wtorek, 22 listopada 2016

Sergiej Karjakin obejmuje prowadzenie w meczu, a Carlsen ucieka z konferencji prasowej!! Czy takie zachowanie przystoi wielkiemu mistrzowi?


Może to zabrzmi jak początek reklamy nowego modelu samochodu ale mam ochotę zacząć właśnie tak: Nareszcie jest! Długo oczekiwana... wygrana w meczu o tytuł Mistrza Świata w Nowym Jorku! W dodatku wygrana nie obecnie urzędującego króla, a Pretendenta, Sergieja Karjakina. Nie wiem czy pamiętacie, gdy kilka miesięcy przed nowojorskim meczem rozważałem z wami różne scenariusze, te realne i te mniej prawdopodobne, które mogą mieć miejsce. Dla mnie, napisałem, najbardziej optymalnym byłoby zobaczyć Mistrza Świata w sytuacji przymusowej, czyli zmuszonego gonić wynik. No i doczekałem się. Mam. Ta konfiguracja może nie jest idealna, bo najbardziej chciałem, aby wygrana Pretendenta zdarzyła się wcześniej, jednak 4 emocjonujące partie do końca, w których Magnus musi pokazać za deską, że zasługuje na tytuł championa to i tak prawdziwa fantastyka, Moi Kochani!

A obrazek poobijanego mistrza nie był wczoraj zbyt budujący. Magnus Carlsen zachował się nie jak wielki mistrz, a dzieciak, mówię to z całą odpowiedzialnością, uciekając z konferencji prasowej, wymachując na wszystkie strony rękami w wielkiej złości. Sergiej Karjakin na konferencji prasowej został sam. Czy takie zachowanie przystoi Mistrzowi Świata? W moim osobistym profilowaniu Wikinga brałem to pod uwagę, że może mieć problemy ze sztuką przegrywania, dlatego tak bardzo pragnąłem, żeby to nie on pierwszy w tym meczu prowadził. Wszystko, mniej więcej, mi się sprawdziło. No, może prawie wszystko, gdyż oczekiwałem pewnych ekstrawagancji z jego strony, jednak nie sądziłem, że zobaczę jego rejteradę z sali konferencyjnej po porażce, co jest oczywistym złamaniem przez niego umowy z organizatorami.

Wielu malkontentów na ten moment jest już usatysfakcjonowanych. Już nikt nie wieszczy remisowej śmierci szachów i mniejsza przychodzi ochota do manipulowania figurami na pierwszej i ósmej linii w ich ustawieniu początkowym, wszystko powoli wraca do normy. Jakiej normy, zapytacie? A takiej, że szachy klasyczne mają się świetnie. Serie remisów, jak jeden z czytelników napisał, zdarzały się z dawien dawna. W 1927 roku Capablanca z Alechinem zagrali 8 remisów pod rząd, o meczu Karpow- Kasparow pisałem niedawno, a więc wszystko jest na swoim miejscu. Takie są szachy, takie jest ich piękno, specyficzna uroda! A końcówka meczu czeka nas wspaniała, będzie to prawdziwa jazda bez trzymanki, jak trafnie to ujął Mirek Wolak z Krakowa.

Szkoda, że Carlsen nie umie przegrywać, że nie potrafi się zachować jak przystało. Zbyt duża pewność siebie gubi go, a Caissa chętnie za takie przymioty charakteru kara. Chciałem zobaczyć taki właśnie obrazek, chciałem ujrzeć tą właśnie cechę charakteru Norwega, ale jakoś nie odczuwam satysfakcji, że mniej więcej dobrze sobie wyobrażałem, jakiego go w ciężkich terminach zobaczę. Cztery partie prawdy. Wielki test przed Magnusem Carlsenem, czy uda mu się pozbierać? Czy jego układ nerwowy pójdzie w jeszcze większą rozsypkę? Stawiam na prawo entropii w fizyce, czyli wybieram możliwość drugą.



61 komentarzy:

  1. Niejednokrotnie już widywałem Carlsena w takim stanie. Szczególnie jego frustrację widać było na MŚ w rapidach i blitzu w Berlinie. Wtedy rzucał długopisem, krzyczał przekleństwa po norwesku itp - filmiki na youtube można poszukać wpisując np; Carslen rage itp :). Nie ukrywam, że lubię zawodników, którzy pokazują ekspresje i nie są ciepłymi kluchami, ale faktycznie tym razem Magnus przesadza. Moim zdaniem najzwyczajniej w świecie nie uniósł ciążącej na nim presji jako na Mistrzu. Wg mnie nie pozbiera się już tym razem. Prawdopodobnie mamy nowego MŚ. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://i.imgur.com/ym3DFSI.gifv

    Faktycznie - nerwy puszczają. Jak tak dalej pójdzie to dojdzie do bitki jak na konferencji Tyson-Lewis :-).

