Na stronie Olimpiady w Baku zegar bez ustanku odmierza swoje - tik-tak, tik-tak - jeszcze tylko nieco ponad dwa tygodnie oczekiwań i damy głębokiego nura w największych zdarzeń wir, uzbrojeni w dobre chęci, początkowy optymizm i... nic poza tym! Czy wypada nam pompować ten balon, dmuchać w niego tak, aby jego huk rozerwał nam później bębenki? Czy może powinniśmy podejść do tego turnieju analitycznie, wiecie o czym mówię, "mędrca szkiełko i oko", zero emocji, analiza, liczby, statystyki? Choć kocham liczby i mogę z czystym sumieniem nazwać się Pitagorejczykiem, to nie potrafiłbym się za nimi całkowicie ukryć. Dla mnie esencją pisania o moim ulubionym sporcie jest narażenie się na niebezpieczeństwo pisania tekstów, które za chwilę przestają być ważne, przeczą sobie nawzajem, wykluczają się, są wręcz nielogiczne. Gdy dzieje się sport najlepiej się czuję pisząc o tym co mamy tu i teraz, maksymalnie o tym co właśnie się zakończyło, a już najgorzej mi zebrać się do pisania wszelkich podsumowań. To co za nami jest względnie bezpieczne. To właśnie są zastygłe liczby, wyniki, pełne statystyki, wtedy nie ma prawa nam nic się stać, jesteśmy pod parasolem ochronnym, jedynie możemy te liczby błędnie zinterpretować. To mnie nie kręci, czy jak to niektórzy mówią "nie rajcuje mnie to". Lubię przepowiednie, raz lubię trafić w samo sedno, innym razem koszmarnie się pomylić, gdzie natychmiast jakiś uważny czytelnik mi to wytknie, przepadam za tą grą z innymi kibicami i czytelnikami. Olimpiada w Baku da nam mnóstwo okazji do tego, byśmy zwarli się w starciu różnych poglądów, byśmy konfrontowali się w swoich ocenach. A więc: pompować ten balon czy nie pompować? Szachistki, szachiści nasi, chyba raczej pragną powiedzieć, żebyśmy dali im pograć, że zagrają najlepiej jak potrafią, a potem kto wie, zobaczymy co się dalej wydarzy. Są ostrożni, czemu trudno się dziwić, wszak ich ostatnie starty nie kończyły się wynikami marzeń. Jednak kibic, kibic z krwi i kości nie jest sobie w stanie wyobrazić oglądania Olimpiady z ironicznym uśmiechem, błąkającym się od czasu do czasu na jego ustach. On chce iść na "pełne zanurzenie", cieszyć się tym świętem na całego, mając nawet świadomość, że na samym końcu może dopaść go kac gigant.
Pompujmy więc, ale nie aż tak bardzo ;), dmuchajmy więc tak, żeby ten balon nie przebrał miary i nie zrobił "bach" jak w jednej z dobrze nam znanych wyliczanek. Jak się czuję na dwa tygodnie przed rozpoczęciem Olimpiady w Azebejdżanie? Na żołądku nieco ciężej, jakbym zjadł coś niestrawnego. To emocja, która siedzi już we mnie i nie puści mnie do samego początku olimpijskich zmagań...
Poniżej wypisałem wszystko to, co może was zaciekawić, mam jednak świadomość, że nie wszystko da się przedstawić za jednym zamachem. To zaledwie mała część różnych ciekawostek olimpijskich, które udało mi się wyłowić.
1) Eugenio Torre. Filipiny. Absolutny rekordzista jeśli chodzi o udział w olimpiadach szachowych. Obecnie ranking nieco ponad 2400 elo ale to jest prawdziwa legenda światowych szachów. Jest dobrze po sześćdziesiątce. Zadanie dla was - napiszcie w ilu turniejach olimpijskich wystąpił Eugenio Torre.
2) Republikę Dżibuti, olimpijskiego outsidera jeśli chodzi o ranking poprowadzi jako kapitan sam Michaił Gurewicz, doskonały trener, arcymistrz. Jego narodowość to za Wikipedią aż trzy kraje: ZSRR, Belgia oraz Turcja.
3) Kapitanem drużyny Lesotho będzie dobrze znany w Polsce Andrij Maksimienko.
4) Bartłomiej Heberla poprowadzi jako kapitan drużynę Malty
5) W Baku zagra reprezentacja Kosowa, kraju nie uznawanego przez wiele nacji jako odrębny byt polityczny.
6) Kapitanem reprezentacji Libanu został nie kto inny, a sam Aleksander Miśta!
7) Drużynę Litwy poprowadzi Peter Heine Nielsen.
8) Kapitanem reprezentacji Turcji został nasz Michał Krasenkow!
9) Kapitanem drugiej drużyny Azerbejdżanu został Emil Sutowski - ten sam, który w związku z różnymi zawirowaniami we władzach szachowych Izraela, nie zagra w reprezentacji tego kraju. Los Emila Sutowskiego podzielił również Borys Gelfand.
