środa, 10 czerwca 2015

Na zakręcie


 A najgorsze jest to, że w końcu to nie wiem, czego jeszcze nie wiem. W tych czasach nawet miesięczna przerwa w dostępie do informacji powoduje kolosalne straty. Jest też zysk. Możliwość oderwania się na kilka tygodni od wszelkich mediów zawsze zwiastuje coś na kształt wewnętrznej odnowy. Jednak masa ważnych spraw przepada bezpowrotnie w wielkim, informacyjnym wodospadzie.

 Mam przed sobą książkę dziennikarki, Emmy Larkin "Spustoszenie - Nieopowiedziana historia o katastrofie i dyktaturze wojskowej w Birmie". Rzecz idzie o zachowaniu wojskowej junty w Birmie po strasznym cyklonie Nargis, który spustoszył dolinę Irawadi (zginęło podczas tej klęski blisko sto czterdzieści tysięcy ludzi). Śmierć poniosło znacznie więcej ludzi, ponieważ generałowie praktycznie nie dopuścili do pomocy z zewnątrz. Cyklon Nargis, nawiedził Birmę 2 mają 2008 roku. I wtedy właśnie, byłem od kilku dni w drodze na pewien płaskowyż leżący na południu Europy. W moim zeszycie podróżnym widnieje, że drugiego maja piłem piwo w dość mieszanym towarzystwie (Turcy, Słowacy, Rosjanie) w jednym z karawanserajów na granicy słowacko-węgierskiej. Wróciłem z włóczęgi na początku lata i nic, kompletnie nic mi nie było wiadomo o tej ogromnej tragedii! Dwa miesiące w świecie,  zanurzony w krajobrazach, ale z daleka od wszelkich źródeł informacji i ile przepadło wieści dobrych, złych, każdych...

W szachach też łatwo wypaść z obiegu. Wystarczy chwila nieuwagi. Uczysz się w tym sporcie przeszłości, aby dojść do teraźniejszości, a teraźniejszość i tak ucieka. Każdego dnia na całej kuli ziemskiej grane są tysiące partii, do wydawnictw trafiają książki, których nigdy się nie przeczyta, wydawane są pisma, przeprowadzane wywiady, strzelane fotki na salach gry. Przecież jakoś w tym siedzę, nie? A i tak się czuję jak niedźwiedź w gawrze w czasie zimowej drzemki.
 W sumie to ciężko by mi było wyartykułować, czemu się do tych szachów tak przypierdzieliłem. Nie wiem. Innych pasji mi nie brakuje. Od jakiegoś czasu czuję się jednak, jakbym przy niezłej prędkości, na zakręcie, stracił panowanie nad pojazdem i odlatywał za sprawą siły odśrodkowej w międzygalaktyczną pustkę. Zresztą znacie mnie i wiecie, że w tym momencie w moim pisaniu złe ogrywa dobre, bo piszę raczej o negatywnych aspektach, jakie drążą naszą dyscyplinę. Na przykład ostatnio Dreev na rosyjskim serwerze kropi, że przed dopingiem w szachach uratują nas szachy Fischera. Jeśli ten azymut obieramy - to ja się autentycznie wypisuję. Dziękuję, nie tańczę. Dla mnie szachy to od zawsze ten nowożytny układzik: wieże w rogach dalej konie i strelcy przy boku damy i szlachetnego jej małżonka. No, nie piszę się i tyle na co inne. W Internecie wrze po wydarzeniach w Gruzji. Zajrzałem do tego gniazda szerszeni, a tam - mnóstwo emocji, ale żadnych konkretnych propozycji, jak sobie z dopingiem w szachach poradzić.

Janek Duda na lidze francuskiej przykuwał uwagę komentujących i trudno się dziwić. Grał arcyciekawie - najlepsze chwile w tym turnieju miały miejsce wtedy, gdy jedyną kobietę wśród drewnianej społeczności, wystawiał na pewną śmierć. Tworzy ten młody zawodnik za deską, najdziksze wyprawia swawole i dobrze. Szachy to przede wszystkim twórczość.

Nie wiem w jakim kierunku zmierzają szachy i nie wiem gdzie mnie przyjdzie podążyć. Gdyby się nasze drogi (moje i szachów) przypadkiem rozeszły płakał nie będę, bo tego co było, rozpamiętywać nie mam w zwyczaju. Może mi przejdzie.

11 komentarzy:

  1. Programowi analizującemu jest wszystko jedno czy to szachy klasyczne czy Fischera. To kalkulator wykonujący zlecone zadanie. Nie ma podmiotowości i nie wie skąd się wzięła pozycja jaką ma analizować. Nie wybrzydza i analizuje więc argument jakoby było to remedium na podpowiedzi jest co najmniej dziwny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysztofie "na zakręt", w którym się znalazłeś w wyniku afer dopingowych w szachach polecam :-):
    50 Capablanca in Memoriam 2015 (14-26 czerwca 2015 r. Hawana), bo... w grupie "Premier" mamy:
    Jana-Krzysztofa Dudę i Kamila Mitonia, którzy sprawdzą kliku Kubańczyków, w tym Yuniesky'iego Quesada Pereza (2647), a dalej mamy Niemca Vitalija Kunina (2579) i Peruwiańczyka Emilio Cordova (2609).
    Wierzę, że JKD poradzi sobie w tym turnieju. Już się nakręcam na partie Jana-Krzysztofa! Ten Gość naprawdę ma wyobraźnię, odwagę i znakomite pomysły. Będzie się działo!

    W "Elicie" zagrają Dominguez Perez Leinier, Bruzon Batista Lazaro (obaj Kuba), Nepomiaszczi, Andriejkin (obaj Rosja), Eljanow (Ukraina), Yu, Yangyi (Chiny). Mocny skład (!), stawiam na... Chińczyka, bo ostatnio reprezentanci Państwa Środka nie zawodzą.

    Mirek Wolak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirku zazdroszczę ludziom, którzy zawsze są konsekwentni w tym co robią i nie dopadają ich nigdy wątpliwości. Ja takim człowiekiem nie jestem. U mnie kryzys nie wynika tylko z afer dopingowych w szachach - ja bardzo ogólnie analizuję tylko jak coś, co z założenia szlachetne człowiek potrafi sprowadzić do rynsztoka - i mówię o sporcie jako takim. Zobacz co się dzieje w FIFA PZPS i tylu innych organizacjach, co się dzieje w kolarstwie. Piłka nożna - byłem kiedyś strasznym fanem - mając 7 lat znałem wszystkie składy wszystkich reprezentacji świata, wiedziałem kto na jakiej pozycji a teraz? Leci mecz a ja przechodzę obok tv jakby tam leciały reklamy na mało znanej stacji. Oglądałem ostatnio program o tym jak wielka jest skala ustawianych meczów piłki nożnej i to jest po prostu jakiś odjazd. To jest jedna wielka, potężna organizacja przestępcza, która się tym zajmuje na skalę światową. I co? Mam siadać, kupić sobie piwo i skakać jak idiota, że bramka, że moja drużyna wygrała po ładnym meczu? A jak ten mecz sprzedali? Dawniej chodziłem na ligę i już wtedy słuchałem co mówią na trybunach, że ten mecz sprzedany, tamten. A w szachach? W Polsce na ligach całe drużyny nie siadały do meczów a sędzia to akceptował i wpisywał ustawiony remis bo to w końcu jego koledzy i głupio byłoby przy kolacji usiąść razem. Doping w szachach, a nie znamy jego rozmiarów, zniszczy nasz sport, jeśli czegoś nie zrobimy. Mój kryzys ma głębsze podłoże niż tylko afery dopingowe ostatnich miesięcy. Dobrze, że szachy jako takie są fascynujące, głębokie i piękne. To mnie przy nich tak naprawdę trzyma.