    Z drugiej strony jeżeli będzie nowy mistrz świata, to ciekawie będzie zobaczyć Magnusa na turnieju pretendentów :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli można sobie pozwolić na wyprzedzanie faktów, nie zdziwiłbym się gdyby po przegranej Carlsen nawet nie podszedł do turnieju pretendentów :)

      Usuń
  3. Trzeba umieć przegrywać z klasą. Po tym poznaje się wielkość człowieka, kiedy potrafi zachować się nie tylko wtedy gdy wygrywa, ale kiedy wynik jest niekorzystny. Wtedy tez trzeba trzymać nerwy na wodzy. Podam dwa przykłady z historii: 1. Steinitz osobiście pogratulował Laskerowi wygrania meczu o Mistrzostwo Świata (wniósł nawet trzykrotne hura na cześć zwycięzcy). 2. Capablanca nie stawił się na dogrywkę ostatniej partii i przesłał tylko list gratulacyjny (moim zdaniem uciekł jak szczur z tonącego okrętu). Prawda jest taka, że albo jest się dorosłym mężczyzną albo dużym dzieckiem. Moim zdaniem Magnus zachował się jak dziecko któremu zabrano ulubioną zabawkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie Carlsen nie wytrzymał ciśnienia, zarówno przy szachownicy, jak i na konferencji. Zdaje się, że w myślach to on już tytuł mistrza świata dawno obronił, a twardy opór Karjakina go wyprowadził z równowagi. Od strony psychologicznej, to co robi do tej pory Karjakin co majstersztyk. Bo nie wystarczy być najlepszym na świecie, trzeba to jeszcze przy tak niewygodnym przeciwniku jak Karjakin udowodnić :-). Chociaż podziwiając efektywność, to styl Karjakina w tym meczu to zwykłe kunktatorstwo i totalna obrona Częstochowy. Nie chciałbym, żeby odebrał on Carlsenowi szachową koronę, chociaż zachowanie mistrza budzi we mnie niesmak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od okolo roku stalem sié tylko biernym uzytkownikiem Twojego bloga.Wchodzé,czytam i nie udzielam sié.Mozliwe,ze robié tak ze wzglédu na to,ze jestem na etapie gdzie 24 godzinna doba wydaje sié zbyt krotka. Jak zwykle Twoje artykuly zawsze super sié czyta i sá na najwyzszym poziomie.Nie chcé napisac nic na temat pozostalych 4 partii,bo wciáz droga otwarta i dalej uwazam ze szanse sá 50 na 50 jedyne o czym chcialbym wspomniec jest zachowanie Carlsena.Nie jestem zaskoczony jego zachowaniem nawet w 1% poniewaz sam bylem swiadkiem jego zlego zachowania podczas London Chess Classic 2015.To mialo miejsce po remisie w klasyku z Anandem,gdzie czekalem na zewnátrz sali konferencyjnej zeby zrobic sobie z nim zdjécie.Carlsen bardzo szybko wyszedl z sali,czym rowniez mnie mocno zaskoczyl(rozmawialem z zoná przez telefon),szybko sié rozláczylem i szedlem korytarzem za nim po wspolná fotké.To co sié wydarzylo po drodze do windy bylo dla mnie szokiem.Najpierw jakas kobieta z dzieckiem i telefonem w réku probowala jego zatrzymac do fotki,to ominál já bez zatrzymania szerokim lukiem,a kawalek dalej jeden z fanow chcial autograf na ksiázce,wréczajác Carlsenowi do jego rák ksiázké i dlugopis...Carlsen wziál to do rák po czym nie zlozyl autografu tylko wrzucil dlugopis do srodka i przymknál ksiázké.Po tych sytuacjach ,balem sié prosic o zdjécie,bojác sié odmowy i jedyne co zrobilem,to nagrywanie w windzie kiedy zjezdzalismy na parter.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego co pamiętam, ulubionym sportowcem Magnusa jest C.Ronaldo. Widzę podobieństwo w zachowaniu w trudnych sportowo momentach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja Carlsenowi zwyczajnie współczuję.

    To, co obserwujemy, nie ma wiele wspólnego z zachowaniem niesportowym (w każdym razie - świadomym) czy brakiem klasy. Jest to syndrom wyobcowania jednostki genialnej i zarazem samotnej, graniczący z zaburzeniem psychicznym brak kontroli nad własnym zachowaniem w sytuacjach wyjątkowej presji (wewnętrznej i zewnętrznej). Pan Krzysztof powinien to rozpoznawać z racji swojej specjalizacji - trochę się dziwię, że nie próbuje spojrzeć na sprawę pod tym kątem.

    W szachach to nic nowego - oczywistym przykładem był Fischer (któremu zdarzało się wybuchać płaczem po porażkach, a do czego doprowadziło ostateczne ukoronowanie jego kariery, czyli zdobycie mistrzostwa świata, wszyscy wiemy), w mniejszym stopniu, i z nieco innymi przejawami - choćby Iwanczuk. Jeśli są tu miłośnicy snookera, to doskonale znają inny klasyczny przypadek - Ronniego O'Sullivana.