10) Kapitanem Zjednoczonych Emiratów Arabskich będzie Iwan Sokołow.
11) Mistrz Świata Międzynarodowego Stowarzyszenia Szachistów Niewidomych Jacek Stachańczyk z Jaworzna zagra w reprezentacji IBCA!
Oczywiście jest tych smaczków znacznie więcej. Na razie tyle przekazuję pod waszą rozwagę. Oczywiście, jeśli macie coś interesującego i jest to informacja w miarę pewna, sprawdzona, piszcie śmiało!
Trenerzy Bartosz Soćko (panowie) oraz Marek Matlak (panie) ustawili już szachownice, wiadomo mniej więcej kto na jakiej desce zagra - pozostaje nam tylko z coraz większą niecierpliwością spoglądać na upływający czas do rozpoczęcia Olimpiady. Od jutra tylko dwa tygodnie!
Eugenio Torre z Filipin grał już na 22 olimpiadach szachowych. Chyba ciężko będzie komukolwiek pobić ten wynik ;)
OdpowiedzUsuńMAT
Krzysztof Jopek: (...) wiadomo mniej więcej kto na jakiej desce zagra.
OdpowiedzUsuńKrzysztofie wydaje mi się, że sprawa kolejności szachownic jest już przesądzona.
Jest taki filmik na stronie internetowej PZSzach, który to pokazuje taką kolejność:
1. Wojtaszek, 2. Duda, 3. Bartel, 4. Piorun, 5. Świercz.
I deska wydaje się oczywista, bo Radek to nasz jedyny zawodnik z klubu +2700 i to On musi wziąć na siebie ciężar gry z najlepszymi.
Duda na drugiej? To chyba jedyny wybór, bo Jana-Krzysztofa stać na dobrą grę z każdym, a w przypadku pauzowania Wojtaszka (oby nie było takiej potrzeby) będzie liderem. Wydaje mi się (przy całym szacunku dla pozostałych), że to właśnie Duda jest predysponowany do takiej roli bardziej niż pozostali.
Pozostałe deski można było praktycznie wylosować, każdy z trójki (Bartel, Piorun, Świercz) o ile trafi z formą i nastawieniem do gry, może być "kilerem" tak na trzeciej jak i czwartej desce.
Śledzę olimpiady szachowe od 1982 r. (Lucerna, gdzie Sznapik w ostatniej rundzie pokonał czarnymi Korcznoja) i życzę sobie, aby w końcu kapitan naszej męskiej reprezentacji Bartosz Soćko miał codziennie dylemat wyboru przy ustalaniu składu... bo wszyscy są w formie, wszyscy grają bardzo dobrze i palą się do gry.
Mirosław Wolak
Najwyraźniej Bartel ma plecy większe niż Piorun.
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żeby tutaj chodziło o plecy. Kacper jest debiutantem w drużynie narodowej, a Mateusz to rutyniarz, który od wielu lat nas reprezentuje. Moim zdaniem chodzi raczej o to, żeby "nowy" dobrze wprowadził się do drużyny, a na III i IV desce gra się jednak trochę łatwiej niż na II i III. Jeśli Piorun będzie grał dobrze (a najlepiej ogrywał seryjnie rywali), to trener nie posadzi go na ławie (vide J-K Duda na poprzedniej olimpiadzie: 8½ /11!).
UsuńPrzyznam szczerze, że trzymając kciuki za całą naszą reprezentację (za Panie oczywiście też), najbardziej będę kibicował Dudzie, Piorunowi i Świerczowi, oby okazali się "trzema muszkieterami", przed którymi będą drżeć przeciwnicy!
Mirek Wolak
Mati co by o nim nie powiedzieć gdy gra w drużynie jest jej pewnym punktem nieźle punktuje, choć nie raz zdarzy mu się coś chlapnąć co się może komuś nie spodobać. Idę o zakład, że Mateusz nie będzie słabym punktem naszego zespołu. Ważne jest, żeby nie trzeba było nikogo specjalnie kryć, to o to chodzi, żeby nie było dziur na poszczególnych szachownicach, odrabianie pokrywanie słabości drużyny jest zadaniem praktycznie niewykonalnym. Cały zespół musi zagrać na maksa i liczyć też na trochę, nawet więcej niż trochę sportowego szczęścia.
UsuńA Hindusi myślą, że Nasuta to imię. :)
OdpowiedzUsuńPodobnie ma się sprawa z Vishim Anandem - co jest uznawane za jego imię a co za nazwisko?
UsuńZawsze sądziłem, że Vishi to zdrobnione imię, a Anand nazwisko ze względu na kolejność.
UsuńZawsze uważałem, że Vishi to imię, a Anand nazwisko ze względu na kolejność.
OdpowiedzUsuńA żona to Aruna Anand...
OdpowiedzUsuńVishi to skrót od Vishvanatan
OdpowiedzUsuń