piątek, 7 grudnia 2012

"Bartosz Soćko remisuje drugą partię z Ildarem Chajrulinem i awansuje do półfinału Pucharu Rosji!




Bartosz Soćko w pojedynku numer dwa, granym tempem klasycznym sparował wszystkie groźby swojego oponenta, przeszedł do równej końcówki hetmańskiej, a w niej przeciwnik powtórzył posunięcia, gdyż nie widział większych szans na stworzenie relanych gróźb naszemu reprezentantowi. Co się dalej wydarzy? Całkiem niedawno zakończył się pojedynek dwóch potencjalnych rywali Bartosza w półfinale. Potencjalnych, gdyż obie partie klasyczne w meczu Łysyj - Jakovienko zakończyły się remisami. Tym razem to Polak jest w bardziej uprzywilejowanej sytuacji, gdyż ominie go strata energii w dogrywkach. Oczywiście wolałbym, żeby zwycięzcą dogrywki nie był Dima Jakovienko, ponieważ Rosjanin prezentuje od dłuższego czasu bardzo dobrą formę i byłby zdecydowanie trudniejszym przeciwnikiem dla Bartosza.

Jeden z kibiców napisał do mnie w komentarzu mniej wiecej w te słowa, że "zaś ta propaganda sukcesu" ;) (jeśli chodzi o moje komentowanie występu Bartosza w Rosji). Oczywiście ów kibic napisał to z lekką ironią, ale widać było, że cieszy się nie mniej niż ja :). Moje zdanie w tej materii jest takie, że my jako szachiści zdecydowanie za słabo cieszymy się z sukcesów polskich szachistów jeśli są takowe. Jak na ten moment w Polsce nadal stanowimy swoistą niszę i dobra "sprzedaż" każdego sukcesu jest bardzo ważna, bo tylko sukcesy potrafią przyciągać nowych fanów szachów, sponsorów itp. Ostatnio wczytuję się zawzięcie w rosyjskojęzyczne strony szachowe i uderzyło mnie właśnie to, że w Rosji szachy to jedna wielka propaganda od Uralu aż po Władywostok. Propaganda sukcesu, oczywiście. Między nami, a Rosjanami jest przepaść jeśli chodzi o status szachów, sponsoring, rzeczoną propagandę, czy też popularność tego sportu. My jako naród mamy za sobą bardzo trudną historię i może z tego wypływa ta nieumiejętność wielu z nas do autentycznego cieszenia się sukcesami. Wielu wręcz odczuwa wyrzuty sumienia, że podskoczyło z radości, gdy temu czy innemu coś się naprawdę udało. Sami przed sobą się wstydzą, że gdzieś, w głębi ducha, ucieszyli się z jakiegoś triumfu Polaka. Ale dlaczego tak jest? Warto zglądać na te strony rosyjskie i przyjrzeć się uważnie, jak to u nich wygląda. Mamy do kogo "doszlusowywać", mamy od kogo się uczyć, mamy co podglądać.


Jutro czeka nas pełny worek emocji!;) Bartosz Soćko powalczy w półfinale, ale patrzmy uważnie, kto w końcu będzie przeciwnikiem Polaka. Stawiam na Jakovienkę, ale wolałbym by dogrywkę wygrał Igor Łysyj. Pożyjemy, zobaczymy, jak często mawiają Rosjanie.


1 komentarz:

  1. Bartosz Soćko spotka się z półfinale z Jakovlenką (2741) (który dopiero w ostatniej błyskawicznej partii pokonał swojego rywala). I moim zdaniem bardzo dobrze! Bartosz nie ma nic do stracenia, a do zyskania wszystko! Jakovlenko ma dokładnie odwrotną sytuację, jako murowany, rankingowy faworyt "musi" wygrać, jakby to wyglądało, gdyby Puchar Rosji... (na razie nie dokończę, żeby nie zapeszyć).
    Naprzód Bartosz! Do przodu Polsko!

    MirekW

    OdpowiedzUsuń