wtorek, 14 maja 2013

"IME w Legnicy - na trzy rundy przed końcem prowadzi Aleksander Moiseenko. Fenomen A. Bielawskiego"




Jest kilka minut przed północą. Miałem nawet darować sobie skomentowanie rundy ósmej mistrzostw w Legnicy, ale z dwóch powodów siadłem jednak i chwyciłem za pióro. Pierwszy z nich wynika z mojego systemu treningowego - najczęściej trenuję rano, więc lubię mieć załatwioną sprawę z blogiem i niejako z "czystym kontem" oczekiwać na dalsze wydarzenia w legnickim turnieju. Drugi powód pojawił się sam, gdy otwarłem wyniki końcowe i zobaczyłem miejsce które zajmuje Aleksander Bielawski. Otóż, pochodzący ze Lwowa Ukrainiec, którego imię najlepiej, (najbardziej fonetycznie) powinno się wymawiać Ołeksandr, reprezentujący od 17 lat Słowenię, jest szósty i jego ranking uzyskany wynosi w tym momencie 2769 elo! Warto nadmienić, że Bielawskiemu idzie w tym momencie sześćdziesiąta wiosna.  Można pogratulować tak wspaniałej dyspozycji w takim wieku! Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem napisania dłuższego artykułu o arcymistrzach, dla których czas jest bardzo łaskawy. Gdy obserwuję zwycięstwa takich wojowników jak Bielawski czy Korcznoj, nad będącymi w rozkwicie sił umysłowych i fizycznych młodymi arcymistrzami, zawsze odczuwam pewną ulgę. Z uwagi też na to, że stosunkowo późno zacząłem zgłębiać szachy, takie wygrane  mówią mi może nie wprost, ale dają jasny sygnał, że również mogę cały czas się rozwijać, a nie zwijać. Po takich zwycięstwach szachowych dinozaurów myślę sobie zwykle: " Skoro oni w takim wieku tak pięknie walczą z entropią, z tą bezlitosną drugą zasadą termodynamiki, dlaczego ja miałbym tego nie robić, gdy będę wchodził na salę gry wsparty o lasce!?" Ta myśl daje dużo spokoju jeśli chodzi o sam trening, bo mam świadomość, że zapewne jeszcze parę lat za szachownicą i na salach turniejowych spędzę. W szachach trzeba się spieszyć, ale powoli ;).Tak to mi dał do myślenia fenomen Aleksandra Bielawskiego w Legnicy. Jego imiennik, Aleksander Moiseenko, urwał się peletonowi na pół oczka i tak zapewne będzie do samego końca tego turnieju. Nie sądzę by Ukraińcowi udało się nadal swobodnie uciekać tak silnej stawce.

Co się dzieje z Biało Czerwonymi? Cóż, nie słychać o nich w Legnicy. Chciałoby się zacytować krakowskiego barda - "Lecz, pamiętaj, naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca". Jeśli chodzi o jakieś nastroje dekadenckie to, nie, nic z tych rzeczy. Miałem przez kilka dni stan obniżonego nastroju, co zapewne uważni czytelnicy zauważyli, jednak ten dzień wolnego dał mi chyba odpowiedni dystans do całej sprawy. Mamy jednego Polaka w pięćdziesiątce - Radka Wojtaszka, który w dzisiejszym pojedynku z E. Postnym, zanotował czarnym kolorem remis. Przed tym pojedynkiem taki wynik uważałem za najbardziej prawdopodobny. Postny to świetny arcymistrz - by z nim wygrać należy w czasie partii podjąć niemałe ryzyko. Jutro Radek trafia na bardzo silnego arcymistrza, Władysława Tkaczewa, który reprezentuje Francję. Tkaczew jeśli chodzi o styl gry jest zdecydowanie strategiem, więc scenariusz tego pojedynku już w tym momencie można sobie, mniej więcej, wyobrazić. Myślę, że będzie solidnie po obu stronach. Może trochę za solidnie i przeciwnicy podpiszą remis. Takie mam przeczucie jeśli chodzi o ten mecz. Jak będzie naprawdę - okaże się już jutro. Czy jest sens bym pisał o pozostałych Polakach? Z całą pewnością zaglądaliście na wyniki Biało Czerwonych i wiecie, gdzie są. Jesteśmy w tych mistrzostwach tłem dla reszty Europejczyków, którzy przyjechali do Legnicy. Pozostały trzy rundy.


5 komentarzy:

  1. Te mistrzostwa pokazują miejsce w szeregu polskich szachów. Miejsce bardzo odległe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też liczyłem , że po dniu wolnego nastąpi jakiś przełom . Owszem transmisja się poprawiła i to by było na tyle ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam, oj tam, jesteśmy po prostu gościnni!
    No dobra, może zbyt gościnni.

    Nie wpadłem na to że to ten sam Bielawski który był w czołówce światowej ze 20-30 lat temu.
    Jest tam też zdaje się, Tigran Petrosjan ale to już na pewno nie oryginał.
    A w zeszłym roku Karpow wygrał finał w jakimś turnieju w Paryżu z Iwanczukiem! (chyba nawet turniej swojego imienia)

    Tom K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świć Waldemar14 maja 2013 20:05

      A tak to jest ten sam Bielawski co onegdaj. Imponujące, że gra w szpicy turnieju mając już swe lata przecież!.

      Usuń
  4. Dzisiejszy dzień pokazał dobitnie, iż w tych mistrzostwach Nasi zawodnicy najwyraźniej są pod forma, albo o zgrozo, jesteśmy, jak na warunki europejskie średniakami. Bardzo liczyłem na dobry wynik Janka Dudy, szkoda, że tak słabo to wygląda.

    OdpowiedzUsuń