    Zwróćcie uwagę, że wybuchy agresji Carlsena generalnie nigdy nie są kierowane w stronę przeciwnika, sędziów, organizatorów itd (choć jak widać z wpisów, rykoszetem mogą oberwać kibice). Ich głównym adresatem jest sam Magnus - i to on sam jest dla siebie największym problemem.
    Trudno wyrokować, czy tym razem będzie jeszcze w stanie zapanować sytuacją i się pozbierać - ale nawet jeżeli, to w dłuższej perspektywie widzę jego karierę w niewesołych barwach (odpukać!).

    Michał B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał B. - Magnus Carlsen nie jest jednostką samotną, czy wyobcowaną - on prowadzi normalne życie towarzyskie, i nie ma natury samotnika, choć w obejściu jak to zwykle z obywatelami Skandynawii bywa jest może nieco oschły, czy oszczędny w słowach. Nie zrzucałbym tego na karb jego wyobcowania, przynajmniej ja takich cech u niego nie dostrzegam. Czy jest genialny? Często tak pisałem o nim i ktoś może teraz wytknąć mi niekonsekwencję, mniejsza o to, jednak gdyby Magnus stracił tytuł, a co gorsza nie odegrał go, historia go zapamięta jako tego, który wyrwał koronę ileśtam krotnemu Mistrzowi Świata u schyłku jego kariery. Geniusz musi potwierdzać zawsze i wciąż swoją nieprzeciętność. Magnus ma 4 rundy by pokazać, że jest wielki, a co do jego zachowania to nie relatywizowałbym, patrzą dzieci, patrzy młodzież z całego świata i czego to ich Mistrz Świata uczy?

      Usuń
    2. Magnus Carlsen ma Zespol Aspergera (odmiana Autyzmu). To wyjasnia...

      Usuń
    3. Zdiagnozowany? Masz jakiegoś linka potwierdzającego to co mówisz?

      Usuń
    4. Asparger u Carlsena to jakiś mit, info wyssane z palca. Po prostu ego mu się rozrosło do rozmiarów galaktycznych - ot cała historia jego zachowania i frustracji. Na portalu norweskim czytałem z nim wywiad, wspomina tam, że nikt nie rozumie jego idei szachowych, więc nie lubi z nikim na ten temat nawet rozmawiać.

      Usuń
    5. Magnus Carlsen nie jest jednostką samotną, czy wyobcowaną - on prowadzi normalne życie towarzyskie (...)

      Ale przecież nie chodzi o wyobcowanie towarzyskie, tylko o mentalne - samotność szachowego długodystansowca, niezbicie przekonanego o tym, że wniknął w istotę gry daleko głębiej, niż cała reszta. Wspomniany przez Mateusza wywiad tylko to potwierdza.

      I teraz: jeśli zawodnicza rzeczywistość nie chce być zgodna z jego przekonaniem - tym gorzej dla rzeczywistości. Przecież podejmowane przez Magnusa decyzje taktyczne w obecnym meczu są coraz bardziej irracjonalne - to właśnie efekt jego problemów, które moim zdaniem chwilowo przestał już kontrolować (podobnie jak bardziej zewnętrzne przejawy zachowań - te, które tu dyskutujemy). Miejmy nadzieję, że przejściowo i że Norweg da radę się jeszcze ogarnąć.

      Michał B.

      Usuń
    6. Michał B. Samotność długodystansowca, pełna zgoda, jednak czy wszystko to usprawiedliwia jego brzydkie zachowanie po partii? Zresztą nie jest to jakiś pierwszy taki przypadek w jego karierze. Od Mistrza Świata wypada wymagać, żeby jak mówi nasz wielki nieżyjący klasyk, że jeśli się ie wie jak zachować w danej sytuacji, trzeba zachować się przyzwoicie. Magnusa ogląda cały szachowy świat, dzieci, młodzież, jest dla większości z nich autorytetem, dlatego jego zachowanie ma zdecydowanie większą siłę rażenia.

      Usuń
  8. Jak dla mnie to zachowanie Magnusa (ucieczka z miejsca przed konferencją prasową) jest przede wszystkim brakiem odpowiedzialności. Do tego dodam oczywiście, że jeśli Magnus uważa się za profesjonalistę (zawodowca) to jest to brak profesjonalizmu.

    Co jak co, ale naprawdę nie uwierzyłbym, gdyby ktoś wcześniej napisał, że jeśli Carlsen przegra partię to nie stawi się na konferencji prasowej. Ba! Uznałbym to po prostu za dobry żart, a autorowi komentarza pogratulowałbym poczucia humoru.

    Jeśli dobrze przyjrzycie się zachowaniu oraz postawie i wypowiedziom Carlsena na wszystkich konferencjach prasowych, to być może dostrzeżecie zbytnią pewność siebie (niektórzy mówią, że to może być także arogancja). Ja akurat dostrzegłem coś takiego, chociaż Magnus sprytnie to ukrywa - musi prawdopodobnie bardzo mocno się hamować z ujawnianiem tego co naprawdę myśli. Wystarczy posłuchać jak się wyrażał o Anandzie czy też o remisach albo fortecach w szachach.

