niedziela, 27 stycznia 2013

"Jewgienij Swiesznikov o Nakamurze i Carlsenie"




Na rosyjskojęzycznym portalu http://chess-news.ru/ Jewgienij Swiesznikov, legendarna postać w światowych szachach, został poproszony o komentarz do wczorajszej partii "Carlsen-Nakamura". Swiesznikov będący specjalistą od tego wariantu, który zdarzył się w partii, nie był zachwycony grą obu szachistów jeśli chodzi o debiut. "Carlsena należy ogrywać w debiucie, a grają mu h7-h5.." tak kontynuował swoją ocenę "komputerowego" posunięcia Nakamury w szóstym posunięciu. Legenda szachów został poproszony również o ocenę obu arcymistrzów.

Nakamura według Swiesznikowa nie jest wielkim teoretykiem debiutowym i często gra dość powierzchownie. Jako "praktyk", oczywiście jest interesującym szachistą, podobnie rzecz ma się z Carlsenem, którego największym niedostatkiem również jest debiut. W tej części gry Carlsen nie gra mocno i jego przeciwnicy powinni próbować ograć go przede wszystkim w tym stadium partii. Swiesznikov mówi dalej, że zarówno Nakamura jak i Carlsen, to nie Poługajewski czy Kasparov - u nich nie ma tej ostrości w debiucie, oni po prostu grają w szachy, dlatego ich perspektywy walki o szachową koronę są niewielkie.

"Szczerze mówiąc, bardziej cenię grę Kariakina. To szachista, który bardzo mi się podoba. Carlsen w chwili obecnej gra bardzo dobrze jako "praktyk", ale jeśli nie będzie mu pomagał Kasparov z jego metodami przygotowań, to przed Magnusem rysują się niezbyt kolorowe perspektywy. On, oczywiście, jest utalentowanym szachistą, ale mistrzami mogą zostać Ci, którzy po prostu będą grać najsilniejsze posunięcia. Tylko nauka w szachach w dniu dzisiejszym ma szansę zwyciężyć. Bez naukowego podejścia, żaden "praktyk" nie ma szans zostać Mistrzem Świata" - powiedział Swiesznikov.

Jak widać, w przypadku Carlsena Swiesznikov nie jest aż tak wielkim optymistą, jednak co by nie powiedzieć, ta metoda gry u Carlsena jak na ten moment po prostu działa. Natomiast mecze o Mistrzostwo Świata mają swoją specyfikę: tutaj mamy wielomiesięczne przygotowania, dochodzi wreszcie ogromne doświadczenie jednego i całkowity brak drugiego w rozgrywaniu takich spotkań. Może nieco przedwcześnie się "wypuszczam" z takim stwierdzeniami, że tego pojedynku po prostu nie widzę (w tym sensie, że Carlsen zmiecie z powierzchni ziemi Ananda). W meczach o najwyższy szachowy tytuł dochodzi do głosu mnóstwo "zmiennych", które splatają się w jeden węzeł w czasie rozgrywki, a co z tego wynika dowiadujemy się zwykle po meczu. Naprawdę, trudno jest ferować jakieś kategoryczne opinie, jaki przebieg może mieć taki mecz. Artykuł znalazłem na stronie, której link podałem na początku posta. Tutaj konkretnie link do tego artykułu: http://chess-news.ru/node/10927  Kto czyta po rosyjsku, polecam. Dla tych, którzy nie władają językiem rosyjskim, powyżej mała kompilacja z wypowiedzi Jewgienija Swiesznikowa.


5 komentarzy:

  1. Hm..., czy wypowiedź Swiesznikowa, to nie próba obrony starego porządku? Debiut to podstawa (!) - zdaje się mówić stary mistrz i taka szkoła była wyznawana i praktykowana w Rosji, tak sowieckiej, jak i współczesnej. Carlsen i jego nowatorskie podejście do szachów, to sól w oku ortodoksyjnych mistrzów z radzieckiej/rosyjskiej szkoły szachowej, która wychowuje kolejnych mistrzów zgodnie z utartym od lat kanonem. W książce "Magnus Carlsen - Mozart szachów" sporo jest o tym napisane. Wszyscy się dziwią, jak Magnus może grać, aż tak fenomenalnie (vide dzisiejsze 10 z 13 w Tata Steel Chess 2013) nie studiując latami partii starych mistrzów i teorii debiutów?
    A może skuteczność gry Carlsena wynika właśnie z tego, że nie jest przytłoczony całą tą teorią tworzoną przez lata. Weźmy choćby kilka najpopularniejszych otwarć: "hiszpanka", "sycylijka", "slowianka", gambit hetmański, obrony indyjskie, obronę Nimzowicza - jak się pomyśli o teorii w tych debiutach, to od razu człowiek robi się malutki wobec ogromu zgromadzonej przez lata wiedzy. Może więc lepiej w debiucie jak najszybciej "śmignąć" gdzieś w bok z utartego nurtu i grać, może nie najsilniejsze posunięcia w otwarciu, ale za to swoje! A cały ciężar rywalizacji w partii przesunąć na dogłębne zrozumienie pozycji i precyzyjne liczenie wariantów w grze środkowej i końcówce?
    Czy takie podejście + wielka sprawność w grze praktycznej + niewątpliwy talent + niesamowita wytrzymałość psychiczna i fizyczna wystarczy do tytułu Mistrza Świata?
    Myślę, że już nie długo się przekonamy.

