poniedziałek, 30 stycznia 2017

W zakończonym Tata Steel Chess pewnie wygrywa Wesley So! Radek Wojtaszek na odległej, jedenastej pozycji! Rozstrzygnięcie konkursu Psychologii i Szachów!


Wesley So bierze Wijk aan Zee odrywając się od drugiego Carlsena na cały punkt! Faktycznie, ostatnia partia z "Nepo" była swoistym kuriozum, zdarzającym się niezwykle rzadko na arenach sportowych wśród szachistów tak wysokiej wiedzy. Poziom demoralizacji grającego fatalne zawody Rosjanina musiał być niemały jeśli nie potrafił ustawić czegokolwiek grywalnego na desce, a wpadł niczym roztrzepany dziesięciolatek w potrzask już w debiucie tuż przed dziesiątym posunięciem. Taki finał Wimbledonu to swoisty zgrzyt, ciekawa intryga załamała się na początku ostatniej rundy, która zapowiadała się bardzo interesująco. Gdybym był kibicem "Nepo" (A nie jestem, choć lubię człowieka) z całą pewnością zahaczyłbym o szynk i nie wychodził z niego do późnych godzin wieczornych...

Pojawiają się już pierwsze oceny występu naszego reprezentanta i ja pozwolę sobie dorzucić kilka słów od siebie. Trzeba mi też ustosunkować się do kilku teorii czy ocen innych internautów. Na serwisie http://turnieje.chessbrains.pl/2017/01/13/wijk-aan-zee-2017/, "januszasj" napisał tak:

Pan Krzysztof Jopek, którego poetyzujące komentarze bardzo cenię, zauważył onegdaj, że oglądając na żywo partie naszego arcymistrza potrafi przewidzieć jego posunięcia. I to jest clou problemu: jeśli potrafi przewidzieć, to znaczy – myśli szybciej niż Wojtaszek ! 

Panie Januszu nie ma takiej możliwości żebym myślał szybciej od Wojtaszka. Podczas transmisji stosuję zasadę aktywnego kibicowania, mianowicie nie siedzę i nie czekam na rozwój wydarzeń, a sam oceniam pozycję, wybieram ruchy kandydaty, coś tam przeliczę, jest to według mnie bardzo fajna forma treningu, którą można nazwać: "Trenuj z arcymistrzem podczas jego gry". Inne partie również mam otwarte i nie patrząc na oceny komputera oceniam je i dopiero potem patrzę co mają do powiedzenia krzemowe monstra. Pisząc, że z dużą regularnością przewiduję ruchy jakie zagra Wojtaszek, mam na myśli sam wybór ruchów kandydatów. Powiedzmy stoi pozycja, są trzy, cztery sensowne kontynuacje i wtedy często bez liczenia wariantów intuicja mi dobrze podpowiada co zagra nasz arcymistrz. Chodziło mi o wybór posunięć w pozycji do przyszłego liczenia, a nie samo liczenie. Wojtaszek w partii swój wybór musi poprzeć dokładnymi obliczeniami, ja w domowym zaciszu mam sytuację komfortową. A to, że udaje mi się przewidywać ruchy Wojtaszka, które zostaną zagrane nie jest niczym dziwnym, w końcu od wielu lat wiszę przyczepiony do niego jak, nie przymierzając, rzep do psiego ogona to i przychodzi mi to coraz łatwiej ;).

Wielu komentujących nagminnie powtarza zdanie kalkę-zarzut, mianowicie chodzi o bardzo popularny pogląd, że Wojtaszek doszedł do 2750 w oparciu o pojedynki ze słabszymi zawodnikami. Ciekawe, czy ktoś w ogóle zastanawia się co pisze? Jeśli Wojtaszek ma od ładnych paru lat ranking ponad 2700 elo, a ponad nim jest od dłuższego czasu dwudziestu paru szachistów z rankingiem wyższym, to jeśli w ogóle chce grać, musi grać ze słabszymi bo jest ich więcej. Sekretem osiągnięcia 2750 elo to utrzymanie dużej skuteczności z szachistami niżej notowanymi i minimum nie przegrywanie z lepszymi, a to Wojtaszkowi się od wielu lat udaje. Poza tym co złego w graniu ze słabszymi jeśli się ma takie elo? Droga do owego słynnego nabijania rankingu na słabszych przecież jest wolna dla każdego, dlaczego więc arcymistrzowie nie korzystają z niej? Nie chcą mieć 2750 elo, że tego rankingu nie nabijają? Mocny żart. Może to zrobić każdy, jednak mało komu to się udaje, do tego potrzebna jest klasa gry. Daleko nie szukając: Kacprowi Piorunowi niedawno brakowało kilkanaście elo do 2700 + i gdzie teraz jest? Wypadł z setki, wrócił do niej ale jest w jej dole, gra teraz w Gibraltarze, kibicujemy mu mocno, ale z tymi 2700 elo przegrywa, odkuwając się na słabszych. Można by przytaczać tutaj każdą indywidualną historię arcymistrza pretendującego do 2700 elo, który odbija się głową od niewidzialnej bariery. Poza tym Wojtaszek grał ze ścisłą światową elitą, co prawda spadł mu ranking, ale nie na tyle, żeby mówić o jakiejś katastrofie, nadal mocne 2740 plus ma. Teoria nadmuchanego rankingu wskazywałaby, że Wijk aan Zee powinno się zakończyć katastrofą, ale czy ten turniej był katastrofą? Dla jasności, bo się zacznie zaraz idiotyczne łapanie za słowa: uważam, że to był zły turniej Wojtaszka, to nie podlega dyskusji, ale katastrofy nie było. Dalej, idąc takim tokiem myślenia, Carlsen w ogóle powinien zrezygnować z gry w Wijku bo byli zawodnicy, którzy mieli od niego blisko 200 elo mniej itd. Kompletny absurd. Ranking jest wypadkową gry z szachistami gorszymi, równorzędnymi i lepszymi. Magnus musiałby tylko stawać do obrony tytułu w takim razie i nic poza tym. Nie ma chyba sensu ciągnąć tego wątku dłużej...

