poniedziałek, 2 grudnia 2013

"Wspomnienie o Natalii Gorbaniewskiej"




Parę razy zdarzyło mi się napisać o życiu splecionym nierozerwalnym węzłem z literaturą. Podobnie było i tym razem. Tak się złożyło, że o śmierci Natalii Gorbaniewskiej dowiedziałem się mając na kolanach otwartą książkę o Josifie Brodskim, w której jeden z wywiadów, przeprowadziła właśnie słynna rosyjska dysydentka. Dalszą część rozmowy Gorbaniewskiej z Brodskim czytałem już uważniej - gdy ktoś umiera, każdy jego gest, słowo, czyn, napisany wiersz, nabiera całkiem innego znaczenia...

 Ta wielka poetka zasłynęła tym, że 25 sierpnia 1968 roku wyszła na Plac Czerwony wraz z maleńkim dzieckiem i ośmioma przyjaciółmi, by zaprotestować przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Natalia Gorbaniewska tak opisuje motywy tego bohaterskiego czynu:

 "Byłam wtedy lekkomyślna. Po prostu chcieliśmy mieć czyste sumienie. Nie mogłam zostawić syna, bo go karmiłam piersią. Kiedy śledczy zapytał mnie później, dlaczego to zrobiłam, odpowiedziałam: "żeby mi potem nie było wstyd przed dziećmi".

 Za tą demonstrację sąd nie wydał wyroku, a wysłał poetkę na przymusowe leczenie do zakładu psychiatrycznego. Wspomnienia z tego okresu zawarła w eseju "Przymusowe leczenie".

Była przyjaciółką Polski - uwielbiała polską literaturę, szczególnie była zafascynowana wierszami Miłosza.


I wtedy pokochałam te wiersze obce,
których dźwięk różnym uszom zgrzytał i trzeszczał,
i z tego się wzięły moje liczne nieszczęścia
i szczęścia. Więc odtąd jestem zawodowcem,
przysięgłym tłumaczem, który nocami 
zapomnianym słowem rosyjskim ów szczebiot
próbuje, szeleszcząc Dala stronicami
i mamrocząc jak nad księgą wróżebną. 


 Na język rosyjski przetłumaczyła Marka Hłaskę, Sławomira Mrożka, Tadeusza Konwickiego, Gustawa Herlinga - Grudzińskiego. Z poetów, rosyjski odbiorca dzięki jej przekładom poznał Cypriana Kamila Norwida, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Zbigniewa Herberta.

Gorbaniewska w kwietniu 2005 r. otrzymała obywatelstwo polskie, była laureatką Nagrody im. Jerzego Giedroycia, za przekłady literatury polskiej została odznaczona przez polski PEN Club. Od 1975 r. mieszkała w Paryżu, pracowała w emigracyjnych pismach. Była członkiem redakcji czasopisma "Nowaja Polsza". Zmarła w wieku 77 lat.

Pisała piękne wiersze. Oto jeden z nich w przekładzie Katarzyny Krzyżewskiej.

Śpij spokojnie człowiecze,
a w piecu napal wcześniej,
Świerszcz jak zwykle kaleczy
motyw tej samej pieśni.

Wigilia i Pasterka,
święta - minęło wszystko.
Czajnik ciekawie zerka,
czy Trzech Króli już blisko.

Czy gość mój, co się spóźnił,
żyje? Zgadnąć nie mogę.
Gdy konia kują w kuźni
żaba nadstawia nogę.




Foto: PAP\Grzegorz Hawałej ze strony Nie żyje Natalia Gorbaniewska, wielki przyjaciel Polski


    

2 komentarze:

  1. A to moje skromne kilka wersów, nigdzie indziej nie publikowanych:

    Gdy żarzy się ogień w walecznym sercu
    Na 64 polach bitewnych toczę walkę o Królową
    Droga do celu jest kręta i wymaga precyzyjnego wyczucia
    pozycji Białej Damy i jej poddanych, rycerzy,
    A nawet księżniczki zamurowanej w mrocznej wieży
    Strategia podpowiada mi, iż debiutowo
    Trzeba przedrzeć się przez mur zwykłych parobków,
    Co po ośmiu w rzędach stoją
    I rakiem nigdy nie chodzą
    Taktyka bojowa wskazuje, iż w tym celu
    Wypada poświęcić trochę swojego wojska,
    Ten etap już za nami! 25 posunięć do kontroli czasu.
    Teraz spozieram złowrogo na gońca spod ukosa
    Chcę mu wyrwać złotą monetę z trzosa
    By wkupić się w hetmańskie łaski
    Taka Partia patriotycznego czynu warta, jak Patria.
    Rex złapany w sidła.
    W matowej siatce przerobiony na powidła.
    Wydając ostatnie tchnienie,
    W rozpaczy przewrócił zegar.

    P.S. Pozdrawiam Cię, Krzysztofie. Daniel.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, za ważne przypomnienie! RIP

    OdpowiedzUsuń