    Podsumowując, Magnusa gubi zbytnia pewność siebie i wiara w to, że jest nieśmiertelnym szachowym Bogiem. Owszem, podniósł królewską grę do poziomu niemalże silników (zobaczcie ile ruchów w każdej partii niemal idealnie wbija się w pierwsze linie sugerowane przez krzemowe potwory), ale w pewnym momencie zobaczył siebie jako wszechmogącego Boga na Olimpie Szachowym, który będzie rządził do końca świata...

    ... a tu Rosjanie się wkurzyli, wystawili swojego najtwardszego wikinga (!) i Wiking musiał wrócić do domu, aby zastanowić się nad tym dlaczego człowiek nigdy nie może być Bogiem (o te tematy pytajcie Krzysztofa, bowiem to On jest specjalistą od tematyki nieszachowej).

    OdpowiedzUsuń
  9. Carlsen nie powinien oddawać korony szachowej. Karjakin nie jest najlepszy na świecie więc dlaczego ma być mistrzem świata. Carlsen być może się nawet popłakał po meczu ale co mu to pomoże? Musi walczyć dalej. Jutro musi wygrać, inaczej straci koronę a to byłoby bardzo krzywdzące nie tylko dla niego ale dla całego szachowego świata. Szachy bez Carlsena cofną się o 200 lat, tylko Carlsen jest w stanie temu zaradzić skutecznie i bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szachy jako sport sa juz na wykończeniu. Topalow przewiduje ze jego dzieci to juz ostanie pokolenie zawodowych szachistów. Dekade temu na wrocławskim Rynku w rozmowie z IM Piotrem Dobrowoski tez wieszczyłem koniec szachów jako dyscypliny sportu. Pan Piotr smutnym glosem dodał ze moze tę chwile uda sie troche odroczyć w czasie. Niewiele go zostało. Szachy jak mówi Topałow zostaną częscią kultury człowieka ale nie sportem zawodowym. Szachy wrócą do kawiarni jak za Legala i Philidora. I dobrze, Bedzie wiecej radości spontanu w grze. Gdy arcymistrza zapytałem o Gambit Muzio, czy jest prawidłowy w epoce silników to nie wiedział co mi odpowiedzieć. Ale sie nie dziwie bo w życiu grał on tylko raz gambit królewski czarnymi i dostał łomot od mistrza miedzynarodowego :) Co jednak upoważnia go do twierdzenia ze nie warto uczyc dzieci GK :) Gdyby sam sie uczył go jako dziecko to nie dostałby takich bęcków czarnymi bo przynajmniej wiedziałby jak sie bronić przeciw GK .... W tym kontekscie nie dziwie sie ze nasi szachisci sa tak mało uniwersalni. Karajkin tez zresztą ale zasługuje na tytuł mistrza swiata bo wygrał turniej pretendentów i wygrał w ostatniej rundzie z Caruaną. To wystawia mu świadectwo. Choc Magnus jest lepszy.

      Usuń
  10. Carlsenowi przydarzył się najgorszy scenariusz, jaki można sobie wyobrazić. Nie wykorzystał swoich szans w partiach 3 i 4 (partie, które pokazały, że jednak nie widzi on "wszystkiego" na szachownicy) i teraz przegrał, co by nie powiedzieć, w "głupi" sposób. Nie widziałem jego zachowania po partii, ale po obejrzeniu partii jestem w stanie zrozumieć jego reakcję. To z czym do tej pory nie zetknął się Carlsen to niesamowite wręcz szczęscie Karjakina (co pokazał już turniej pretendentów), które można, po prostu, nazwać "niesamowitym fuksem". To może wyprowadzić z równowagi każdego, i to jest element, z którym trudno jest walczyć nawet Mistrzowi Swiata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Niesamowite wręcz szczęście Karjakina". W partii szachowej NIE MA SZCZĘŚCIA lub pecha! Są tylko lepsze lub gorsze wybory. Już na pewno nie można mówić, że szczęściem Karjakina jest lekkomyślność Carlsena w gospodarowaniu czasem.
      No dobra, niech będzie - ewentualnie szczęście może się zdarzyć podczas partii. Np. gdy przeciwnikowi spadnie lampa na głowę, albo złapie go nagły atak, bynajmniej nie szachowy, wyrostka robaczkowego.
      Carlsen jest cały i zdrowy (najprawdopodobniej), więc nie tłumaczcie go amatorsko fuksem przeciwnika.