Absolutną rewelacją turnieju był Hindus Adhiban, który zajął trzecie miejsce. Tego szachistę wielu do tego turnieju nie rozpoznawało, teraz już wszyscy o nim wiedzą. Adhiban zagrał naprawdę kapitalne zawody, a jego szachy również mogły się podobać.

Wojtaszek nie zagrał tego turnieju dobrze. Jestem przede wszystkim ciekaw tego co on sam powie o swoim występie. Najprawdopodobniej kluczową była przegrana partia z Adhibanem, choć Radek jednak zaskoczył mnie pozytywnie w końcówce turnieju, chodzi o wolę walki. Chyba jednak nie chodziło o kondycję. Z Adhibanem zabrakło mu pary, następne partie z kolei grał długo i wytrzymał, kończąc turniej bardzo cenną wygraną z Wei Yi. Jeśli nie kondycja to co? Co więc było przyczyną jego słabego występu w Wijk aan Zee? Wojtaszek generalnie jest defensorem, ceni w czasie gry bezpieczeństwo, wybiera raczej spokojne, pozycyjne kontynuacje. Jego poziom gry wystarcza na tych szachistów, na których nabija ranking ;), jednak ze ścisłym topem potrzeba chyba czegoś więcej. Ten turniej nie dostarczył mi zbyt wiele radości, męczyłem się bardzo, zależało mi na tym by nasz arcymistrz się przełamał. Poprzednia edycja była znacznie bardziej barwna, wygrana z Magnusem i Fabiano eech... był czasy, co nie? Zapraszam was do dyskusji. Co sądzicie o występie Radka Wojtaszka? Jak oceniacie innych graczy?

Na koniec pozostało nam rozstrzygnięcie konkursu. Według moich obliczeń wygrał Oskar Włodarczyk, który wytypował, że nasz arcymistrz zajmie miejsce dziesiąte, a z TOP 5 zdobędzie 1,5 pkt. Oskar ma najmniej ujemnych punktów z wszystkich, czyli wygrywa płytę Stashki. Drugie miejsce zajął Łukasz Majchrowski, który również podał, że Wojtaszek zajmie 10 pozycję, a z TOP 5 zdobędzie 1 pkt. Nikomu się nie udało trafić w sam środek tarczy. Łukasz wygrywa nagrodę drugą. Obu typujących proszę o przesłanie mi na priv dokładnego adresu, na który wyślę nagrody. Gratulacje!




8 komentarzy:

  1. Ja tylko a propos zwycięzcy. Któryś raz piszesz So Wesley, a resztę graczy prawidłowo. On nazywa się Wesley, So to jego nazwisko. Powinno być Wesley So.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego typu nieścisłości jest więcej: wg zasad japońskich "Hikaru Nakamura" powinien być BEZWZGLĘDNIE pisany, czytany i wymawiany jako "Nakamura Hikaru". Tyle, że On jest Amerykaninem... Taka ciekawostka :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Dzięki za radę, będę pamiętał i zastosuję się!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do Wesleya So - zgoda, poniewaz Wesley to imie a So nazwisko.
    Co do Nakamury, mam obiekcje.Hikaru to imie, Nakamura nazwisko.To ze w Japonii pisza je odwrotnie niz w Polsce, nie jest moim zdaniem wystarczajacym powodem zeby powielac ich system.Na pewno nie mozna mowic o odwrotnej pisowni jako o czyms bezwzglednym.

    Na poparcie mojej tezy:
    http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/szyk-nazwisk-wschodnioazjatyckich;14281.html

    Mam nadzieje ze pomoglem :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nikt tu nie pisze o Magnusie Carlsenie że to on powinien być zwycięzcą gdyby nie pokpił sprawy z Rapportem i dzień wcześniej wygrał z Girim. Obu wymiata w ciemno 10 na 10 partii a tu masz. 2 miejsce to porażka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprostu So grał zdecydowanie najrówniej, nie poniósł żadnej porażki, dlatego też wygrał. Carlsen miał wahania formy, często wydawało mi się, że grał za szybko szczególnie na początku turnieju- szybki remisik i zadowolony. Mata z Girim policzyłby zawodnik z rankingiem 1800, ale nad tym ruchem Magnus się specjalnie nie pochylił. Sam jest sobie winny.

      Usuń
  5. Co do występu Radka,oczywiście tragedii nie ma, osiągnął wynik rankingowy 2722, z pierwszą trójką 0z3!Wynik ogólny"-1", dwa lata temu "-2" i wynik rankingowy 2689,ale wtedy z pierwszą siódemką "+1",zaś z pozostałą szóstką "-3"!!!,no i wygrane z panami CC.Dwa lata temu więcej emocji i więcej nadzieji, ale matematycznie teraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jeszcze pamiętam jego grę na olimpiadzie szachowej 2012 kiedy to pokonał m.in. Nakamurę i Radjabowa.

    OdpowiedzUsuń