wtorek, 22 maja 2012

"Warszawska noc muzeów. Na symultanie z Mistrzem Polski Mateuszem Bartlem. Moja krótka wizyta w siedzibie PZSzach."



Pomysł całodniowego wypadu do Warszawy na "Noc Muzeów", rodził się w mojej głowie w trakcie trwania pierwszej połowy meczu o Mistrzostwo Świata, która nie zawierała w sobie żadnego poważniejszego ładunku emocji. Pomyślałem sobie, że dobrze będzie odpocząć od pisania choć jeden dzień. Na horyzoncie pojawił się wróg bardzo groźny, zwany syndromem wypalenia komentatorskiego, stąd właśnie mój manewr wyprzedzający. Podstawowym moim założeniem było pobuszować ulicami i uliczkami Warszawy, podejść pod Stadion Narodowy, zrobić sobie długi spacer wzdłuż brzegów Wisły oraz zagrać w symultanie przeciwko Mateuszowi Bartlowi. Późny wieczór i noc, miała być przeznaczona na odwiedzenie kilku muzeów. Powrót miałem tak zaplanowany by zdążyć na rundę siódmą meczu w Moskwie, jednak, jak pisałem w poprzednim poście, nie było mi dane zobaczyć "pierwszej krwi".

Czytelników najpewniej  będą interesować szachowe akcenty, więc o nich wypada zacząć na samym początku.

Gdy dotarłem utrudzony (ponad 10 km. miałem już w nogach) na skwer W. Brandta, trwał właśnie wykład Tomasz Lissowskiego na temat przedwojennnych arcymistrzów pochodzenia żydowskiego. Z moich obserwacji wynika, że szachiści dzielą się na tych, których historia szachów interesuje jako odrębny dział oraz tych, którzy dowiadują się o niej niejako "en passant" podczas nauki szachów. Ja akurat jestem fanem różnych ciekawostek o arcymistrzach, anegdot i różnej maści historii, mających podłoże szachowe, dlatego wsłuchałem się z przyjemnością w wykład czołowego "historyka" szachowego, jednocześnie robiąc zdjęcia tablic ustawionych przy jednej z alejek...


Tomasz Lissowski podczas prezentacji.



Poniżej, pierwsza partia (zapisana) naszego wielkiego Akiby Rubinsteina, rozegrana na początku dwudziestego wieku - 1902 r. w Białymstoku. Tak się jakoś składa, że liczba posunięć w tej miniaturze, zakończonej ładną dla oka kombinacją, odpowiada liczbie posunięć w feralnej dla Gelfanda partii z moskiewskiego pojedynku. W anglojęzycznej "Chess Academy", zbiorze wszystkich partii Akiby Rubinsteina, również ta partia jest jako pierwsza, więc można przyjąć, że tak nasz mistrz debiutował. Przeciwnikiem Rubinsteina był G. Bartoszkiewicz.


   

Nieco po godzinie siedemnastej rozpoczęła się symultana z Mistrzem Polski Mateuszem Bartlem. Niestety, zapowiadany przez GM Grzegorza Gajewskiego ruch 1.f4 nie pojawił się w mojej partii..






Co zauważył na szachownicy obserwator w tle?:)

Ostatni przeciwnik na placu boju..

Ów sympatyczny starszy pan ze zdjęcia powyżej, podwiózł mnie zaraz po symultanie w okolice siedziby PZSzach, za co mogę mu być tylko wdzięczny, gdyż limit kilkometrów zrobionych pieszo przekroczyłem co najmniej dwa razy.
Jeśli chodzi o samą partię, to w okolicach 35 posunięcia nie odbiłem w jedno tempo wieży, choć moja pozycja była dużo gorsza. Z debiutu zaś (schematy indyjskie) mogę być w pełni zadowolony. Debiut w szachach to jednak nie wszystko..
Siedziba Polskiego Związku Szachowego znajduje się w strategicznie niezłym miejscu. Aleje Jerozolimskie, blisko Dworca Centralnego oraz Pałacu Kultury i Nauki to praktycznie samo centrum.



Po godzinie 18-tej, trwał turniej szachów błyskawicznych, w którym udział wzięła między innymi arcymistrzyni Agnieszka Brustman.






Plejada największych polskich szachistów w fotografii.

...oraz szachistek.

Na tej krótkiej wizycie w Polskim Związku Szachowym zakończyłem część oficjalną  szachowej nocy muzeów, jednak przede mną była jeszcze długa włóczęga po Warszawie porą wieczorną oraz nocą. Zwiedziłem Muzeum Etnograficzne, przeszedłem  słynnym Krakowskim Przedmieściem w stronę Zamku Królewskiego. Przechodząc koło Katedry Polowej wchłonąłem wojskową grochówkę, co od razu odbudowało moją wolę zwiedzania Warszawy. Jeśli chodzi o samą "Noc Muzeów" to od interesujących miejsc odstraszały niekończące się kolejki. Będąc kiedyś w Rzymie, chciałem wraz z żoną obejrzeć darmo Muzea Watykańskie. Jest to możliwe w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Gdy zobaczyliśmy prawie kilometrową kolejkę, postanowiliśmy za pieniądze, na spokojnie, zobaczyć to muzeum nazajutrz. Wtedy to myślałem, że widzę najdłuższą kolejkę na świecie. Jednak ta, którą zobaczyłem w Warszawie, pobiła tę "watykańską" kilkakrotnie. Nie byłem w stanie objąć jej w kadrze aparatu! Jako naród jesteśmy jednak dość dobrze wytrenowani w trzymaniu kolejek, w wystawaniu w nich, więc mało kogo odstraszały te set i więcej metrowe sznury.

 No i to by było na tyle jeśli chodzi o moją szachową i nie tylko przygodę w Warszawie. Niżej, zamieszczam jeszcze kilka ciekawszych zdjęć z mojej eskapady do stolicy.

Perkusja przyszłości.
  


Na stole pędzle do golenia. Ręczna robota. Cena w okolicach 100 zł za szt.


 Już niebawem cała piłkarska Europa zwróci swą uwagę na ten obiekt.


Stadion Narodowy wieczorem. Widok z Placu Zamkowego.

Tłumy na Placu Zamkowym.


3 komentarze:

  1. Znalazłem ten post dziś w newslett. PZSzach. Gratuluję rekomendacji :) Świetne zdjęcia: Akiba Rubinstein, Dawid Przepiórka i stadion narodowy ech... Tylko co ten obserwator w tle dostrzega? Wysilam wzrok. Chyba to ustawię u siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wiem. W pozycji zdjęcia "Co zauważył na szachownicy obserwator w tle?:)" ruch - jak sądzę - mają białe:
    1. Gxb5 Wc7
    2. Gxd7 Wxd7
    3. Hxe6+ Wff7
    4. Hb3 a po uproszczeniach (wymiana H, W) białe wygrywają

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewiem, u mnie wzrok juz nie ten, w tej sytuacji pamiętam za to, że Mateusz Bartel powiedział swojemu przeciwnikowi coś w tym stylu: "No możesz, to zagrać, ale i tak już masz dużo gorszą pozycję". Ciekawe czy ten pan w tle to tata tego chłopaczka, czy jakiś postronny kibic??

    OdpowiedzUsuń