna), zapominamy, że do wszystkiego można podejść z różnych stron. Coś mi się wydaje, że Anand pokaże się nam z zupełnie innej strony, co Hindus delikatnie zapowiedział w wywiadzie dla The Times of India: http://timesofindia.indiatimes.com/sports/chess/Anand-promises-surprises-in-his-core-team/articleshow/33128183.cms. Zwracam uwagę także na fakt, że Anand zmienił zespół sekundantów i ... nie podał żadnych nazwisk (wydaje się, że bez Wojtaszka i Kasimdżanowa)!?!

    Posumowując oceniam szanse obu graczy równo.
    Niespodzianki spodziewam się (fajna gra słów :-)) tym razem ze strony pretendenta.

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to prawda. Ciekaw jestem jak Anand rozwiąże tym razem problem debiutu. jest jeden ale bardzo ważny czynnik przemawiający zdecydowanie na korzyść Carlsena a mianowicie wiek.

      Usuń
    2. Nie skreślam Ananda - twoje argumenty są mocne Mirku. Rzecz w tym, że każdy mecz ma swoją specyfikę. I ta mityczna forma - sportowcy mają wielki problem ze zbudowaniem formy na dany moment. Pamiętam, jak pewnego razu Gelfand mówił, gdy niespodziewanie przesunięto jakiś ważny turniej (dla FIDE normalka), że budował formę, obciążenia, na ten dany moment. Więc, topowi GM mają metody ale po wynikach widać, że jednemu się to udaje drugiemu nie. Anand miał dużo dużo spokoju i komfort psychiczny bo miał niezły rok jeśli chodzi o szachy. Poza tym w Rosji zawsze mu sie dobrze grało - to też ma znaczenie. Ten mecz będzie na pewno dużo bardziej wyrównany niż ten poprzedni. Moje zdanie jest takie.

      Usuń
  2. Hm Pan Mirek przeprowadził bardzo ciekawą analizę , osobiście kibicuję Anandowi i fajnie by było, tylko.... z perspektywy czasu i poprzednich rozwałek /no trochę wcześniej to prawda/ jakich dokonał Carlsen mi wydaje się że tylko w jego spokoju leży klucz do wygranej i Hindus może się tylko temu przyglądać, chociaż jest w stanie pomóc naruszyć ten spokój Vikinga/sic/

    OdpowiedzUsuń