      Usuń
  11. Carlsen wygra dwie partie z pozostałych czterech i obroni tytuł Mistrza Świata.
    Wieszczka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Carlsen jest człowiekiem a nie maszyna. Emocje są tak duże, że można wybuchnąć. Nie potępiajcie go za to, nie piszcie że ktoś inny kiedyś profesjonalnie się zachował.
    Każdy z nas inaczej reaguje.
    Ja tylko mu współczuję.
    Karol

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szachy i tak są na wykończeniu jako sport" - bzdura, właśnie teraz, np. w USA (i nie z powodu WCC 2016) przeżywają renesans. Wiele uniwersytetów, zamiast "importować" bejsbolistów, do swoich drużyn, "przerzuciło" się na szachistów.
      Nie można przekładać sytuacji w Polsce na cały świat. My jesteśmy "inni".

      Usuń
  14. 1. Kto z nas ludzi jest idealny i zawsze potrafi zachować się stosownie? Ja osobiście wielokrotnie wśród innych wybuchałem nerwami, choć staram się być człowiekiem kulturalnym i miłym. Taką mamy naturę, tego nie zmienimy.
    2. Przed nami 4 partie! Wspaniały układ: Carlsen musi coś wygrać, Karjakin musi napór Norwega wytrzymać! Myślę, że czekają nas niekonwencjonalne zagrania Carlsena, choć Karjakin także potrafi grać niekonwencjonalnie (patrz: wygrana partia z Anandem w Turnieju Kandydatów). Jeśli Carlsen się psychicznie nie rozsypie, to czeka nas wspaniała uczta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt z nas nie jest idealny, jesteśmy omylni, nie zawsze zachowujemy się stosownie. Pytanie wybuchałeś nerwami w sytuacjach publicznych, przy dużym audytorium, czy wśród znajomych, bo to jest jednak duża różnica. Nie osądzam Carlsena jako człowieka w ogólności natomiast jeśli widzę takie zachowanie, które ogląda cały szachowy świat, to mam prawo czuć zażenowanie, prawda?

      Usuń
    2. No ale z drugiej strony, można zadać pytanie jak zachowali się organizatorzy konferencji? Przyszedł mistrz świata, po lekkim KO, a tu, cytując klasyka, "ani be, ani me, ani kukuryku". Siedzi, siedzi, nikt z nim nie chce rozmawiać, to wstał i wyszedł (https://youtu.be/WR-4_ouXUV4). Oglądając transmisje konferencji z innych turniejów nie widziałem takiej sytuacji (organizatorzy raczej "przychylali nieba" zawodnikom którzy przyszli na konferencję - niektórzy tam nie docierali ...).
      A co do wstydu i zażenowania, posłużę się fragmentem tekstu z piosenki Kazika: "(...)niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi".
      Zresztą w innych dyscyplinach sportu takie zachowanie zdarza się bardzo często (nie znaczy to, że je pochwalam, ale rozumiem przyczyny).

      Usuń
  15. No ale z drugiej strony, można zadać pytanie jak zachowali się organizatorzy konferencji? Przyszedł mistrz świata, po lekkim KO, a tu, cytując klasyka, "ani be, ani me, ani kukuryku".

    Ano właśnie - też już doczytałem, jak to było. Wychodzi na to, że nasza dyskusja o zachowaniu Carlsena jest poniekąd bezprzedmiotowa...

    Michał B.

    OdpowiedzUsuń
  16. W zupełności się zgodzę Carlsen siedział i czekał a Karjakin nie przyszedł. Karjakin sprowokował tą sytuację celowo to jest jedna z jego zagrywek. A Carlsen czekał, czekał i się zdenerwował i sobie poszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jakieś twarde dane, że Karjakin zrobił to celowo przedłużając wywiady ze stacjami telewizyjnymi, jakiś link, w który potwierdza to co mówisz, czy to tylko twoja opinia?

      Usuń
    2. Przyznaję, że początkowo - chociaż jestem fanem Carlsena - to też byłem oburzony jego zachowaniem. Jednak powyższy filmik (do którego link podał Anonim), na którym wyraźnie widać, że Carlsen stawił się na konferencję jak należy, a Karjakinowi się na nią nie spieszy, zmienia moją ocenę całego zdarzenia. Nie wiem, kogo tutaj winić (Karjakina czy organizatorów - raczej tych drugich), tak czy inaczej sytuacja, w której jeden z uczestników musi czekać nie wiadomo jak długo na drugiego, by zaczęła się konferencja (zwłaszcza w tak napiętej sytuacji!) zdarzyć się nie ma prawa, a już na pewno nie na meczu o mistrzostwo świata. Trzeba to bardzo stanowczo podkreślić! A gdyby tak Karjakin zmaterializowałby się nie o kilka minut, a powiedzmy o kwadrans czy nawet o pół godziny później? Przecież Carlsen nie mógł wiedzieć, ile to czekanie jeszcze potrwa! Najpierw przegrać z przeciwnikiem, a potem jeszcze musieć czekać aż on łaskawie pojawi się na konferencji, żeby pochwalić się swoim zwycięstwem - to jak przegrać z nim dwa razy i nie dziwię się, że Carlsen nie chciał dodatkowo podłamywać się psychicznie. Konferencja zaczyna się po partii, a nie jak jeden z zawodników skończy udzielać wywiadów. Czytając doniesienia prasowe byłem do tej pory przekonany, że Carlsen konferencję w ogóle olał. Tymczasem okazuje się, że jednak przyszedł i kazano mu czekać, aż przeciwnik raczy się pojawić (chociaż, jak mówiłem powyżej, to raczej organizatorzy a nie Karjakin powinni dopilnować, by wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku). Okoliczności pewnie i nie rozgrzeszają Carlsena, ale też w jakimś stopniu (można się spierać, w jak dużym) go usprawiedliwiają.

