sobota, 28 grudnia 2013

Brązowy medal Pawła Teclafa na MŚ Juniorów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich! Katastrofa organizacyjna zawodów"




Przed ostatnią rundą mistrzostw, mieliśmy trzy medalowe szanse, z których dla Oliwki Kiolbasy potrzebny był oprócz wygranej, tzw. korzystny splot zdarzeń na pozostałych szachownicach. Oliwia wykorzystała swoją szansę, wygrywając, niestety do medalu zabrakło tej drugiej okoliczności, którą można nazwać po prostu łutem szczęścia.

 Czwarte miejsce, obiektywnie bardzo wysokie, jest dla samego sportowca czymś w rodzaju wyzwania - gdy za jakiś czas będzie wracał myślami do zawodów, w których zajął to nieszczęsne miejsce, będzie miał w świadomości, jak blisko było do strefy medalowej. Z tymi i podobnymi uczuciami będzie musiała się zmierzyć Oliwia oraz Mariola Woźniak, której jest mi najzwyczajniej w świecie szkoda. Nasza reprezentantka gdzieś od połowy turnieju (zresztą wejście w turniej, 3 z 3, też miała rewelacyjny) pruła do przodu jak lodołamacz atomowy "Arktyka" - demolując na swojej drodze wszystko co weszło na jej wojenną trajektorię. I nastała runda ostatnia i... przegrana z Chinką Gu Tianlu.

 Rozgrywanie decydujących partii w turniejach, to zagadnienie, z którym mają problemy wszyscy szachiści, bez względu na szerokość geograficzną, czy klasę gry. Znów wypadałoby spojrzeć w stronę stolicy Wielkiej Brytanii i turnieju pretendenckiego, gdzie w ostatnich pojedynkach już aktualny Mistrz Świata Magnus Carlsen oraz Władimir Kramnik stanowili zaledwie kalkę samych siebie. Inaczej - oni w niczym nie przypominali samych siebie w tych najważniejszych w ich karierach spotkaniach. A przecież są to najbardziej doświadczone, z absolutnego szczytu szachowego łańcucha pokarmowego jednostki (czytaj: monstra)!

 W jednym z wywiadów w "Macie" zapytałem nawet o tą sprawę psychologa i szachistę, mistrza międzynarodowego, Jana Przewoźnika. Sam jestem zdania, że to bardzo ważne zagadnienie, które, de facto, decyduje, czy dany zawodnik jest utytułowanym multimedalistą, czy zawodnikiem ze ścisłej czołówki, jednak nie do końca zrealizowanym sportowo. Myślę, że pod dobry adres trafiłem z tym pytaniem, gdyż umiejętność rozgrywania decydujących partii to wielka sztuka samokontroli, to psychologia w czystej postaci. Jan Przewoźnik uważa, że do podobnych sytuacji należy przygotowywać się miesiącami w domu, stosując ćwiczenia relaksacji, wizualizacji, oddechu. Te i inne ćwiczenia powodują, że prawdopodobieństwo wystąpienia pożądanych stanów mentalnych podczas gry o medale jest znacznie większe, niż sytuacja, gdy siada się i gra bez przygotowania mentalnego, idąc na tzw. "żywioł".

 Rozmowa rozmową, teoretyzowanie teoretyzowaniem, a tu sam Magnus wpada w tarapaty, gdy walka idzie o wszystko. Marioli Woźniak znaczną część partii zaprezentowaniu pełnej siły gry stanął na przeszkodzie stres. Bardzo mocno trzymałem kciuki, by się udało. To jest jednak sport, a ten daje co ma najlepsze tylko nielicznym.

Brązowym medalistą został utalentowany Paweł Teclaf, który na finiszu zagrał wspaniale i wraca do Polski szczęśliwy. Interesujące, że o wygranej i medalu zadecydowała świetna gra w końcówce naszego reprezentanta. Gratulacje!
Smuci, a zarazem niepokoi występ naszych juniorów w grupie do lat 16 i 18. Niestety, w tych zawodach nie włączyli się do walki o medale, a dla samego Janka Dudy miejsce w pierwszej dziesiątce nie jest niczym specjalnym - jadąc do ZEA z całą pewnością celował w złoto. Tym razem nie wyszło.