      Usuń
  3. Nie mozna oddzielac problemu dopingu w szachach od innych dyscyplin sportu. Po prostu trzeba przyjac, ze doping istnieje (tak jak np. w kolarstwie), ma tylko inny charakter "techniczny". Rozdzieranie szat nic tu nie pomoze, trzeba wypracowac procedury, ktore w maksymalny sposob utrudnia zycie oszustom. Nie wiem skad u Autora taka mysl, ze ludzie grajacy w szachy to "anioly"? Statystycze rzecz biorac, w szachy gra taki sam odsetek kanalii (przepraszam za dosadne okreslenie) jaki gra w pilke nozna. Jesli ktos ma sklonnosci do"zlego", to bedzie szukal okazji. Postep techniczny dziala zawsze na zasadzie "armaty i pancerza" (jesli pojawia sie lepsza armata to, z czasem pojawi sie i lepszy pancerz), dlatego tez sadze, ze srodki techniczne (powszechne stosowanie skanerow emisji RF itp.), stosowane na masowa skale, zalatwia problem (przynajmniej na jakis czas - implanty?).
    Kilka lat temu, gdy w openach nie stosowano smartfonow, gralem z zawodnikiem najslabszym w swojej druzynie. Co pewien czas, ktos z jego druzyny przechodzil obok mojej szachownicy, po czym moj przeciwnik wychodzil do toalety, a pozniej wykonywal posuniecie. Nie wiem czemu ale mialem wrazenie, ze gram przeciwko calej druzynie ;) No i co, wowczas problem dopingu nie istnial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że istniał - przecież wystarczy wstać od deski, podjeść do kolegi z zespołu, który gra znacznie silniej i spytać - "No i jak stoję, co mam tutaj grać"? On powie - "Jedź "b5" na hetmańskim, "b4" itd. Jest doping? Jest doping. To częste na turniejowych salach i ekstremalnie trudne do uchwycenia i udowodnienia.

      Usuń
  4. . Odnośnie problemu dotyczacego dopingu , uwazam iż nie dotyczy on szachow przez duze Sz - i nie slyszalem aby czolowi zawodnicy stosowali te nie dozwolone srodki (moze maly smrodzik byl w trakcie pojedynku o mistrzostwo pomiedzy Topalowem a Kramnikiem ale poza tym jednym epizodem nie slyszalem o stosowaniu niedozwolonych srodkow przez szachistow duzego kalibru).

    Panie Krzysztofie - prosze sie nie odwracac od szachow, mam nadzieje ze jest to chwilowy Pana kryzys i zycze powrotu do odczuwania radosci dotyczacej sledzenia swiatka szachowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie się i od szachów nie odwrócę, co nie zmienia faktu, że mam syndrom obniżonego nastroju od jakiegoś czasu. Także spokojowo Tomasz. :)

      Usuń
  5. A jak nazwać mecze szachowe, podczas których zawodnicy mogą korzystać z "techno-witamin"...?!
    Mam na myśli, choćby spotkania Kasparow-Topałow z 1998 roku lub Anand-Karpow z 1999 roku. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić Tour de France lub jakikolwiek inny wyścig kolarski w podrzędnym grajdołku, gdzie dopuszcza się możliwość korzystania z "dobrodziejstw" erytropoetyny... Ot, taka "mała kontrowersja" na piękny czerwcowy weekend... Z pozdrowieniem, Jarek Ben

    OdpowiedzUsuń
  6. Szachy maja swojego prawdziwego wspaniałego mistrza - pozazdrościć... a na zakręcie polecam śledzenie rozgrywek najmłodszych. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Krzysztofie - dosc juz zmartwien - prosze o odpowiedni majestatyczny nastroj do SUPER TURNIEJU w Norwegii i w razie mozliwosci o czeste artykuly zwiazane z tym turniejem.

    OdpowiedzUsuń
  8. W temacie.... to niedawno spotkałem swojego byłego kapitana z małej szachowej druzyny, wiec odżyły wspomnienia, zapytałem czy pogrywa w szachy, a on odpowiada ze szachy zabrały mu mnóstwo czasu i do dziś żałuje że nie zajmował się czymś innym.... zrobiło mi się smutno nie myślałem że usłysze kiedyś takie zdanie.....
    tzbych

    OdpowiedzUsuń