      Usuń
    3. Zaraz, chwileczkę co ty wypisujesz?? Na Carlsena też czekała telewizja i wywiady, tylko on najzwyczajniej w świecie ominął dziennikarzy, nawet rodzimą norweską telewizję i poszedł prosto na salę konferencyjną i dlatego musiał tam czekać. Zrobił to na własne życzenie. Żeby o czymś pisać trzeba coś od początku do końca oglądać, a nie jakiś krótki wycinek, z którego można wyciągnąć wnioski jakie się chce. Karjakin miał prawo rozmawiać ze stacjami tv i wypowiadać się tak jak uważa, on nie musi patrzeć na to czy Carlsen poczeka, czy nie poczeka bo to nie jego sprawa.

      Usuń
    4. Ależ ja z Carlsena wcale winy nie zdejmuję!! Staram się jedynie nakreślić - zwłaszcza wobec osób, które go potępiają w czambuł - sprawę z więcej niż jednego punktu widzenia i w tym dążeniu nie jestem odosobniony (vide chociażby wczorajszy wpis Anonima z 21:42). JASNA SPRAWA, że w duchu sportowej rywalizacji powinien był Carlsen czekać do skutku! Z drugiej jednak strony organizatorzy powinni zastanowić się, czy nie nadać całemu procesowi formy bardziej zorganizowanej - na przykład poprzez określenie ile mniej więcej czasu mają dziennikarze na korytarzu i po ilu minutach musi zacząć się tzw. właściwa konferencja prasowa. O ile mi wiadomo, to podobne reguły funkcjonują w innych dyscyplinach (np. UEFA reguluje takie rzeczy bardzo precyzyjnie). Pozwolę sobie na wszelki wypadek jeszcze raz podkreślić - daleki jestem od twierdzenia, że Carlsen zachował się OK... Próbuję jedynie nadać sprawie kontekst (zgodzę się także, że przeholowałem w tzw. 'drugą stronę'!). Wszak urzędujący mistrz świata też jest tylko człowiekiem, a podobne ekscesy zdarzały się nie tylko Fischerowi, ale też i Kasparowowi i wielu innym. I nie chodzi o to, by te zachowania bagatelizować, ale by powstrzymać się od lekkiego osądzania... Niech sam sobie każdy zada pytanie o siebie - od razu mówię, że moja własna rodzina wie, że jeżeli turniej lub partia poszły wiadomo jak, to najlepiej przez pierwsze kilka godzin ograniczyć rozmowy do zagadnień zupełnie niezbędnych....;)

      Usuń
    5. Carlsen omijając tv sam się wpakował w to czekanie, zresztą on nawet w poprzednich konferencjach mówił nie jakby chciał a musiał - właściwie nie mówi nic konkretnego, wije się i tylko "I mean, I mean..." i cała galeria grymasów i min. On taki jest i ok tylko, że sprawy mają się tak, że oglądają go dzieci, młodzież z całego świata, a dobrze wiesz, że każdy lokalny kluba, sekcja takiego małego MŚ ma i widząc takie zachowanie mądrale nie uczą się pokory, a jeszcze większego zadufania w sobie, bo "skoro Mistrzowi Świata" wolno to.." Dobra. Nie demonizujmy też całego zajścia, chłopak był w ciężkim szoku po nokaucie i tyle!;). Acha - a wyobrażasz sobie taki scenariusz, że Karjakin jednak wygrywa i trzeba Magnusowi udzielać wywiadów, byc na ceremonii zakmnięcia mistrzostw, wręczenia korony, trzeba pogratulować przeciwnikowi itd? Bo ja nie! Aż się będę bał oglądać te sceny!

      Usuń
    6. http://eurosport.onet.pl/szachy/magnus-carlsen-mozart-szachow/fr47n

      To link o ktory pytasz.
      Zespol Aspergera ... i to na 100%

      Usuń
    7. Regulamin meczu i umowy przedmeczowe nie są dobrze (dla zawodników) ustalone. Nie może być tak, że zawodnik ma czekać na sali konferencyjnej nie wiadomo jak długo na przyjście konkurenta i rozpoczęcie konferencji prasowej.

      Usuń
    8. http://eurosport.onet.pl/szachy/magnus-carlsen-mozart-szachow/fr47n

      link do tematu Magnus Carlsen a Zespol Aspregera '\.

