niedziela, 27 maja 2012

"Komfortowa sytuacja Mistrza Świata przed ostatnią rundą meczu"




 Pewnie zdążyliście już zauważyć, że nie poświęcam szczególnej, czy, powie ktoś, należytej uwagi arcymistrzowskiemu turniejowi w Lublinie. Tak, nie rozpisuję się zbytnio, choć nosiłem się nawet z takim zamiarem. Reprezentanci Polski prezentują się fatalnie, a ja nie lubię pastwić się nad leżącym (w przeciwieństwie do wielu innych) i nie uśmiecha mi się pisanie o niepowodzeniach "naszych", gdyż zależy mi na czymś dokładnie odwrotnym - chcę oglądać zwycięstwa Polaków tak często jak to tylko możliwe. Może gdybym od małego nie był wychowany w duchu miłości do sportu i rywalizacji, może gdybym nie znał specyfiki sportu i nie wiedział jak trudne jest wygrywanie, to bym polował na każdą "wpadkę" zawodników, których poczynania śledzę. Sport nauczył mnie przede wszystkim, że nie da się wygrywać zawsze. Weźmy przykład naszego Mistrza Polski - Mateusza Bartla. Pierwsza połowa roku była w jego wykonaniu fantastyczna: wygrał Aeroflot, zdobył kolejny tytuł Mistrza Polski, a jego passa sprzed tych turniejów była również godna pozazdroszczenia. Potem, pierwszym zwiastunem spadku formy Mistrza Polski był występ w ME i teraz również, jego 0,5 z 3 pkt. w klasyku z Ukraińcami hitem nazwać się nie da. Przyczyna  tego jest dość prozaiczna. Otóż, nawet najbardziej ostry miecz samurajski, który był użyty w nieskończonej liczbie wojen, kiedyś musi stępieć i aby dalej siekł jak wypada katanie, musi być ponownie należycie naostrzony. Zmęczenie materiału wymaga odpoczynku, ten jednak nadejdzie dopiero po turnieju w Dortmundzie. Tego wyzwania nie można w żaden sposób porównać do trwającego właśnie, towarzyskiego sprawdzianu z Ukraińcami. Słabsze występy kibice z całą pewnością zapomną gdy Mateusz wróci z Dortmundu z dobrym wynikiem.
Zaskakująco dobrze gra Bartłomiej Macieja, arcymistrz nie mający od dawna dobrej prasy. Forma Darka Świercza przypomina sinusoidę - brakuje mu stabilizacji gry na poziomie ponad 2600 elo, by w którymś momencie mógł próbować "skoku" na 2700 elo.

Bartosz Soćko od bardzo długiego czasu stoi w miejscu i wypada by pomyślał o kilku impulsach pobudzających jego aż nadto ustabilizowaną karierę. To tyle jesli chodzi o niezbyt dobre wieści z Lublina - podchodzę do nich z dużym dystansem. Małe pytanie do Was: czy ten mecz jest liczony do elo?? 


W meczu o Mistrzostwo Świata w Moskwie przedostatnia partia upłynęła pod znakiem świetnego debiutowego przygotowania Ananda, który praktycznie od pierwszych posunięć zmusił pretendenta do myślenia. W tym meczu to był naprawdę rzadki obrazek: prawie za każdym razem zaskakujący Mistrza Świata Gelfand, zakrywający dłońmi twarz, w próbie koncentracji i przpomnienia sobie linii, których jego sztab nie przygotował.

Gra Ananda w tym meczu polega na unikach, gaszeniu inicjatywy przeciwnika, uciekaniu z głównych magistral. Fakt, kilkakrotnie Gelfand pchnął obrońcę tytułu "na liny", ale lepszego zawodnika w grze obronnej na próżno by szukać. Hindus przetrwał cały mecz i jutro ma biały kolor, jakby w nagrodę. Jeśli zagrana zostanie obrona grunfelda, a sztab Ananda wykonał w niej dobrą pracę, to... do dogrywki może nie dojść! I czy to będzie wynik sprawiedliwy? Tak, będzie. W szachy wygrywa ten, kto się myli przedostatni. Ostatnia runda będzie niezwykle napięta a zarazem interesująca.


1 komentarz:

  1. Dołączam się do pytania - czy lubelski mecz jest wliczany do ELO? Szkoda by było Bartla po jego ostatnich dobrych wynikach(dzisiaj jednym ruchem podstawił całą partię...

    OdpowiedzUsuń