Nie wyszły organizatorom zawody - turniej był zorganizowany w koszmarnie złym czasie, gdyż Boże Narodzenie, niezwykle rodzinne święto, młodzież z całego świata spędziła poza domem. Nie działała transmisja  - przyznam się, że po kilku rundach, dałem sobie spokój z oglądaniem pozawieszanych przekazów z partii i oczekiwaniem, że może nastąpi jakiś cud i będzie się dało obejrzeć i pokibicować jak to mam w zwyczaju, gdy grają nasi.

Pewnego razu napisał do mnie pewien Czytelnik, który zadał mi pytania, które, chyba nieco zlekceważyłem. Chodziło o kwestie - co zrobić, gdy ktoś opłaca zawody, ma przed oczami komunikat, jedzie na turniej a tam okazuje się, że większość z tego co zostało zawodnikom zaproponowane jest zmienione, włącznie z wysokością nagród. Chodziło w pytaniu o możliwości rozstrzygnięcia tego na drodze prawnej z organizatorem. O ile się nie mylę odparłem wymijająco, a to, jak się okazuje, jest bardzo ważną, na czasie sprawą.

 Uważam, że organizatorzy turnieju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, powinni być prawnie pociągnięci do odpowiedzialności za ten ich "wyczyn" przez poszczególne federacje. Organizatorzy podobnych imprez powinni być prawnie zobowiązani od samego początku, od uzyskania prawa do organizacji, do wywiązania się ze zobowiązań. Jeśli te nie zostaną dotrzymane, powinna znaleźć się klauzula o przymusie wypłaty wysokich odszkodowań federacjom, które mogą, na przykład, rozdysponować te pieniądze, na tych, którzy zostali tam wysłani. W ramach rekompensaty.

Według mnie nie ma innego wyjścia, nie widzę żadnej innej drogi (jednak o tym decyduje FIDE, więc chyba żarty sobie stroję, że jest szansa na jakąś pozytywną odmianę w tej materii.)
Gdy raz, czy drugi, organizatorzy, nie tyle zarobiliby na dzieciach (bo przecież o to im chodzi, nie o szachy rzecz jasna!) a musieliby zapłacić wysokie odszkodowania, może to nauczyłoby następnych, że szachowa młodzież nie jest narzędziem do zarabiania pieniędzy, a celem samym w sobie. Dobry przykład jak walczyć o swoje prawa z organizatorem jest Justyna Kowalczyk. Gdy ten nie dotrzymał zobowiązań w bardzo ważnych zawodach Pucharu Świata, Tour de Ski, postanowiła, że nie weźmie w nich udziału. Oczywiście prestiż tego cyklu za sprawą nieobecności Kowalczyk znacznie spadł - wszak cały świat kibicujący biegom narciarskim żył i żyje tylko i wyłącznie pojedynkiem Polki z Marit Bjoergen i  Therese Johaug, za którymi stoi cała machina, wielki narciarski przemysł. Ale coś za coś - najważniejszy jest szacunek dla samego siebie, nawet kosztem Kryształowej Kuli - Justyna nie będzie mieć już możliwości nadrobienia strat do przeciwniczek, które zapunktują w Tour de Ski. Jeśli chodzi o ten sezon pozostanie tylko Olimpiada w Soczi.

 Był to turniej, z którego nie pozostaną mi żadne wspomnienia, nic mi się nie będzie śniło, nie będzie się do czego odwoływać. Ostatnio napisałem artykuł o ścieżce profesjonalnej kariery, o perspektywach dla młodych ludzi, ale jeśli ta ścieżka ma być usłana takimi organizacyjnymi klapami, to co może zatrzymać młodzież przy tym sporcie na dłużej? Prestiż szachów i jego wysoka pozycja w świadomości społecznej? Daleka droga do tego. Pieniądze? Nie żartujmy sobie. Serce i miłość do szachów? Już prędzej. Ale za sercem, dla harmonii, powinien podążać rozum. Ten zaś dyktuje młodym ludziom inne rozwiązania.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz