czwartek, 19 lipca 2012

"Bartel przełamuje Ponomariowa! Skomplikowana sytuacja w czołówce"




Tego było potrzeba nam, kibicom, którzy co tu ukrywać, z niepokojem słuchaliśmy kolejnych nieciekawych wieści, płynących z Dortmundu. To wreszcie było bardzo potrzebne samemu Mistrzowi Polski, który przełamując Ukraińca Rusłana Ponomariowa, opuścił ostatnie miejsce w tabeli i ma szansę powalczyć o jeszcze lepsze miejsce, gdyż kolejnym do przeskoczenia jest Fridman.

Sama partia, była bardzo interesująca i jest doskonałym przyczynkiem do teorii odwiecznej walki skoczków z gońcami. Na marginesie - świetnym pomysłem byłoby napisanie książki tylko i wyłącznie o pojedynku skoczka z gońcem w przekroju kilkusetletniej historii szachów. Partia Ponomariow - Bartel mogłaby się spokojnie w takiej pozycji znaleźć.

Mateusz Bartel po rozegraniu czarnym kolorem jednego z wariantów partii hiszpańskiej w miarę szybko wyrównał i, po kilku wymianach, pozostał z pionem więcej i dwoma skoczkami przeciwko dwóm gońcom (plus po hetmanie i wieży z obu stron). Wizualnie wydawało się, że gońce są silne, jednak to skoczki Bartla zdominowały pozycję. Gdy wychodziłem na spacer do lasu w okolicach kontrolnego posunięcia, pozycja była nieco lepsza dla czarnych, jednak nic nie zapowiadało, że za kilka posunięć białe się rozsypią. Bardzo ładne, przekonujące zwycięstwo Polaka.

Jutro z większym optymizmem będę oczekiwał na pojedynek  Bartel - Fridman. Przed Mateuszem stoi szansa przeskoczenia w tabeli Niemca. Trzeba tylko walczyć do końca, nie odpuszczać i wykorzystać wszystkie szanse.

Po Fridmanie Bartel zagra z Peterem Leko, który czasy swojej świetności ma już za sobą i jest zaledwie cieniem tego superarcymistrza, którego znałem kilka lat temu. Oczywiście, klasa gry pozostała, jednak nie można w nieskończoność walczyć z czasem, który ma taki zwyczaj, że biegnie do przodu. Leko mając białe, będzie faworytem ale, jak to się mówi, tylko "ze wskazaniem" i nic poza tym. W ostatniej rundzie naprzeciw Polaka usiądzie Caruana, do którego Mateusz "ma rękę" - jego partia z Włochem była ostatnimi czasy hitem portali szachowych na całym świecie.

Powiało optymizmem więc. Wszystkim kibicom zrobiło się nieco lżej włącznie z autorem tych słów. W rękach Polaka jest jednak, by optymizm u kibiców nie rozmył się szybko i zniknął tak, jak to mają w zwyczaju spadające meteory w ciepłe, lipcowe noce.

W czołówce prawdziwe pomieszanie z poplątaniem. Do walki włączył się niespodziewanie A. Najditsch, który pokonując Gustafssona dzieli z 4 pkt. pierwsze miejsce wraz z Karjakinem i Kramnikiem. Plany objęcia samodzielnego prowadzenia radykalnie pokrzyżował Ponomariowowi Bartel, więc na trzy rundy przed końcem szeroka czołówka ma rozmiary połowy tabeli uczestników! Trzeba się szykować na niezwykle emocjonujący finisz.

7 komentarzy:

  1. Apropos książki - w 1997 roku niejaki Steve Mayer napisał "Bishop versus knight: the verdict" ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurza twarz:) Poważnie?Nie słyszałem o tej pozycji! A Ty ją masz czy też o niej słyszałeś? Przeglądnął bym coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na kompie, jeśli Pan chce, mogę posłać mailem :)

      Usuń
  3. Jeśli by nie sprawiło Ci kłopotu to mi ją wyślij! Maila znajdziesz, jak klikniesz pod zdjęciem w moje imię i nazwisko. Z góry dziękuję!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wysłałem, mam nadzieję, że dojdzie bez przeszkód ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Dotarła :) Dziekuje Ci bardzo! Jakbyś coś potrzebował, to pisz do mnie! Jak będę coś miał co cię interesuje to Ci tez podeśle!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło :] W razie czego też służę pomocą. Pzdr!

    OdpowiedzUsuń