    MirekW

    OdpowiedzUsuń
  2. W pełni popieram poprzedni komentarz!
    Swiesznikow chyba ostatnio nie patrzył na listę rankingową 2700+; z takim artykułem trafił jak kulą w płot.
    Mi się bardzo podoba, że czołowy zawodnik wygrywa grając w szachy, a nie w to, kto ma większą zdolność do zapamiętywania wariantów debiutowych. Kasparow rozpoczął agonię szachów - wprowadził "modę" na nacisk przygotowania na debiut i większość czołowych graczy się tego trzyma. Carlsen trochę te szachy odrestaurował - pokazuje, że można mieć świetne wyniki bez tego nacisku na debiut.
    Podobno czołowi gracze przeznaczają 90% treningu na fazę debiutu. U Carlsena napewno nie jest to 90%. I powiedzmy sobie szczerze - jakie zadowolenie może mieć z gry i życia taki przetrenowany osobnik ciągle analizujący i wkuwający te debiuty. Niestety tą utartą ścieżką chyba idzie też nasz Wojtaszek i raczej źle na tym wychodzi.
    Carlsen też gra regularnie w piłkę nożną co też wzmacnia jego umiejętność gry. Samo bieganie polepsza pracę mózgu i pamięci. W piłce nożnej dochodzi jeszcze do nieregularnego wysiłku beztlenowego - w efekcie organizm (a także mózg) przez 1-2 dni pobiera więcej tlenu.

    Tom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolega Swiesznikow chyba zapomina o jednym bardzo istotnym "szczególe"... szachy nie są wykładem teoretycznym, tylko PRAKTYCZNYM sprawdzianem. Jeśli dodać do tego jeszcze to co o klasie i jakości gry mówi sam Władek Kramnik, to nie powinno dziwić, że Magnus pokazuje, iż szachy to praktyczna gra, a nie jedynie "licytacje" tym, kto ma lepsze analizy i pamięć. Gdyby Magnus w debiucie dostawał pozycje, które przez fachowców oraz silniki oceniane są jako "na skraju przegranej", to jego słowa miałyby jeszcze jakąś większą wartość. A tak? Wygląda na to, że Carlsen jest dość słaby, a przypadkiem ma najwyższy ranking na świecie - i w dodatku przypadkowo ogrywa najlepszych na świecie, wygrywając od kilku lat czołowe turnieje.

    Przypomina mi się to jak moi przeciwnicy (bez względu na to czy silniejsi czy słabsi rankingowo), którzy nie potrafią wygrywać ze mną... tłumaczą się, że mieli wygrane pozycje, a ja "niezłym fartem" uciekłem z remisem. Też argument dobry, tylko szkoda, że w stylu: "miałem wygraną z tobą" (tak - miałeś).

    Natomiast co do "zdmuchiwania" w meczu o Mistrzostwo Swiata, to byłbym bardzo ostrożny. Tam jest już zupełnie inna specyfika i pozornie nieistotne detale mogą grać kluczową rolę. Na pewno jednak mecz o MS między Mangusem a Vishym byłby naprawdę ciekawym testem dla "Mozarta szachów" - bez względu na wynik.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem ciekaw czy Magnus zagra z Anandem. Wielu już go widzi w roli mistrza świata. Jednak sprawa nie jest prosta. Pamiętajmy, że Kasparow w jego wieku był już mistrzem.
    Szansę na pojedynek Ananda z Carlsenem oceniam na 60-70%. Łatwo się gra bez obciążeń, bez tego ciężaru gatunkowego każdej partii.
    Od niego oczekuje się mistrzostwa, a nie kolejnych rekordów rankingowych i wygranych turniejów. Czy sprosta oczekiwaniom?
    Swiesznikov ma sporo racji.
    Oczywiście ocenia "Mocarta" nisko, niżej niż większość, ciekawe co na ten temat powiedziałby sam Kasparow?
    Gram w szachy już 27 lat i nauczano mnie od najmłodszych lat, że rankingi w szachy nie grają!

    OdpowiedzUsuń
  5. Carlsen będzie mistrzem świata w ciągu kilku lat na 100%-jest największym współcześnie talentem szachowym porównywalnym w skali tegoż talentu tylko z Fischerem i Kasparowem

    OdpowiedzUsuń