      Geniusz (Szachowy ,niewatpliwie ) z aspolecznymi zachowaniami. Zdjecia min Carlsena znane sa internautom.Pozdro

      Usuń
    9. Stary a gdzie tutaj jest postawiona diagnoza? Można zachowywać się aspołecznie a nie mieć zespołu Aspergera! Czy uważasz, że wszyscy wychowankowie poprawczaków, którzy przejawiają aspołeczne zachowania mają zespół Aspergera? Taka ocena jednostki chorobowe musi być udokumentowana, wtedy można mówić o tej chorobie u Mistrza Świata.

      Usuń
    10. kolokwium - Magnus zyskał na czasie się nudził w oczekiwaniu na Karjakina bo zrobił slalom wokół telewizji, którym miał udzielić wywiadów. Wtedy po telewizyjnych wywiadach obaj w mniej więcej tym samym czasie weszliby na konferencyjną salę. Karjakin nie ma obowiązku śledzić co robi jego przeciwnik, a tym bardziej skracać wywiady bo tamten sobie zażyczył tego nie robić.

      Usuń
    11. Jakby konferencja prasowa była o ustalonej sztywnej godzinie (np. kwadrans po partii), to nie byłoby kłopotu. A tak to emocji zawodnik nie może rozładować. On może jeszcze siedzieć w partii i w środku aż kipieć.

      Usuń
    12. Zgadzam się w pełni z tym, co napisał użytkownik Kolokwium. To, że Carlsen zachował się niewłaściwie, to jedna racja. A to, że organizatorzy powinni bardzo jasno określić, na jakich zasadach odbywa się kontakt między dziennikarzami a zawodnikami (co, jak pisano powyżej, ma miejsce w innych dyscyplinach), to też jest jakaś racja. Przecież mogło dojść do sytuacji, w której Carlsen nawet i zatrzymałby się, by odpowiadać na pytania dziennikarzy w korytarzu, a ci po 2 minutach straciliby zainteresowanie, gdy tymczasem Karjakin mógłby być po zwycięskiej partii indagowany przez rozentuzjazmowanych żurnalistów nawet i kwadrans (zwracam przy tym uwagę, że w tym twierdzeniu nazwiska Karjakin i Carlsen można spokojnie zamienić miejscami i pozostanie ono nadal prawdziwe!). W takim wypadku nie ma przecież mowy, żeby obydwaj dotarli na konferencję równocześnie! Można rozwiązać ten problem na przykład tak - pierwsze 5 minut bezpośrednio po partii jest dla dziennikarzy na korytarzu, później zawodnicy mają dla siebie dalsze 5 minut w samotności, aby opanować nerwy, i właściwa konferencja zaczyna się równo 10 minut po końcu partii. I tyle.

      Usuń
  17. Zaraz to, że Carlsen zachował się jak prostak, urośnie do rozmiarów teorii spiskowej dziejów. Karjakin nic nie przedłużał, nikt nie robił nic na złość Carlsenowi, najzwyczajniej w świecie nie wytrzymał nerwowo i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest tez druga strona medalu ... Gdyby Carlsen nie był taki naładowany i nie miał ochoty udusić rywala po porażce :) , był potulny i super grzeczny to nie byłby Carlsenem. Tak jak Fischer nie byłby Fischerem bez tych swoich ''jazd'' :) Szachy to jak boks - musisz łaczyc inteligencje, technike z agresja i wolę zwycieżania. Tego ostatniego ( a takze inteligencji) brakowało Gołocie i na 4 próby zdobycia tytułu ani razu mu sie nie udało.

    OdpowiedzUsuń
  19. A moim zdaniem zachowanie Carlsena wpisuje się w typowe reakcje podobne dla innych tak zwanych "cudownych dzieci" i to nie tylko w szachach ale w każdym sporcie. Osoby utwierdzane od dziecka o swojej wyjątkowości (przez rodziców, trenerów, media) maja później problem w kontaktach z innymi "nazwijmy to zwyczajnymi ludźmi). Rodzice pakują kasę swój czas i swoje oczekiwania w dziecko zapominając najzwyczajniej w tzw "dobrym wychowaniu". Otrzymujemy w rezultacie tego takiego Carlsena czy Johna McEnroe który najzwyczajniej nie potrafi się zachować. My tez mamy taki przykład: Jerzy Janowicz zachowuje się jak McEnroe ale wynikami sportowymi mu do pięt nie dorasta. Historia zna inne przykłady np. rozrzucenie figur rzez Fischera w partii z Mieczysławem Najdorfem na Olimpiadzie w Lipsku. Ostatnio na innym blogu widziałem film jak Nakamura rozrzuca figury szachowe w wielkiej złości. A co by było gdybyśmy my wszyscy "uzewnętrzniali"
    swoje emocje jak Carlsen, Fischer , Nakamura i inni ?

    OdpowiedzUsuń
  20. Co wy wpisujecie. Carlsen nic takiego nie zrobił co byłoby godne rozpisywania się. Carlsen jest obok Kasparowa, Alechina, Nimzowitcha czy Fischera w panteonie najlepszych szachistów wszechczasów. I nic tego nie zmieni nawet przegrana z jakimś Karjakinem który może lepiej gra obecnie ale w historii się nie zapisze (jak wielu mistrzów świata). Po następnych mistrzostwach Karjakin straci koronę na rzecz Nakamury lub Caruany a Magnus jest w panteonie wielkich mistrzów i może iść na emeryturę. Nic więcej ponadto co osiągnął już nie osiągnie bo osiągnął wszystko co było możliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej co ty wypisujesz - na razie Carlsen raz odebrał tytuł Anandowi i raz go obronił, a teraz trudno powiedzieć co się stanie. Spojrzyj może na CV Ananda to zrozumiesz ile jeszcze musi być Norweg nas szczycie, żeby konkurować z legendami.

      Usuń
    2. Kombinacje Carlsena są chyba najgłębsze od czasów Kasparowa. Anand panował kiedy poziom szachów się lekko obniżył, brakowało ludzi pokroju Carlsena czy Nakamury. Topałow z całym szacunkiem ale do wirtuozów szachów nie należy, coś analogicznie do Maxa Euwego który wygrał z Alechinem fuksem (podobnie jak teraz Karjakin wygra z Carlsenem). Magnusa zgubiła pewność siebie a nie to że gorzej gra od Karjakina. Karjakin to kujon, Carlsen to wirtuoz.

      Usuń
    3. "Jakiś Karjakin"? Co Ty chłopie wypisujesz? To raczej Ty jesteś jakiś anonim. Trochę szacunku.

      Usuń
    4. Z Nimzowitchem w takim gronie, to żeś chłopie przegiął!

      Usuń
  21. Szachy potrzebują ludzi takich jak MC, tak samo jak piłka potrzebuje Ronaldo. Grzeczni chłopcy nie przyciągają uwagi mediów, a tej szachy bardzo potrzebują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szachy potrzebują co jakiś czas zmiany na tronie. To powoduje, że zaczynający widzą możliwość pokonania mistrza, który jest geniuszem. Wówczas chcą się szkolić aby wejść na szczyt. A geniusz albo padnie jak Fischer, albo się wzniesie jak Aliechin.

      Usuń
  22. --- Gdyby Carlsen nie był taki naładowany i nie miał ochoty udusić rywala po porażce :)

    Carlsen nie chce dusić rywala. On chce dusić SIEBIE. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Według mnie on unika ludzi nie dlatego że nimi gardzi, ale dlatego że go drażnią. Według mnie był wkurzony nie dlatego że "zabrano mu zwycięstwo", ale był zły na siebie że dopuścił się przegranej - i to przez głupie błędy (spowodowane niedoczasem i nerwami).... pozdrawiam mathi

      Usuń
  23. Niestety Caissa nie karze za błędy, a może czasem powinna pokarać.

    OdpowiedzUsuń
  24. Myliłem się w swoich przedmeczowych przewidywaniach.
    Zapytany z jakim zwierzęciem się utożsamia Carlsen
    porównywał się do krokodyla ,jeśli tak to zachowa zimną krew na dalsze partie .

    OdpowiedzUsuń
  25. Carlsen został ukarany za swoje zachowanie 10% z nagrody czyli albo 40tys. Euro albo 60 tys.Euro w zależności od rezultatu meczu.

    OdpowiedzUsuń
  26. A ileż miał,k...a,czekać?

    OdpowiedzUsuń
  27. Zadajcie sobie trochę trudu i poczytajcie o zespole Aspergera (rodzaj autyzmu). Gołym okiem widać, że Carlsen swoim zachowaniem daje świadectwo, że jest klasycznym przykładem człowieka dotkniętego tą chorobą. Życzyłem wcześniej i nadal życzę mu zwycięstwa!

    OdpowiedzUsuń
  28. Sztab Carlsena złożył odwołanie od kary. Twierdzą, że Carlsen nie złamał regulaminu, bo był na konferencji przez ponad minutę.
    Sprawa jest tak trudna do rozstrzygnięcia, jak pytanie, czy obrona berlińska w partii hiszpańskiej jest remisowa.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie jest remisowa . Dowodem następna partia wygrana przez Carlsena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest remisowa. Dowodem 12 partia niewygrana przez Carlsena.

      Usuń
  30. Słabe. Uciekł z konferencji, a mógł przecież wyrzucić przeciwnika przez okno.
    https://www.rt.com/sport/checkmate-angry-chess-player-throws-rival-out-of-the-window/

    albo potraktować mieczem:
    "In February 2009, a man killed a friend with a sword after a chess game in Alameda, California. An argument broke out during their game, and the two started wrestling. Joseph Groom retreated to his bedroom and returned with a sword, which he used to stab Kelly Kjersem once. "

    Tom K.

    OdpowiedzUsuń